- Przygotowaliśmy tym razem 100 sadzonek. To, czego nie rozprowadzimy, posadzimy sami - mówi nadleśniczy Jacek Liziniewicz z Gostynina. W poszczególnych nadleśnictwach rozdawano dziś sadzonki drzew.
Dziś odbyła się ogólnopolska akcja #sadziMy, organizowana przez Lasy Państwowe, w ramach której każdy chętny mógł w wyznaczonych godzinach odebrać sadzonki drzew, by posadzić je na własnym gruncie. Także nadleśnictwa w naszych regionie: m.in. w Płocku, Gostyninie, Łącku, Płońsku i Ciechanowie, zachęcały mieszkańców do odbioru drzewek. Jednak z powodu epidemii koronawirusa i konieczności zachowania rygorów sanitarnych akcja miała ograniczony wymiar w porównaniu do lat ubiegłych. Tak było na przykład w Gostyninie.
- W ubiegłym roku na pewno akcja miała większy oddźwięk. Tym razem przygotowaliśmy 100 sadzonek i to, czego nie rozprowadzimy, posadzimy sami. My, jako leśnicy, już posadziliśmy całą paletę gatunków drzew, m.in. sosny, modrzewie, lipy, świerki. W naszym gostynińskim nadleśnictwie od 5 lat organizujemy także akcję sadzenia cisu, który jest gatunkiem długowiecznym, a jednocześnie praktycznie na wymarciu w polskich lasach - mówi Jacek Liziniewicz z Nadleśnictwa Gostynin.
Nadleśnictwa rozdają sadzonki, a jednocześnie przypominają o szczególnej ostrożności w lasach, które od 20 kwietnia, po zniesieniu czasowego zakazu wstępu z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa, znów można odwiedzać, zachowując zasady bezpieczeństwa sanitarnego. Teraz jednak dodatkowo realnymi zagrożeniami są susza i pożary.
Jak informują Lasy Państwowe, kwiecień należy do najbardziej palnych miesięcy, przy czym w tym roku po ciepłej i suchej zimie i bezdeszczowej wiośnie ściółka jest "sucha jak papier". "W lesie bardzo sucho. Wybierając się na spacer, bądźmy szczególnie ostrożni i uważni. Gdy zauważysz pożar, alarmuj - tel. 998 lub 112" - przypomina na swoim fanpage’u Nadleśnictwo Płock. - Ściółka jest rzeczywiście bardzo sucha. Ale pamiętajmy, że pożar sam nie wybuchnie. "Zapalnikiem" zwykle jest człowiek, który zaprószy ogień - albo nieświadomie, albo - co gorsza - umyślnie - mówi J. Liziniewicz.
- W naszym nadleśnictwie w tym roku na szczęście nie odnotowaliśmy pożarów. W ubiegłych latach, również mimo trudnej sytuacji związanej z suszą, nie "zamykaliśmy" całego lasu, ewentualnie fragmenty. Całkowity zakaz wstęp do lasu to jest ostateczność, ale mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Las jest bardzo potrzebny i myślę, że ludzie coraz bardziej to doceniają, bo on jest takim wentylem bezpieczeństwa. Ważne, by zachować wszystkie wymogi sanitarne i bezpieczeństwa, ale przede wszystkim nie można wyłączać myślenia - uważa nadleśniczy z Gostynina.
am