Człowiek chory przez lata na gruźlicę kości dostał szansę na lepsze życie dzięki pionierskiej operacji.
Choroba, na którą pan Zygmunt zapadł za młodu, skończyła się powikłaniami i usztywnieniem stawu biodrowego. Później doszło zwyrodnienie stawu kolanowego po tej samej stronie.
– Kolano mi dokuczało, mam sztywny staw biodrowy. Na leczeniu w sanatorium w Otwocku byłem w latach 60., chodziłem, ale coraz gorzej – mówił nam w ciechanowskim szpitalu. Normalne chodzenie panu Zygmuntowi uniemożliwiał ból kolana. – Wiążę z tą operacją nadzieję, że już mnie nie będzie bolało – mówił przed zabiegiem. Pionierską, bardzo skomplikowaną, trwającą kilka godzin operację wykonał zespół pięciu ortopedów, kierowany przez doktora Tomasza Pobożego, koordynatora Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie. – Problemem było nie tylko to, że pacjent długo chodził z usztywnionym stawem biodrowym, ale też osłabienie mięśni, które nie funkcjonowały – komentował dr Poboży. Stosunkowo prosty zabieg, czyli wstawienie endoprotezy stawu kolanowego, przy sztywnym biodrze nie miał sensu. Dlatego lekarze najpierw rozsztywnili staw biodrowy i wstawili do niego endoprotezę.
– Uruchomienie tego stawu było niezbędne, żeby pacjentowi pomóc z jego zasadniczym problemem, którym było zwyrodnienie stawu kolanowego. Musieliśmy wstawić endoprotezę, ale żeby to zrobić, pacjent nie mógł mieć sztywnego stawu biodrowego – dodaje lekarz. Pana Zygmunta czeka teraz rehabilitacja. Rozsztywnienie stawu biodrowego, po jego całkowitym chirurgicznym usztywnieniu przed 40 laty, było prawdopodobnie pierwszym tego typu zabiegiem wykonanym w Polsce.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się