Nowym błogosławionym: kard. Stefanowi Wyszyńskiemu i m. Elżbiecie Róży Czackiej zostało poświęcone sympozjum naukowe w Wyższym Seminarium Duchownym. Ale nie tylko dyskutowano, bo wyruszono także w drogę do podwarszawskich Lasek.
Rozmawiajmy, a potem sobie przebaczmy - słowa bł. m. Elżbiety Róży Czackiej dobrze oddają wielkość ducha i konkretne przełożenie Ewangelii na życie nowych błogosławionych, którym poświęcono sympozjalne obrady w płockim seminarium.
Czy dziś Kościołowi w Polsce jest potrzebny "nowy Wyszyński" i co ciągnęło do Lasek m. Czackiej nawet Żydów i ateistów? – to jedne z ciekawszych pytań, które padły w czasie 43. Sympozjum Koła Naukowego Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, które odbywało się 25 listopada pod hasłem: "Przeniknięci blaskiem świętości. Dziedzictwo bł. kard. Stefana Wyszyńskiego i bł. Róży Czackiej". Nad przygotowaniem wydarzenia wiele się natrudzili klerycy wraz z opiekunem Koła Naukowego ks. dr. Wojciechem Kućką. Przygotowali specjalne wydanie seminaryjnej gazety "Sursum Corda". Sympozjum towarzyszyła biograficzna wystawa pt. "Stefan Wyszyński" przygotowana przez Biuro Edukacji Narodowej IPN.
Historyk dr hab. Rafał Łatka, dziennikarz i nauczyciel Paweł Zuchniewicz oraz s. Radosława Podgórska z Lasek mówili o ich dziedzictwie do kleryków płockiego seminarium i uczniów szkół średnich z Płocka i okolic.
Zgromadzonym na Sali Biskupów rektor seminarium ks. Marek Jarosz opowiedział o pamiątce, która od trzech pokoleń jest przechowywana w jego rodzinie. Jest nią obrazek z 1946 r., wydany z okazji sakry i ingresu biskupa Stefana Wyszyńskiego do katedry lubelskiej. Są na nim zapisane słowa modlitwy, "aby za łaską Bożą pragnął on tego, co się Jemu podoba, i z całą mocą to wszystko wypełnił". – W nim był duch prorocki, wszystkie te słowa wypełniły się w jego życiu, nas zaś: zwłaszcza księży i kleryków, uczy on, abyśmy nie widzieli innej alternatywy poza życiem w Kościele – mówił rektor. Nawiązując do postaci m. Czackiej dodał, że "czasami doświadczamy jakiegoś braku po to, aby ujawniły się inne talenty, a charyzmat wyostrzył". – Tak było z niewidomą m. Elżbietą Różą, która w rzeczywistości widziała i rozumiała więcej od innych – dodał ks. Jarosz.
Rafał Łatka z Instytutu Pamięci Narodowej mówił o wrażliwości prymasa na sprawy społeczne, o jego poczuciu odpowiedzialności, odwadze i rozwadze w trudnych chwilach dla Kościoła i narodu pod rządami komunistów. – Prymas wciąż może nas uczyć, jak widzieć realne problemy i je rozwiązywać. Surowo oceniał też kondycję duchową Polaków. Uważał, że po II wojnie światowej i po dekadzie rządów komunistycznych, naród był na wpół pogański. Dlatego przeprowadził program Wielkiej Nowenny i obchody Millennium Chrztu Polski. Wciąż jest aktualna jego teologiczna wizja narodu, a także relacja między narodem i Kościołem. Wciąż powinniśmy czerpać z jego nauczania społecznego i na temat rodziny – mówił Rafał Łatka z IPN.
Z kolei Paweł Zuchniewicz zwrócił uwagę na "ojcowski rys" błogosławionego. Jego gesty i osobiste doświadczenie mają duchowy i pedagogiczny wymiar. On, będąc "w niewoli oddał się w niewolę Maryi", w tym czasie sam się nauczył jeszcze większej cierpliwości, dłogomyślności i wewnętrznej wolności. Pytałby dziś każdego z nas, czy mamy plan na nasze życie i czy jesteśmy wewnętrznie wolni – mówił P. Zuchniewicz.
– Ks. prymas był wymagający, przede wszystkim dla siebie, a także dla księży i sióstr zakonnych. Z kolei w Laskach, u m. Czackiej była atmosfera otwarcia na drugiego człowieka, bez patrzenia na jego biografię. Przyjeżdżała tam nawet Luna Brystygierowa, zbrodniarka z katowni UB. Nie wiemy, czy się nawróciła, ale chciała być w Laskach pochowana – wybrzmiało w czasie dyskusji panelowej, w której wzięli udział zaproszeni goście.
Z Lasek do Płocka przyjechała s. Radosława Podgórska ze Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża wraz z panią Jadwigą – osobą niewidomą, która w seminaryjnej kaplicy wypowiedziała swoje świadectwo. – Często się gubię, nie widząc, nie mogę czegoś znaleźć, ale nie to jest najważniejsze. W Laskach wszystkiego się nauczyłam. Przemawia do mnie odlew dłoni bł. matki Czackiej: spracowana, przemodlona, która zawsze szukała zajęcia. My, niewidomi, chcemy żyć w świecie ludzi widzących, nie chcemy zaszufladkowania, że żyjemy w innym świecie. Dziękuję Bogu, że mimo trudności w życiu, On dał mi miłość i nadzieję – mówiła pani Jadwiga.
W czasie Mszy św. inaugurującej sympozjum biskup Piotr Libera przestrzegał przed postawą obojętności wobec znaków czasu, "zobojętnienia tak charakterystycznego dla ludzi niemających nadziei". - Abyśmy potrafili być nauczycielami, prorokami wielkiej nadziei człowieczego losu. Aby ludzie nie odchodzili z tego świata w poczuciu braku odkupienia, bez łaski pojednania, w strachu lub poczuciu pustki. Abyśmy czynili życie prawdziwie ludzkim, niosąc w swoim ciele, w swoim słowie, swoich postawach znaki wielkiej nadziei – powiedział biskup Piotr. Odniósł się życia nowych błogosławionych: kard. Stefana Wyszyńskiego, m. Elżbiety Róży Czackiej i ks. Jana Machy. – Jak bardzo bym pragnął, żeby każdy mój kleryk, każdy kapłan, „przeniknięty blaskiem świętości”, zapamiętał ich słowa i i czyny oraz nimi żył… – dodał biskup.
Dopełnieniem sympozjum w seminaryjnej auli była kilkugodzinna pielgrzymka kleryków do Lasek, do relikwii bł. m. Elżbiety Róży Czackiej.