W Modlinie-Twierdzy diecezja płocka dziękowała Bogu za odzyskaną 100 lat temu niepodległość.
Kazanie ordynariusza płockiego:
1. Zgromadziliśmy się, aby jako wspólnota diecezjalna złożyć dziękczynienie Bogu za dar niepodległej ojczyzny, którą Opatrzność Boża zwróciła nam 100 lat temu, po 123 latach niewoli, zgotowanej przez okrutny akt samowoli trzech sąsiadów – akt wymazania Polski z mapy Europy i świata.Przybyliśmy do Modlina, bo napoleoński Modlin, tyle razy będący twierdzą największego bohaterstwa, miejscem najwyższej ceny płaconej w walce o niepodległość, fortecą tęsknoty za niepodległością – jest tego w najwyższym stopniu godzien!! Godzien tego jesteś, Modlinie, Mazowiecki Symbolu Zmagań o Niepodległość! Chwała Twoim żołnierzom – obrońcom Rzeczpospolitej! Chwała bohaterom!
2. Zgromadziliśmy się tutaj razem w to ciepłe, listopadowe popołudnie, bo poczuwamy się do wspólnego dziedzictwa, do wspólnoty losu, do wspólnej ojcowizny ducha! Jesteśmy przecież z tych, co wtedy, w noc zaborów, zawierzyli Bogu wbrew słabości magnaterii i króla, wbrew Targowicy i bezwzględnej carycy! Jesteśmy z tych, co pokładali nadzieję w Bogu wbrew niemocy Europy i zwykłej, ludzkiej beznadziei! Jesteśmy z tych, którzy kochali Chrystusową miłością do końca i wbrew wszystkim ludzkim rachubom sił, ginęli pod ruskimi, pruskimi i austriackimi kulami, tracili majątki, szli pod nahajkami na Sybir! Jesteśmy potomkami matek i żon, które w dniach popowstaniowej żałoby w imię Chrystusowego Krzyża nakładały, czarne suknie i żelazną, patriotyczną biżuterię! Jesteśmy prawnukami tych, którzy wracając z Sybiru, z Omska, z Połocka, z twierdzy magdeburskiej, klękali na granicy ojczyzny lub rodzinnego progu i z czcią całowali ziemię, a potem zamaszyście robili na czole i piersiach znak krzyża:
"W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego!". Mimo wszystkiego, co przeszli, umieli być na pierwszym miejscu wdzięczni Bogu, Jezusowi Chrystusowi i Najświętszej Panience!
3. Czynili tak, bo wiedzieli, że to, co się wtedy stało;to, za co cierpieli i za czym tęsknili, to był prawdziwy CUD! Dla jednych narodów kończyła się sto lat temu I wojna światowa – czas wielkich ludzkich strat, ofiar i niepokojów! Inne, jak Łotysze czy Estończycy, rodziły się dopiero, po raz pierwszy, do niepodległego bytu! Ale nie było takiego kraju, który jak Polska, rozszarpany przez trzech zaborców, miał się zrosnąć na nowo! Zrosnąć do niepodległości! Zrosnąć w jeden organizm, mimo tylu lat, które minęły od upadku! Mimo, że Austria kusiła swoją kulturą, Prusy – porządkiem, a Rosja – karierami, oni się nie wahali! Im wiara, odmawiany co dzień po polsku pacierz, pamięć o wspólnej historii: chrztu Mieszka, odwagi Piastów i mądrości Jagiellonów; o wspólnej historii wielkich zwycięstw nad muzułmańskimi Tatarami i Turkami – to wszystko kazało im wracać, odbudowywać, odradzać się! I to się udało! Czy to nie był CUD?
4. Przyszło nam żyć 100 lat później. Zapytajmy się: czy w naszych sercach płonie ogień wdzięczności za niepodległość? Czy nam na niej zależy, czy do niej wychowujemy? Nigdy nie zapomnę, jak 11 czerwca 1999 roku św. Jan Paweł II zasiadł na fotelu w polskim Sejmie i rozpoczął żartobliwie, a przecież niebywale poważnie, mówiąc: "Ale nam się wydarzyło!".
Wydarzyło się nam, naszym pokoleniom! Bo przecież tamten cud 1918 roku trwał krótko. Zaraz potem trzeba było wyrąbywać szablą granice, bronić siebie i Europy przed bolszewicką nawałą. Dalej nastało dziewiętnaście w miarę spokojnych lat. Później jednak "czerwone maki pod Monte Cassino piły polską krew" i "warszawskie dzieci poszły w bój". A potem nastąpiły szare lata PRL-u, z wielkimi zrywami, ale też ze zniewoleniem tylu umysłów; z "żołnierzami niezłomnymi", ale i tylu złamanymi sumieniami. Znowu jednak stał się CUD - cud "Solidarności", cud wyboru Polaka na Papieża, cud PRAWDZIWEJ NIEPODLEGŁOŚCI! Zostaliśmy na nowo obdarowani niepodległością!
Siostry i Bracia! Bez wdzięczności za nią, bez dziękczynienia, łatwo przygniecie nas ciężar codziennego życia, trosk i zmartwień! Sami skażemy się na niekończące się kłótnie, pretensje i podziały!Św. Stanisławie Kostko, Patronie Korony Polskiej i Litwy, Patronie młodych pokoleń Polaków, wlewaj w nasze serca ducha wdzięczności! Przecież Rok Jubileuszu Niepodległej jest także Twoim Rokiem, Rokiem 450-lecia Twojej śmierci na rzymskim Kwirynale! Polsko, Ojczyzno moja – powtarzam za św. Janem Pawłem Wielkim- bądź wdzięczna! Umiej być wdzięczna!
5. Na koniec jeszcze jedna myśl... Obchodzimy dzisiaj w całym Kościele rocznicę poświęcenia Bazyliki Laterańskiej- katedry Papieża. Na jej frontonie znajduje się potężny napis: Mater et caput omnium Ecclesiarumurbis et orbis– "Matka i głowa wszystkich kościołów Miasta Rzymu i świata". Dlatego właśnie słowo Boże przypomniało nam dzisiaj, jak potrzebna i ważna jest świątynia. Jest potrzebna i ważna, bo to Bóg ją "uświęca". Bo jest znakiem, że przez "świątynię swego ciała" Jezus dokonał naszego zbawienia. Że każdy chrześcijanin powinien być "Bożą budowlą". Że Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła, napełnia go swoim Duchem i obdarza pomocą w trudnościach.
Jakie to opatrznościowe – Moi Drodzy - że jakby dla uświadomienia sobie tej prawdy jesteśmy we wnętrzu wznoszonej właśnie świątyni – świątyni pod wezwaniem św. Jana Pawła II w parafii św. Barbary w Modlinie Twierdzy. Świątyni, która swoim neoromańskim stylem nawiązuje do tamtej rzymskiej Mater et caput omnium Ecclesiarumi zarazem upamiętnia postać pierwszego Papieża z rodu Polaków. Za trud jej budowania w Modlinie – Mazowieckim Symbolu Niepodległości - z serca dziękuję Księdzu Kanonikowi Januszowi i Wam wszystkim, Drodzy Mieszkańcy tego miasta! To wielki trud, który naprawdę potrafiliście wspaniale udźwignąć, służąc za przykład ofiarności całej Diecezji! Dlatego również całą zbiórkę z dzisiejszej uroczystości przekazujemy na Waszą budowę! Da dzisiaj na tacę biskup, dadzą hojnie kapłani i - mam nadzieję - wszyscy tu zgromadzeni ... Chcę Wam powiedzieć, że Ksiądz Proboszcz Janusz jest tutaj jak zakonnik z zakonu żebraczego: co kilka miesięcy obchodzi wszystkie miejscowe domy i bloki, prosząc osobiście i przez księdza wikarego o datki. Jeździ od parafii do parafii, gdzie go tylko zaproszą i głosi, i zbiera... To taki modliński Brat Albert – "artysta i żebrak". Proszę się nie gniewać, Księże Januszu, to komplement. I podziękowanie!.
6. Na zaproszeniu na obchody 1050-lecia Chrztu Polski Ksiądz Proboszcz napisał motto: "Tak Polska się zaczęła". Tak, tak się zaczęła - od benedyktyńskiej misyjnej cierpliwości, od wznoszenia świątyń i stawiania krzyży! Tak też między innymi odradzała się polska niepodległość – od odbudowy świątyń naszych serc, a tam, gdzie trzeba, odbudowy świątyni. Nasi oficerowie i żołnierze, którzy w 1918, w 1920 roku wyrąbywali niepodległość, na swoich sztandarach na nowo umieścili trzy słowa, ten dumny polski trój-ideał: "Bóg – honor – Ojczyzna".
Tu, w Modlinie jednak, komuna w 1957 roku zniszczyła kościół garnizonowy, zwaliła krzyż. Bo w socjalistycznym wojsku Bóg miał stać się zbędny! Na czym jednak kształtować honor armii i wielkość Ojczyzny, jak się ten pierwszy człon odrzuci?Jeśli usunie się Boga jako fundament honoru i Ojczyzny? 28 października Ksiądz Janusz Nawrocki poświęcił tu krzyż, który następnie został zamontowany na wieży kościoła. I zawołał: "Niech już nigdy znak krzyża nie zniknie z krajobrazu Twierdzy Modlin". A ja, Biskup, wołam stąd, z miasta - Mazowieckiego Symbolu Niepodległości: Niech już nigdy Krzyż nie zniknie z krajobrazu Polski, z krajobrazu Mazowsza, z krajobrazu naszych wdzięcznych za niepodległość serc!
Amen!