Nowy numer 13/2024 Archiwum

Niech ci się zachce!

S. Anna Bałchan, nazywana "siostrą od prostytutek", która na co dzień pracuje z ofiarami przemocy fizycznej i psychicznej, w płockiej "Studni" mówiła o meandrach powołania, zwadach z Bogiem i doświadczeniu Jego obecności.

Dzieło, które prowadzi na Śląsku od 2010 r., nosi nazwę "Po Moc" Dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej (sama należy do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej) i jest bardzo trudnym odcinkiem pracy miłosierdzia. Nic dziwnego, że s. Anna, która łączy kompetencje teologa, terapeutki, pedagoga, streetworkera i trenera motywującego, dzieli się mocno i konkretnie swoim doświadczeniem wiary i zaufania. Takie było też sobotnie spotkanie, zorganizowane podczas diecezjalnych obchodów Dnia Życia Konsekrowanego przez duszpasterstwo młodzieży.

- Pytanie za sto punktów? Czy ty chcesz być człowiekiem Boga? Czy chcesz być Jego królewną? Jego księciem? Czy chcesz być szczęśliwa, szczęśliwy? I nie chodzi o to, czy kupisz sobie lepszą komórkę, czy samochód - pytała uczestników spotkania.

Jak zaczyna się powołanie? Trzeba doświadczyć Boga, ale "Bóg to nie dezodorant", jak mówi s. Anna; nie wystarczy powtarzać sobie "chcę poczuć Boga". Jako nastolatka s. Anna sama należała do ruchu oazowego, ale nie było idealnie. Pamięta wystawienie Najświętszego Sakramentu, skupienie w kościele i swoje myśli: "no, niech się coś wydarzy, niech coś zagrają, jakąś pieśń…". Bo już wtedy śpiew, muzyka było dla niej najlepszą formą wyrażenia siebie, emocji.

Do tej pory pamięta też pewną spowiedź. Ksiądz zaczął naukę; padły słowa zachęty do stałości, regularności w praktykach religijnych. - Powiedziałam "nie chce mi się". A on w końcu walnął w konfesjonał i krzyknął - to niech ci się zachce! Myślę sobie wtedy - "ty klecho, ty do Boga masz prowadzić…". Ludzie się dziwią w kościele, ja mam ochotę zapaść się pod ziemię - opowiadała s. Anna Bałchan. Ta nauka "niech ci się zachce" z nią została. - Ja pragnęłam, krzyczałam, kłóciłam się z Bogiem, żądałam: "Boże, ja chcę być wolna" - wspominała s. Anna.

Na spotkaniu w płockiej "Studni" zachęcała do odkrywania swoich talentów , wykorzystywania ich i służenia nimi. - Każdy jest wyjątkowy i niepowtarzalny, tak jak nie ma dwóch takich samych liści. Jesteś darem dla swojej wspólnoty, dla rodziny, dla miejsca, w którym pracujesz, uczysz się. Kto z was pięknie śpiewa, kto tańczy? Tańczcie, śpiewajcie. Nawet przez nasze pomyłki możemy nieść radość. Pamiętałam sytuację, gdy byłam animatorką muzyczną wspólnoty oazy. Była Msza św. Cała katedra pełna ludzi. Miałam zaśpiewać pieśń "Piotrze, bosy we wodzie". Byłam przerażona i zaśpiewałam: "Piotrze, włosy we wodzie"… A potem byłam najbardziej rozpoznawaną osobą w diecezji - wspominała ze śmiechem. - I co z tego, że się pomyliłeś… Pomyśl sobie, że to cud, że możesz coś zaśpiewać, albo masz inny talent - mówiła.

Na prośbę młodzieży opowiedziała też o Stowarzyszeniu, które prowadzi, a które niesie pomoc kobietom i ich dzieciom, dotkniętym przemocą fizyczną, seksualną i psychiczną, a także ofiarom handlu kobietami i przymusowej prostytucji. Przestrzegała słuchaczy w Płocku przed mechanizmami, jakimi posługują się przestępcy - handlarze ludźmi, oferujący na przykład dobrze płatną pracę za granicą, a nie wymagającą kwalifikacji.

Na spotkanie w płockim MCEW "Studnia" s. Anna, która układa też piosenki, zabrała ze sobą gitarę. Ale nie po to, aby dawać koncert, leczy by zaprosić słuchaczy do wspólnego uwielbienia Boga.

Było to drugie wystąpienie s. Anny Bałchan podczas obchodów Dnia Życia Konsekrowanego w Płocku; przed południem uczestniczyła w spotkaniu w Opactwie Pobenedyktyńskim dla braci i sióstr zakonnych diecezji płockiej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy