Po raz 400. pątnicy z Sierpca pielgrzymowali do Matki Bożej Skępskiej. Teraz dzielą się swoim świadectwem.
Pielgrzymi z Sierpca zdążali przed tron Matki Boskiej Skępskiej od roku 1620. Była to więc jubileuszowa, 400. pielgrzymka do Skępego. Mimo panującej pandemii z Sierpca wędrowało ok. 120 osób, z czego dużą część stanowiły osoby, które po raz kolejny ruszyły na pielgrzymi szlak.
W grupie po raz pierwszy pielgrzymowała m.in. Karolina. Jak sama mówi, pielgrzymkę planowała już od dawna, ale dopiero w tym roku udało jej się te plany zrealizować.
W grupie śpiewającej szła Justyna – to była jej 8. pielgrzymka. Przyznała, że to dla niej wyjątkowy i piękny czas.
Po raz kolejny do Skępego pielgrzymowała Laura. Tak opowiada o swoim przeżyciu związanym z pielgrzymką: – Zdecydowałam się na to, bo każda możliwość wyruszenia do Maryi jest dla mnie okazją do przeżycia rekolekcji, zbliżeniem się do Pana Boga i zatrzymaniem się pośród natłoku codziennych spraw.
Zapytana, czy było trudno, odpowiada z uśmiechem: – Jeśli chodzi o to, czy się bałam, to nie. Mam za sobą pielgrzymkę na Jasną Górę, więc te 28 km wydawało mi się tylko spacerkiem. Oczywiście, kilometry są wyzwaniem, ale jeśli idziemy z intencją i z myślą o tym "co", a raczej "Kto" jest najważniejszy, to nic nie jest w stanie nam przeszkodzić, żeby dojść do Matki.
Wśród pątników zmierzających do Skępego wędrowali też Ewelina i Dawid. Ewelina na pielgrzymim szlaku była 4. raz i – jak sama mówi – czuje ogromne zmęczenie, ale wejście do sanktuarium wyzwoliło w niej wielką radość ze spotkania z Maryją. Dawid z szedł już po raz 17. – Pielgrzymka dodaje mi sił i uświadamia mi, że z Bożą pomocą wszystko jest możliwe – opowiada.
Pielgrzymka do Skępego to dla mieszkańców Sierpca nie tylko tradycja i pewna wrześniowa rutyna. Dla wielu z nich to po prostu szansa na przeżycie rekolekcji w drodze. – Pielgrzymując cały dzień, człowiek doświadcza miłosierdzia. Nie potrzeba wielkich znaków, wystarczy mały gest, aby czuć obecność Boga – mówią zgodnie pielgrzymi.
Dawid Jankowski