Nowy numer 21/2023 Archiwum

Kto teraz otworzy drzwi?

6 września siostry szarytki opuściły Płock.

Zamknął się 237-letni rozdział apostolatu zakonnic od św. Wincentego a Paulo i św. Ludwiki de Marillac w Płocku. A początki tego najstarszego z żeńskich zgromadzeń zakonnych w diecezji sięgają czasów bp. Michała Jerzego Poniatowskiego, brata ostatniego króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Ich posługa była nieodłącznie związana ze szpitalem Świętej Trójcy, a gdy komuniści usunęli stamtąd siostry, one rozeszły się po Płocku, szukając najuboższych i potrzebujących.


Jedną z nich była niezapomniana siostra Helena Pszczółkowska (zmarła w 2007 r.), „płocka matka Teresa”. – Gdy żegnałyśmy się z parafią na Górkach, podszedł do mnie pewien bezdomny mężczyzna i podziękował za to, że gdy do nas przychodził, zawsze ktoś mu otworzył drzwi – mówi s. Jadwiga Szok, wizytatorka, czyli przełożona prowincji warszawskiej sióstr szarytek.
6 września w dotychczasowej kaplicy przy ul. Warszawskiej 5 ostatnią Mszę św. odprawił o. Krzysztof Kaniowski, klaretyn z płockich Górek. Dziękował siostrom za ich wiarę i służbę.

Na jej zakończenie pozostało puste tabernakulum, bez Najświętszego Sakramentu, zaś o. Krzysztof odczytał dekret biskupa płockiego o wyłączeniu od tej chwili kaplicy z kultu i przeznaczeniu tego miejsca do celów świeckich.
Co ciekawe, w czasie Mszy św. ktoś zadzwonił do domu sióstr. Natychmiast jedna z nich wyszła z kaplicy, aby otworzyć drzwi, bo tak uczył św. Wincenty – „nie zaniedbuje się Boga, kiedy się Go opuszcza ze względu na Niego samego”. A gdy kończyła się Eucharystia, siostry zaczęły śpiewać: „Ciebie, Boga, wysławiamy” – za to wszystko, co dzięki nim dokonało się w Płocku.

– To trudny moment, aż się serce kraje... – mówiły siostry, wiedząc z drugiej strony, że przed nimi są nowe zadania i potrzebujący ludzie, którzy na nie czekają w Warszawie, Ostrołęce i Wieńcu-Zdroju – bo tam udały się cztery ostatnie płockie szarytki.
Ołtarz i klęczniki siostry przekazały do kaplicy w szpitalu Świętej Trójcy, a inne meble – do jednego ze schronisk. W ostatnich dniach swojego pobytu w Płocku w oknach domu wystawiły figury świętych, które znajdowały się w ich pokojach i zakrystii, tak jakby i ci święci żegnali się z miastem i jego mieszkańcami. Ci ostatni też nie kryją żalu z tego pożegnania. Jedna z pań obiecała, że będzie opiekowała się grobowcem szarytek na cmentarzu katolickim.


– Zamykanie domu zakonnego zawsze jest bolesne, ale w tym trudnym dziele miałyśmy wsparcie księdza biskupa, księza proboszcza i świeckich. Za 237 lat w Płocku jesteśmy wdzięczne Panu Bogu i ludziom, którzy z wielką życzliwością przyjmowali służbę sióstr i przekazywali dalej nasz charyzmat. Zostaje nadzieja, że jeśli Pan wzbudzi nowe powołania, to kto wie, czy nie wrócimy kiedyś do Płocka... – mówi siostra wizytatorka.
– Z pewnością w naszej posłudze ubogim mogło być gorliwiej i piękniej, dlatego przepraszamy za to, co nie było pełnią miłości i miłosierdzia. Choć wyjeżdżamy z Płocka, to zapewniamy o darze łatwym w transporcie – o modlitwie. Proszę, pamiętajcie też, że charyzmat wincentyński mogą i powinni szerzyć również świeccy. Niech pomaga w tym Cudowny Medalik, objawiony przez Matkę Najświętszą św. Katarzynie Labouré – zachęca siostra wizytatorka.


Zamknięcie domu w Płocku, jednej z najstarszych placówek tego zgromadzenia w Polsce, nazywa ona też znakiem odpowiedzialności za siostry, zwłaszcza te podeszłe w latach i chore. – Choć zamykamy płocką placówkę, to jednak wierzymy, że Pan Bóg otwiera jakąś nową drogę przed nami. Umacnia nas w tym wskazówka bł. prymasa Wyszyńskiego, który wielokrotnie zatrzymywał się w naszym domu prowincjalnym na Tamce w Warszawie i kiedyś zapisał w kronice, że błogosławi nam na każdy krok i modli się, aby nasze wyjście do ludzi było zawsze wyrazem miłości Boga – dodaje s. Jadwiga.
Dodajmy, że siostry szarytki posługują także w Przasnyszu i Obrytem.


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast