Wciąż przybywa wspomnień i świadectw po zmarłym nagle 17 sierpnia ks. prof. Ireneuszu Mroczkowskim.
Poznałam księdza ok. 30 lat temu i nigdy go nie zapomnę. Jeszcze w przeddzień swej śmierci, gdy jechał do rodzinnego domu, dzwonił do mnie i pytał się o stan zdrowia mojej chorej siostry – mówi Elżbieta Krzemińska z Płocka.
To ks. Mroczkowski zaproponował jej, aby zaangażowała się w działalność Klubu Inteligencji Katolickiej. – Odpowiadałam za sekcję duszpastersko-liturgiczną. Ksiądz profesor był wspaniałym organizatorem i bardzo dla nas wymagającym, ale i wspierającym, zawsze blisko nas. Pomimo wielu zajęć, nigdy nie opuścił żadnego spotkania, bardzo dyspozycyjny dla KIK-u. Był na pogrzebach moich bliskich, w radościach i smutkach, gdy zachorowałam, on mobilizował ludzi do modlitwy w mojej intencji – mówi wzruszona pani Elżbieta.
– Brakuje mi słów wdzięczności dla niego, bo był wielkim i bardzo skromnym człowiekiem. Kochał ludzi, był wrażliwy na ludzką biedę. Gdy w KIK-u przygotowywaliśmy paczki dla potrzebujących, on sam je rozwoził, bo znał dobrze adresy tych ludzi. Był bliski zwłaszcza ludziom chorym onkologicznie. Był naprawdę człowiekiem o wielkim sercu. Wiedział, że choruje moja siostra. Dopytywał się często o jej stan zdrowia i powtarzał, aby nie zaniedbywać badań – dodaje E. Krzemińska.
– Był bardzo bliski nam wszystkim – mówi Maria Owsik, wdowa konsekrowana i członkini Klubu Inteligencji Katolickiej, która znała go również przez ponad 30 lat.
– Gdy jedna z nas chorowała i nie mogła przychodzić do kościoła, to on przychodził do niej z Panem Jezusem. Był szczery i otwarty, gotów do rozmowy na każdy temat, dlatego każdy mógł z nim się spotkać i porozmawiać. Gdy zachorowała jedna z nas, to ks. Mroczkowski zorganizował koło różańcowe, które się za nią modliło. Taki właśnie był – wspomina pani Maria.
Kim był i kim zostanie ksiądz profesor dla Pracowni Ikonograficznej w Płocku? – Naszym wielkim przyjacielem, jednym z pierwszych księży, którzy zachwycili się tym, co robimy w naszym mieście. Poświęcił nasze dwie pracownie, ikony, uczestniczył w wystawach, podczas których mówił pięknie o ikonach. Ale chyba to, co zapamiętamy najbardziej, to jego nieoczekiwane wizyty w pracowni na Kwiatka. Kiedy przychodził na krótko, ale zawsze z wielkim zainteresowaniem oglądał, dopytywał i podziwiał naszą pracę. Zaglądał nawet na naszego bloga, bo często miał aktualne wiadomości, co się u nas dzieje, jakie warsztaty się odbywają i mógł bez końca opowiadać o temacie, jaki wybraliśmy. Jego ostatnia wizyta związana była z tematem pisanych akurat ikon: ze zwiastowaniem... Wspierał nas również duchowo w trudnych momentach. Będzie nam go bardzo brakowało... – mówi Katarzyna Kobuszewska.
Zmarłego wspomina również ks. prof. Wojciech Góralski. – Odszedł do domu Ojca ktoś wyjątkowy, powszechnie znany, lubiany i ceniony. Odszedł kapłan niepospolity, o nieprzeciętnych walorach umysłu, ale i serca. Choć wszyscy wiedzieliśmy, że od wielu już lat zmagał się z ciężką chorobą, to jednak wciąż pozostawał aktywny, pełen życia, energii i determinacji. Nic nie wskazywało na to, co miało się wydarzyć. Przypadło nam żegnać kogoś, kto w prawdę o życiu wiecznym głęboko wierzył, a "ocierając się" niejednokrotnie o śmierć, wystarczająco się z nią "oswoił". Jego otwartość na wszystko, co niesie ze sobą prawdziwe dobro, bardzo mu w tej działalności pomagała.
– Jego aktywność naukowo-dydaktyczna, duszpasterska i społeczna to główne obszary zaangażowania wybitnego kapłana, naukowca i społecznika. Niewątpliwie tak znaczącą liczbą funkcji i zajęć można by „obdzielić” dwie albo trzy osoby. Bóg obdarował ks. Ireneusza nie tylko walorami umysłu, ale i serca. Właśnie te ostatnie zdają się przesądzać o jego wielkości. To właśnie otwartość na drugiego człowieka, wrodzona życzliwość, uprzejmość, prostota, wrażliwość i gotowość niesienia pomocy potrzebującym stawiają go w rzędzie kapłanów miłych Bożemu Sercu i cenionych przez ludzi. Ksiądz Ireneusz, wybitny uczony, duszpasterz i społecznik, chce nam dzisiaj powiedzieć, że życie ucznia Chrystusowego powinno być ciągłym otwieraniem się na Pana i Jego braci. Zasklepianie się w sobie, hołdowanie egoizmowi, myślenie wyłącznie o własnym dobru to wyraźne zaprzeczenie idei ewangelicznej – podkreśla ks. prof. Góralski.