Z dniem 1 stycznia na administracyjnej mapie Polski przybyło 10 miast - wśród nich Sochocin, który po 152 latach odzyskał dawne przywileje.
Sochocin jest teraz czwartym miastem powiatu płońskiego. Miejscowości nadano prawa miejskie w 1385 roku, a utraciła je w 1869 roku, w wyniku represji władz carskich po upadku powstania styczniowego. – Zawsze bolało mnie, że te prawa odebrano nam za patriotyzm i walki narodowo-wyzwoleńcze. Teraz historia zatoczyła koło. Powrót na prawa miejskie stawia nas na innym poziomie, bo takie małe miejsca jak nasze mogą korzystać z funduszy dedykowanych zarówno wioskom, jak i miastom. Mamy już plany na rozwój i modernizację. Wszystko z myślą o kolejnych pokoleniach. Chcemy, żeby młodzi mieli tu godnie życie i pielęgnowali historię okolicy, bo to ona jest nauką życia – tłumaczy Jerzy Ryzinski, burmistrz Sochocina.
A historia tego niewielkiego miasteczka jest tak samo barwna, co bolesna. Nadal odnajdujemy tu ślady dawnej wielokulturowości, o której świadczą m.in. pozostałości po kościołach i cmentarzach różnych wyznań i obrządków. Jest też pamięć o obrońcach, żołnierzach poległych w 1920 roku, którzy spoczywają na parafialnym cmentarzu; o okrutnej deportacji mieszkańców w marcu 1941 roku do obozów w Pomiechówku i Działdowie; o jednej z pierwszych w kraju fabryk sukna w Kucharach Żydowskich czy niemieckim obozie pracy przymusowej. Na przestrzeni wieków wybudowano tu 4 świątynie. Tę ostatnią, neogotycką, w 1918 roku konsekrował bp Antonii Julian Nowowiejski.
– Ujmujące w historii tej miejscowości jest to, że w czasie, kiedy Polski nie było na mapie, w 1908 roku ludzie zaczynają budować kościół. Przyszła wojna, a oni nie przerwali prac. Przechodziły tędy wojska, rozkradając materiały, dzwony, a miejscowi nadal wytrwale budowali kościół. W czasie niepodległości i w czasie wojny byli na placu budowy. To byli ludzie nadziei, którzy wiedzieli, że kościół jest potrzebny. Dzisiaj wielu nie widzi tej potrzeby. Nasi przodkowie na wszystko, co ich spotykało, patrzyli przez łaskę wiary. Kierowali się tą wiarą i mieli rację. Dzięki temu Sochocin rozwijał się i tętnił życiem. Kolejną wyjątkową rzeczą w historii miejsca jest fakt, że administratorem naszej parafii w latach 1906-1908 był przyszły błogosławiony i męczennik Antoni Julian Nowowiejski, ówczesny rektor seminarium. Wskazałbym na jeszcze jeden skarb – koła różańcowe, których tradycja sięga czasów przedwojennych. Obecnie jest 30 dwudziestoosobowych kół. W samym Sochocinie jest ich 12. To jest armia ludzi, którzy codziennie się modlą – opowiada ks. Czesław Stolarczyk, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela.
Sochocin ma jeszcze jeden "skarb" – guziki. Pamięć o dawnym rzemiośle pielęgnuje się w Izbie Pamiątkowej Guzikarstwa, która w 2009 roku powstała przy współudziale Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Od lat 70. XIX wieku było tu zagłębie guzikarzy. Przed wojną pracowano tylko na muszlach morskich, sprowadzając je nawet z Indii czy z Turcji. – Fenomen Sochocina polegał na tym, że w czasie wojny udało się ukryć przed Niemcami maszyny guzikarskie, przechować je i zaraz po wojnie szybko odtworzyć produkcję, sprowadzając muszle znad okolicznych rzek – mówi Kryspin Kadej, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Sochocinie.