Ks. prof. Henryk Seweryniak prezentuje rezultaty badań nad "Pontyfikałem płockim I". Badania, które trwały przez ostatnie kilka lat, zaowocowały trzytomowym kompleksowym opracowaniem. Żaden średniowieczny kodeks w Polsce nie został zbadany przy użyciu tak nowoczesnych metod, jak ten właśnie zabytek.
Jakie są owoce tych kilkuletnich poszukiwań naukowych i studium nad pontyfikałem z Płocka?
Pierwszym owocem naszych prac, zresztą zasadniczym dla "Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki", jest krytyczna edycja kodeksu i jego przekład na język polski. Tej edycji, czyli odczytu bardzo trudnego tekstu łacińskiego księgi, dokonał ks. prof. L. Misiarczyk, patrolog i mediewista z UKSW i płockiego seminarium. Było to trudne przedsięwzięcie – średniowieczni skrybowie posługiwali się bardzo skomplikowanym dzisiaj dla nas sposobem zapisu, pełnym skrótów i zapoznanych już znaków. Nie mniej trudne zadanie stanęło przed tłumaczem Palmę pierwszeństwa sporządzenie pierwszego w dziejach przekładu kodeksu. Realizacji przekładu podjął się prof. J. Wojtczak-Szyszkowski, wybitny tłumacz dzieł łacińskich, począwszy od starożytności po XX-wieczne teksty biskupa Szembeka, kierowane do Stolicy Apostolskiej w kwestii mariawickiej. Powód podjęcia tej pracy jest oczywisty – dzięki niemu kodeks może stać się przedmiotem lektury i badań osób nieznających łaciny. Więcej, uważam, że pontyfikał nie powinien pozostać księgą martwą. To oznacza, że niektóre z modlitw, poświęceń czy błogosławieństw mogą nadal z dużym pożytkiem być sprawowane i odmawiane prywatnie przez duszpasterzy i wiernych czy też celebrowane i odgrywane w trakcie spotkań wspólnot i grup religijnych. Warto także zapoznawać z ich treścią i głębią uczniów na lekcjach, dotyczących średniowiecza – średniowiecza, wciąż jeszcze nazbyt często ukazywanego jako ciemne i barbarzyńskie. W tym celu w najbliższych tygodniach chciałbym wydać w Płockim Instytucie Wydawniczym wybór: błogosławieństw, poświęceń, dramatyzacji liturgicznych i egzorcyzmów zawartych w Pontyfikale. Zatytułowałem go "Skarbiec średniowiecznej modlitwy". Rzeczywiście jest to prawdziwy skarbiec…
Z pontyfikału można się modlić naprawdę starymi tekstami modlitw, ale można także śpiewać…
Owszem, w liturgii średniowiecznej śpiewy odgrywały wielką rolę. Ich skrupulatnej analizy dokonał prof. Czesław Grajewski. Wykazał m.in., że w pontyfikale mamy aż 233 miejsca, w których tekstom obrzędów towarzyszą zapisy melodii. Melodie te w zdecydowanej większości zostały oddane bardzo starą notacją metzeńską, której początki sięgają IX wieku. Rozmaitość zapisów muzycznych w księdze wskazuje, że z biegiem lat sporządzało je co najmniej ośmiu skrybów. "Uzupełnienia muzyczne i korekty – stwierdza badacz z UKSW – wprowadzane były jeszcze w wieku XIV, a być może nawet na początku XV wieku". Mimo to prof. Grajewskiemu udało się ustalić, w jakich miejscach jednego z tych skrybów można utożsamić z pierwszym pisarzem pontyfikału.
Wydaje się, że nasz zabytek jest oszczędny w zdobienia, chociażby w średniowieczne miniatury…
Istotnie, gdy porównuje się nasz pontyfikał z innymi księgami średniowiecznymi, to liczba jego zdobień jest niewielka, nie zachowała się także pierwotna oprawa. To właśnie w celu jej rekonstrukcji dr Jacek Tomaszewski zbadał na przykład – proszę się nie dziwić – otwory po najwcześniejszych zabiegach szycia bloku księgi oraz ślady rdzy na zewnętrznych kartach kodeksu. Wbrew pozorom, było to ważne przedsięwzięcie – pozwoliło określić hipotetyczny wygląd pierwszej, jeszcze romańskiej, oprawy pontyfikału. Dr Tomaszewski, dokonując kwerendy w kilkudziesięciu archiwach europejskich, dowiódł też, że księgę spisywało dwóch skrybów, zaś styl ich pisma wskazuje na duże pokrewieństwa ze stylem charakterystycznym dla średniowiecznych pisarzy z terenów dzisiejszej północnej Francji i Belgii. Jednocześnie wiele cech kodeksu wskazuje na to, ze powstał w niezbyt "doświadczonym" skryptorium. Mogło to być skryptorium z mieszaną obsadą, zorganizowane w jednym z ośrodków na terenie kraju Piastów. Gdzie dokładnie, nie udało się nam ustalić.