Duchowo przy prymasie Stefanie Wyszyńskim: przy jego myśli i gorliwości pasterskiej, świadectwie i głębokiej modlitwie zatrzymała się Akcja Katolicka Diecezji Płockiej na wirtualnym sympozjum.
Tak naprawdę były to trzy wystąpienia osób znających kard. Wyszyńskiego i kontynuujących oraz utrwalających jego duchowe dzieło: mówił o nim świadek jego życia i posługi o. Gabriel Bartoszewski, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego prymasa, Beata Mackiewicz z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego i Piotr Dmitrowicz, dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Świątyni Opatrzności w Warszawie.
- Życie ks. prymasa, jego dzieło i świętość głęboko wybrzmiały w naszym życiu. Przez tegoroczne sympozjum, nawet jeśli przeżywane wirtualnie, chcieliśmy się zatrzymać nad wielkością i tajemnicą jego posługi w Kościele i ojczyźnie – mówili ks. Krzysztof Jończyk, diecezjalny asystent kościelny Akcji Katolickiej i jej prezes Wiesława Winiarska.
Od naocznego świadka ostatnich lat życia prymasa i człowieka, który "od wewnątrz" w procesie beatyfikacyjnym zbliżył się do kard. Wyszyńskiego – o. Gabriela Bartoszewskiego członkowie Akcji Katolickiej lepiej poznali prymasa. Ale nie był to systematyczny wykład o jego biografii, ale właśnie świadectwo. - Po raz pierwszy spotkałem ks. prymasa w listopadzie 1956 r. na Jasnej Górze. Przyjechał tam wyraźnie wychudzony, ale pełen ducha, po okresie trzyletniego internowania. Potem, w 1978 r. trafiłem jako pracownik do Sekretariatu ks. Prymasa na Miodowej – wspominał kapucyn.
W swym świadectwie podkreślał człowieczeństwo kandydata na ołtarze. – Nigdy nikogo z nas nie pominął, z każdym się przywitał. Gdy był na jakimś spotkaniu, nie tylko powagą swego autorytetu i funkcji, ale także bogatym językiem i głębokim doświadczeniem ubogacał wszystkich – wspominał.
O. Bartoszewski przypomniał także ostatnie słowa kardynała: gdy przyjmował sakrament namaszczenia chorych wyznał, że "jest uległy woli Ojca i Syna, i że w całym życiu był uległy Duchowi Świętemu, a całe jego życie duchowe było ukryte w Trójcy Świętej". Prosił też wszystkich o przebaczenie. Gdy 22 maja spotkał się po raz ostatni z członkami Rady Stałej Episkopatu wyznał, że nigdy nie zgrzeszył aktem niewiary przeciwko Bogu. I dodał na koniec: "Wszystkim pozostawiam moje serce".
Skąd prymas czerpał świętość i duchowe siły? O. Gabriel wskazał na rodzinę, wiernie przeżywane powołanie i wytrwałość w stawianych sobie wymaganiach. Zwrócił uwagę, że w czasie internowania człowieczeństwo i świętość prymasa krystalizowały się przez skrupulatną wierność codziennej regule życia, pracy i intensywnej modlitwie.
- Ciekawe, że w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny w 1979 r., kardynał towarzyszył papieżowi na początku i na jej zakończenie, zaś na pozostałych jej etapach był dyskretny i stał z boku, nie narzucał się. To też świadczyło o jego wielkości i pokorze – wskazał o. Bartoszewski.
Na inny wymiar pracy duszpasterskiej ks. prymasa, relacji z ludźmi i wizji jego nauczania zwróciła uwagę Beata Mackiewicz z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Przybliżyła ona jego zaangażowanie w formację kobiet w czasie wojny i po jej zakończeniu. Dlaczego akurat kobiety? – Bo ks. Wyszyński chciał, aby duchowo odnowione i silne polskie kobiety były w stanie udźwignąć budzącą się do życia po wojnie Polskę. Gdy w czasie okupacji przebywał w Laskach k. Warszawy, i był kapelanem powstańców warszawskich chciał, aby one szły do walczących z różańcem. To miała być przede wszystkim krucjata modlitewna, aby z duchowym orężem iść do powstańców i warszawiaków. Więcej, to była wizja i heroiczna misja kobiety, jaką widział przyszły prymas. To dlatego przy nim zrodził się później instytut dziś noszący nazwę Instytutu Prymasa Wyszyńskiego – mówiła B. Mackiewicz.
Piotr Dmitrowicz, dyrektor muzeum w Świątyni Opatrzności w Warszawie opowiedział o tej istniejącej od niedawna placówce kultury. – Muzeum obejmuje 104 lata z historii Polski, a dokładnie okres od 1901 do 2005 r., czyli od urodzin Stefana Wyszyńskiego do śmierci Karola Wojtyły. Nasze muzeum opowiada o tych dwóch wielkich Polakach, ale w taki sposób, aby odbiorca tych treści chciał konfrontować się ich wizją i misją, aby dziś stawać się "solą ziemi i światłem świata". To dlatego muzeum zaadaptowało nowoczesne środki wyrazu, zwłaszcza obraz i muzykę. Pamiętajmy, że nikt inny, tylko ci dwaj wielcy Polacy, bardzo zjednoczyli nasz naród – akcentował dyrektor muzeum.