Jak trwające obostrzenia wpływają na pracę parafialnych chórów w diecezji? Ich sytuacji przyglądamy się bliżej we wspomnienie patronki muzyków.
Większość dyrygentów zawiesiła próby na czas pandemii, bo zamiast radości, rodziły lęk. W parafii Świętego Krzyża w Płocku udało się zrealizować festiwal pasyjny przeniesiony na wrzesień także z uwagi na koronawirusa, ale niedługo po tym wydarzeniu wstrzymano próby około 30-osobowego chóru. - Obawy związane z rosnącą liczbą zakażonych przekładały się na coraz mniejszą frekwencję. Podzieliliśmy się na kameralne grupy i ćwiczyliśmy w głosach, ale to wszystko odbierało nam radość ze wspólnego muzykowania. Pozostajemy cały czas w kontakcie. Bardzo nam brakuje wspólnych spotkań. To jest ogromna motywacja do działania, kiedy spotyka się ludzi z podobną pasją. Moi chórzyści są bardzo chętni do pracy. Zarówno w marcu, jak i teraz pracowaliśmy tak długo, jak tylko się dało. Dla dobra nas wszystkich musimy na razie przeczekać. Mam nadzieję, że Nowy Rok pozwoli powrócić do prób - mówi Jakub Jabłoński, organista z płockiej parafii Świętego Krzyża.
Opóźnienia w dźwięku uniemożliwiają wspólną pracę online. Dlatego dyrygenci wykorzystują ten czas na pracę indywidualną lub ćwiczenia z nagraniami partii poszczególnych głosów, które można odtwarzać w domu. Ale są i tacy, którzy w kameralnym gronie pracują nadal. Takie możliwości ma Mariusz Dana, który od 2004 roku prowadzi około 25-osobowy chór w Pomiechówku. Młody skład spotyka się raz w tygodniu. - Część osób z obawy o zdrowie najbliższych postanowiła zrezygnować ze spotkań. Pozostała bardzo kameralna grupa, z którą spotykamy się w GOK. Mamy do dyspozycji dużą salę, gdzie udaje się zachować bezpieczny dystans. Cały czas działamy pod parasolem niepewności, czy to nie ostatnia próba. Ufamy Panu Bogu i ostrożnie robimy swoje - opowiada dyrygent z Pomiechówka.
W Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej "Musicum" czas pandemii wykorzystuje się na merytoryczne przygotowanie do dalszej pracy. Jeszcze we wrześniu, do Płocka przyjechali dyrygenci chórów, aby wspólnie pomyśleć nad koncepcją w zespołach. - Chaotyczna praca przynosi słabe efekty, dlatego chcieliśmy wspólnie zastanowić się, co można zrobić dla parafialnych zespołów. Na liście propozycji znalazły się, m.in. spotkania formacyjne, warsztaty czy kongres chórów we wspomnienie św. Cecylii. Wszystko zaczyna się od dobrych idei, teraz czekamy, kiedy będzie można je zrealizować - zapewnia ks. Marcin Sadowski, dyrektor instytutu.
Ten rok nie jest łaskawy dla muzyki w kościele, ale nawet taki czas pozwala zdystansować się i wciągnąć konstruktywne wnioski. - Bywało już tak, że chórzyści bardzo rozpraszali się na próbach, odpuszczali pewne rzeczy. Na wiosnę faktycznie zupełnie zaprzestaliśmy spotkań i po powrocie okazało się, że nasze skupienie na pracy i zapał są inne. Przez obostrzenia, które utrudniają nam spotkania zaczęliśmy doceniać czas wspólnej muzycznej pracy - zauważa Mariusz Dana.