Na Tumskim Wzgórzu w Płocku Mszą Wieczerzy Pańskiej rozpoczęło się Triduum Paschalne.
W pustej płockiej katedrze w wielkoczwartkowy wieczór jeszcze wymowniej przemawia wielka scena Ostatniej Wieczerzy pędzla Władysława Drapiewskiego, na której Jezus z uczniami zasiada za stołem, zaś Judasz wychodzi za drzwi, w noc, aby zdradzić swego Mistrza. Na malowidle, które znajduje się w nawie głównej katedry jest więcej postaci, niż teraz mogło się faktycznie znaleźć w świątyni, z powodu epidemii koronawirusa.
- Wchodzimy z Jezusem i uczniami do Wieczernika, i jak oni zajmujemy miejsce za stołem. Utkwijmy wzrok z Zbawicielu, który "do końca nas umiłował" i w swej ofierze składa siebie w ofierze. Zapraszam wszystkich do uczestnictwa fizycznego i duchowego w tej wielkiej tajemnicy naszej wiary - zachęcał na początku liturgii biskup Mirosław Milewski.
- Tajemnica tego wieczora rozgrywa się między Wieczernikiem i Ogrójcem, między wspólnotą i opuszczeniem, między największą miłością i zdradą, między modlitwą Jezusa i snem zmożonych uczniów. Wielki Czwartek boli. I ma boleć, bo to nie jest tylko pamiątka, ale rzeczywistość, którą i my przeżywamy, a przede wszystkim Jezus w nas - mówił w homilii biskup płocki Piotr Libera.
- Trudno jest mi się modlić w czasie tej Mszy św. w pustej katedrze. Dla nas wszystkich, bez wyjątku, ta szczególna Msza Wieczerzy Pańskiej w tegoroczny Wielki Czwartek, to Eucharystia pragnienia. Tak przeżywał ją Jezus, i tak my ją przeżywamy dzisiaj - stwierdził również w homilii biskup płocki.
Nawiązując do aktualnej sytuacji kaznodzieja stwierdził: - Bliskość i obecność w rodzinie, choć nie jest łatwa, staje się "sakramentem", "przykazaniem", i jak Jezus "nagiął się" do każdego z nas, aby nam umyć nogi, tak i my, mamy "naginać siebie", wykrzesać ducha ofiary, aby przebaczyć, wysłuchać i usłużyć drugiemu. Pamiętajmy, że Bóg nie chce działać zamiast nas. On nie tyle zbawia od cierpienia, ale w cierpieniu, nie chroni przed bólem, ale w bólu, nie zbawia od burzy, ale w burzy, i podobnie - nie zbawia od epidemii, ale w epidemii: działa, kocha i zbawia. Jak mówił Dietrich Bonhoeffer: "Bóg nie zbawia od krzyża, ale na krzyżu" - mówił ks. biskup.
Pytał na zakończenie swego rozważania: - Gdzie teraz jesteśmy z naszą wiarą? Czy przez tę epidemię nawracamy się do Boga, czy umywamy sobie nawzajem nogi? Czy szukamy i budujemy Wieczerniki w naszych domach i wokół nas?
Właściwe pytania na początek najważniejszych chrześcijańskich świąt.