Przez Skrwilno do lasu na Raku, gdzie 80 lat temu Niemcy mordowali Polaków, przeszła procesja. Tam bp Mirosław Milewski przewodniczył Mszy św. za pomordowanych.
Ta procesja, w czasie której ludzie modlą się na Różańcu, wiedzie przez las. W jakiś sposób ma przypominać tamtą, ostatnią drogę Polaków skazanych na tortury i na śmierć: ich cierpienie, przedśmiertelny lęk i egzekucje. Starszym z pewnością przypominają się zachowane świadectwa i relacje z '39 roku. Choćby te, gdy przez Skrwilno jechały samochody wypełnione ludźmi. Kobiety widziały, jak przyjeżdżały one z Rypina, a stali na nich ludzie, często bardzo młodzi, ubrani w harcerskie mundury. Gdy na skrzyżowaniu dróg, koło szkoły, te samochody zatrzymały się, a miejscowi pytali: "Dokąd jedziecie?", to odpowiadali: "Na roboty". Pewnego dnia jedna z ciężarówek zatrzymała się przy sklepie i piekarni. Spod plandeki wystawała ręka, ramię… Jakaś dobra kobieta włożyła do tej ręki chleb. Ręka pozostawała jednak bezwładna, chleb spadł na bruk. Samochód wkrótce ruszył, a na jezdni ludzie zobaczyli ślady krwi. Takich świadectw jest więcej, choć zaciera je też czas i słabnąca ludzka pamięć.
Procesja z Różańcem szła dalej... W drodze mijano poszczególne groby, aż wszyscy doszli do miejsca, gdzie znajduje się największa z mogił. Tam na początku wojny zostało zamordowanych ok. 1450 Polaków, choć niektóre ze źródeł mówią nawet o ich liczbie dochodzącej do 3650 osób. To największa taka mogiła w powiecie rypińskim. Zamordowani pochodzili m.in. z Lipna, Brodnicy, Mławy, Wąbrzeźna i Grudziądza, nie mówiąc oczywiście o mieszkańcach okolic Skrwilna i Rypina. - Tu praktycznie z każdej rodziny ktoś zginął, dlatego na tej dorocznej modlitwie, w lesie na Raku, nie ma przypadkowych osób. Tu wszyscy przychodzą na groby swych bliskich, choć są one anonimowe, zbiorowe - mówi ks. Paweł Waruszewski, proboszcz parafii św. Anny w Skrwilnie. I rzeczywiście, widać było, jak w czasie uroczystości nie tylko oficjalne delegacje, ale także poszczególne osoby trzymały w ręku kwiaty albo zapalone znicze dla swoich bliskich.
- Kiedyś spotkałem tu pewną kobietę. Myślałem, że w zwykły dzień nikogo tu nie zastanę, ale na to miejsce często ktoś wraca... Tu rosły kiedyś świerki, zasadzone po to, aby zamaskować miejsce zbrodni. Jednak uschły. Niech nasza pamięć o tej zbrodni i naszych rodach zawsze będzie żywa - mówił Dariusz Kolczyński, wójt gminy Skrwilno.
Jest jeszcze jeden aspekt tej zbrodni do dziś nieukaranej, który podkreślano w czasie uroczystości w 80. rocznicę II wojny światowej: że dokonali jej sąsiedzi, znajomi, często spokrewnieni miejscowi koloniści niemieccy, którzy we wrześniu '39 roku przerodzili się w katów i utworzyli zbrodniczą organizację Selbstschutz.
Mówił o tym również w czasie Mszy św. bp Mirosław Milewski. - Dramat tamtych wydarzeń jest tym boleśniejszy, że na tej ziemi brat mordował brata.
Zwrócił jednak uwagę na dwa obowiązki, które dla chrześcijan wynikają z wyznawanej przez nich wiary: pamięć i przebaczenie. - Mamy obowiązek przebaczać, to nasz chrześcijański obowiązek - mówił. - Przebaczenie jest pierwszym krokiem do pojednania. Jeśli nie ma przebaczenia, pojawia się nienawiść. Przebaczenie jednak nie jest jednak utratą pamięci czy wyparciem ze świadomości doznanej krzywdy. Ono jest czymś więcej niż aktem woli; przebaczenie jest łaską. Nie można więc go nakazać, ono musi wypływać z wolnej woli człowieka. To pewien proces, niezbędny dla uzdrowienia własnego serca. Tylko Bóg może przebaczyć i ofiarować nam upragnioną łaskę przebaczenia.
Zwrócił też uwagę na trudy z tym związane. Mówił: - Chcemy zgodnie z wolą Bożą przebaczyć, a jednak są momenty, w których może ogarnąć nas zwątpienie w jego sens. Czy na przykład mamy przebaczać tym, którzy usiłują odwrócić proporcje przekonując świat, że Polacy w czasie II wojny światowej też nie byli bez winy?
- Czy mamy przebaczać tym, którzy obarczają winą za II wojnę światową bliżej nieokreślonych nazistów, w oderwaniu od narodu niemieckiego? Czy mamy przebaczyć, gdy zakłamuje się historię poprzez pojawiające się co i rusz w mediach wzmianki o "polskich obozach śmierci", z czego wynika, że na polskiej ziemi zakładali je Polacy i że Polacy również ponoszą odpowiedzialność za zbrodnie, które się w nich działy? Jakże martwi oszczercze podpowiadanie światu, że Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust. Ktoś niedawno słusznie zauważył, że w styczniu 1942 roku podczas konferencji w dzielnicy Berlina Wannsee decyzję o wymordowaniu wszystkich Żydów podjęli wyłącznie Niemcy, bo tylko Niemcy w niej uczestniczyli.
- To nie są tylko niewinne socjotechniczne triki, za pomocą których chce się zasugerować światu, że za II wojnę światową współodpowiedzialne są także inne narody europejskie, w tym Polacy. Trudno wybaczyć, gdy pewne siły w państwie, które dopuściło się w Europie starannie obmyślonego ludobójstwa, od kilkudziesięciu lat sieją zamęt w głowach wielu ludzi, fałszując historię i haniebnie pomawiając Polaków o zbrodnie równe zbrodniom Niemiec.
- Módlmy się, aby Bóg pozwolił nam przezwyciężyć te przeszkody i przebaczyć. Możemy to zrobić, gdyż jest w nas tchnienie Boga: tchnienie Jego miłości, Jego prawdy i Jego dobroci - mówił biskup Milewski.