"Wyklęci", "niezłomni", „żołnierze drugiej konspiracji” – wśród nich lokalni bohaterowie, których ofiarę życia niestrudzenie przypominają miejsca pamięci, jak to w Popowie Borowym, w gminie Nasielsk.
Od 10 lat obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, ustanowiony w hołdzie bohaterom polskiego powojennego podziemia antykomunistycznego, zamordowanym skrytobójczo lub poległym w walkach o suwerenność ojczyzny.
Jak co roku, w niedzielę poprzedzającą dzień 1 marca, na Mszy św. w kościele pw. bł. ks. Jerzego Popiełuszki spotykali się przedstawiciele nasielskich władz samorządowych, lokalna społeczność oraz rodziny żołnierzy poległych 23 czerwca 1950 r.w okolicy. - Prosimy aby Bóg przyjął ofiarę życia bohaterów naszej ziemi. Oni pokazują, że piękne życie się opłaca. Dziś stają się inspiracją i punktem jednoczącym naszą wspólnotę – powiedział ks. Waldemar Marciniak, proboszcz parafii w Nunie rozpoczynając Eucharystię.
Wcześniej, delegacje złożyły kwiaty przy przydrożnym krzyżu w Popowie Borowym. Jest to miejsce, gdzie upamiętniono nazwiska żołnierzy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego z samodzielnego patrolu należącego do oddziału ppor. Mieczysława Dziemieszkiewicza, legendarnego "Roja": ppor. Władysława Grudzińskiego ps. "Pilot", ppor. Kazimierza Chrzanowskiego ps. "Wilk" i "Ketling", ppor. Czesława Wilskiego ps. "Brzoza" i "Zryw" oraz ppor. Hieronima Żbikowskiego ps. "Gwiazda" i "Twardowski". Oddział bronił się w pobliskim lesie, ale widząc przewagę funkcjonariuszy UB i żołnierzy KBW, ostatnie naboje postanowili przeznaczyć dla siebie. Do dziś nie wiadomo gdzie komuniści zabrali ich ciała.
Bohaterów przypomina także tablica w Nunie, którą odsłonięto przed rokiem. - Gdy zastanawiamy się, co leżało u podstaw ofiary ich życia, to dostrzegamy głęboki patriotyzm i sprzeciw wobec zła. Dziś widzimy, że nie była to ofiara daremna. Niech postawa niezłomnych uczy nas nadziei, która płynie z przemiany ludzkiego serca i może nie od razu, ale zadzieje się w nas dobro, które prędzej czy później także ów pozytywny skutek przyniesie – mówił ks. W. Marciniak.