Unikatową, pięknie zachowaną zbroję husarską z przełomu XVII i XVIII wieku można jeszcze do wtorku podziwiać w Muzeum Mazowieckim w Płocku.
Kompletna zbroja - szyszak, napierśnik, obojczyk, naramienniki i karwasze - pochodzi ze zbiorów rodziny Kossaków i prawdopodobnie stanowiła wzór do malowania dla słynnych braci Juliusza lub Wojciecha.
- To jest naprawdę rzecz unikalna. Jesteśmy blisko wspaniałej historii, z czasów gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów była absolutną potęgą, a symbolem tego była husaria, która prezentowała się piękne - mówił dr hab. Maciej Franz z poznańskiego UAM, specjalista od wojskowości podczas wernisażu wystawy czasowej, noszące tytuł "Z dumą o przeszłości, z odwagą o przyszłości", zorganizowanej w Muzeum Mazowieckim, dzięki PKN Orlen.
To Fundacja PKN ORLEN zakupiła zbroję dla stołecznego Muzeum Historii Polski, gdzie znajdzie w przyszłości miejsce na wystawie stałej. Płocczanie mają wyjątkową okazję podziwiać ten zabytek w swoim mieście, na bezpłatnej wystawie przez kilka dni.
- Przez 200 lat była husaria ważnym elementem wojska polskiego. Znamy ją nie tylko z przekazów historycznych, ale też i przekazów kultury: np. powieści Sienkiewicza, czy malarstwa Kossaków, albo już współcześnie z filmów Jerzego Hoffmana. To jest ta pamięć, ta wiedza, którą mamy, ten obraz husarii, nawet nie zawsze do końca prawdziwy, ale który jest w naszej świadomości. Husaria stała się przez to jednym z polskich symboli narodowych - zaznaczył Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski.
Przypomniał też, że 390 lat temu, pod Trzcianą na Pomorzu wojska polskie, pod dowództwem hetmana Stanisława Koniecpolskiego, pokonały armię szwedzką. - Właściwie nie ma dnia, daty, w której Polska w XVII wieku właśnie przy pomocy tej formacji, jaką była husaria, nie pokonała jakiegoś przeciwnika; czy to byli Szwedzi, czy Turcy, czy wojska moskiewskie - mówił podczas wczorajszego wernisażu dyrektor MHP w Warszawie.
Oglądającym zabytkową zbroję na pewno będzie nasuwać się pytanie: gdzie są słynne skrzydła husarskie? - Na wystawie nie zobaczymy skrzydeł, bo ich tam nigdy nie było. Mamy tu do czynienia ze zbroją bojową, używaną na polu walki, a w walce nikt skrzydeł nie używał. Husaria miała być skuteczna na polu walki, a takie skrzydła by tylko przeszkadzały. Zbroje miały skrzydła, ale nie na polu walki. Zakładał je żołnierz, gdy miał się zaprezentować królowi. Dobierał wtedy także skóry i dodatkowe ozdobne elementy - wyjaśniał dr hab. Maciej Franz.
Husaria była "uskrzydlona" dopiero w XVIII wieku, gdy z bojowej, kawaleryjskiej formacji stała się paradną. Okazuje się też, że sfinansowanie zakupu całej zbroi spadało na samego żołnierza. Państwo, opowiadał profesor z UAM, zapewniało husarzowi tylko liczącą nawet 6 metrów długości kopię.
Skąd się w ogóle wzięła husaria? - Była jedną z najlepszych formacji kawaleryjskich tamtych czasów, ale nie jest naszym wynalazkiem. Do Polski przybyła prawdopodobnie z południa, za pośrednictwem węgierskim. W Polsce husaria, która była jazdą lekką, zaczęła się opancerzać, stając się jazdą ciężką - wyjaśniał M. Franz podczas wernisażu.
W wydarzeniu uczestniczyli m.in. Zbigniew Leszczyński, prezes Zarządu ds. Rozwoju PKN ORLEN, Wioletta Kulpa, kierownik Działu Sponsoringu Społecznego w PKN ORLEN oraz Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego. Wystawę można oglądać bezpłatnie do 15 października.
am