Kardynał Stefan Wyszyński, czytany i poznawany, daje nową inspirację dla Akcji Katolickiej.
Przekonali się o tym ci wszyscy, którzy przez internet wzięli udział w wirtualnym sympozjum naukowym Akcji Katolickiej Diecezji Płockiej.
Dzięki relacji o. Gabriela Bartoszewskiego – naocznego świadka ostatnich lat życia prymasa, a jednocześnie człowieka, który od wewnątrz procesu beatyfikacyjnego analizował jego postać – członkowie Akcji Katolickiej mogli lepiej poznać kard. Wyszyńskiego. Nie był to systematyczny wykład, ale świadectwo. – Po raz pierwszy spotkałem prymasa w listopadzie 1956 r. na Jasnej Górze. Przyjechał tam wyraźnie wychudzony, jednak pełen ducha po okresie trzyletniego internowania. Potem, w 1978 r., trafiłem jako pracownik do sekretariatu prymasa na Miodowej – wspominał kapucyn.
Przypomniał ostatnie słowa kardynała, gdy ten przyjmował sakrament namaszczenia chorych. Wyznał wtedy, że „jest uległy woli Ojca i Syna i że w całym życiu był uległy Duchowi Świętemu, zaś całe jego życie duchowe było ukryte w Trójcy Świętej”. Prosił też wszystkich o przebaczenie. Gdy 22 maja spotkał się po raz ostatni z członkami Rady Stałej Episkopatu, wyznał, że nigdy nie zgrzeszył aktem niewiary przeciwko Bogu. I dodał na koniec: „Wszystkim pozostawiam moje serce”.
– On nigdy za granicą nie mówił źle o Polsce, choć ta była rządzona przez komunistów. Przecież po trzyletnim internowaniu mógłby zaświadczyć, jak niesprawiedliwie został potraktowany przez swoich. Zdumiewa i poucza zwłaszcza dzisiaj ta jego postawa – akcentował o. Bartoszewski.
Na jeszcze inny aktualny wątek z postawy i nauczania księdza prymasa wskazała Beata Mackiewicz z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. – Ksiądz kardynał chciał, aby duchowo odnowione i silne kobiety były w stanie udźwignąć budzącą się do życia po wojnie Polskę. Gdy w czasie okupacji przebywał w Laskach k. Warszawy i był kapelanem powstańców warszawskich, chciał, aby kobiety szły do walczących z różańcem. To była, jego zdaniem, heroiczna misja kobiety. To dlatego przy nim zrodził się później Instytut, dziś noszący nazwę Instytutu Prymasa Wyszyńskiego – mówiła.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się