Pielgrzymka jest jak święto. Co z niego zostanie? Jak przechować duchowe skarby, znalezione na szlaku?
Rozmowy z pielgrzymami pokazują, że wędrówka na Jasną Górę to naprawdę święty czas, gdy ludzie są dla siebie życzliwi, bezinteresowni. Gdy "siostro", "bracie" nie brzmi jak pusty slogan.
- My do końca nie wiedziałyśmy, czego się spodziewać, wyruszając na tę pielgrzymkę. Ale organizacja i atmosfera jest wspaniała. Nie ma tu sytuacji, że ktoś się błąka, zagubi, że czegoś nie wie. Jest zawsze pomoc, informacja. Pielgrzym nigdy nie zostaje sam - mówiły pątniczki z Wrony, idące z grupą Błękitną, dwie odważne mamy, które poszły na tę pielgrzymkę za małymi córkami. Na pewno zapamiętają ogromną życzliwość ludzi, gdy dwukrotnie zepsuł się wózek, w którym wiozły swoje małe córki. - Tu atmosfera przepełniona mocą Bożą, takim poczuciem, że On wszystko może - dodała jedna z mam, pani Anna.
- Pielgrzymka uczy pokory. Zaczyna się doceniać podstawowe rzeczy, które są w naszym życiu, a które uważamy za oczywiste. Uczy odwagi, otwierania się na innych, życzliwości. Warto pójść co roku - mówili pątnicy z grupy Pomarańczowej. Co zrobić, by tego nie utracić? - Trzeba potem trwać we wspólnocie, aby przetrwał ten owoc, aby go nie zaprzepaścić - to recepta od jednego z pątników salezjańskiej grupy.
am