Po raz trzeci w przasnyskiej farze wybrzmiały słowa "Dzienniczka".
Wspólne czytanie dzieła św. s. Faustyny Kowalskiej trwało z przerwami przez dwa dni i wieczory. Maraton czytania "Dzienniczka" został poprzedzony wspólnym odmówieniem Litanii do św. s. Faustyny. Jako pierwszy fragment tego niezwykłego dzieła odczytał ks. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha. W dalszym czytaniu uczestniczyli wierni z trzech przasnyskich wspólnot parafialnych, wśród których znalazły się rodziny i małżeństwa. Uczestnikom maratonu towarzyszyły relikwie świętej.
Koordynatorem akcji był Andrzej Wierzbicki, który postanowił kontynuować dzieło, które wcześniej prowadził jego szwagier, zmarły w zeszłym roku katecheta Mariusz Łyszkowski.
- Mariusz wciągnął mnie w tę akcję, więc pomyślałem, że warto ją kontynuować - przyznaje pan Andrzej. - Chciałbym żeby odbywała się też w kolejnych latach. Mam nadzieję, że co roku będzie przybywało uczestniczących w czytaniu osób, podobnie jak to było z naszą rowerową pielgrzymką na Jasną Górę. Najpierw było mało chętnych, a później zrobiło się ich więcej niż miejsc - dodaje A. Wierzbicki, który był dwa razy komandorem rowerowych pielgrzymek.
Na kontynuowanie maratonu "Dzienniczka" liczą też jego tegoroczni uczestnicy. - Brałam udział w obu poprzednich edycjach, i jeśli będą następne, to też się przyłączę - dzieli się Celina Gutowska. - W tym roku czytałam kilka razy. Takie czytanie na głos w kościele to zupełnie coś innego, niż ciche czytanie dla siebie. Inaczej się to przeżywa, bo ważne jest też, że ktoś mnie słucha i może do niego dotrze, zwłaszcza jeśli nie zna jeszcze "Dzienniczka".
- Cieszę się, że kolejny raz nasza fara rozbrzmiewała słowami "Dzienniczka" - zapewnia ks. Andrzej Maciejewski. - A także z tego, że podjęte zostało na nowo dzieło śp. Mariusza Łyszkowskiego. W tym roku rozpoczęliśmy je w 80. rocznicę urodzin dla nieba św. s. Faustyny. Ważne też, że w roku jubileuszowym św. Stanisława Kostki wybrzmiały te fragmenty "Dzienniczka", w których on się pojawia. Cieszy również , że w nasze czytanie zaangażowało się wiele osób. Podczas takiego głośnego czytania dzieło to inaczej do nas dociera i możemy odkrywać je na nowo. Widziałem jak zasłuchała się pewna grupa pielgrzymów, którzy odwiedzili nasz kościół. Długo siedzieli pochłonięci tak przez "Dzienniczek", aż się mogło wydawać, że nie mają w ogóle zamiaru wyjść - opowiada ks. Andrzej.
Wojciech Ostrowski