O lekcji przemijania i czasu, jaką daje ks. Janusz Pasierb, mówi Elżbieta Grzybowska, autorka książki o esejach Profesora z Pelplina.
Skąd pomysł, by zająć się trochę zapomnianą eseistyką ks. Pasierba?
Przyczynkiem była podpowiedź ks. prof. Henryka Seweryniaka sprzed laty, gdy szukaliśmy tematu do mojej pracy naukowej na studiach. Pojawiło się nazwisko - ks. Pasierb. Wtedy nie miałam zbyt wielkiego pojęcia, kim jest. Na Boże Narodzenie ksiądz profesor pożyczył mi książkę - "Czas otwarty", czyli pierwszy zbiór esejów Pasierba. W przerwach miedzy obowiązkami domowymi czytałam fragmenty m.in. o Adwencie. "Adwent to świt. Adwent to daleki, tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem za panowania cesarza Augusta w Rzymie i różnych tetrarchów w Palestynie, nie narodziło się dziecko, któremu nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to pustynia.. to liturgia… to nasze życie." Przeczytałam to i bardzo to duchowo do mnie dotarło. Powiedziałam księdzu profesorowi, że to była idealna lektura na święta. Ks. profesor zapytał jednak - "tylko na święta?". Zaczęłam więc czytać kolejne zbiory esejów i stwierdziłam, że to literatura trudna, ale inspirująca. I nawet jeśli nie do końca to do mnie dotrze, to warto się potrudzić. I tak… weszłam w czas ks. Pasierba.
Książka nosi tytuł "Kairos - Kyrios. Człowiek i jego czas w eseistyce Janusza Stanisława Pasierba". Jak na czas patrzy Profesor z Pelplina?
Przede wszystkim widzi w nim Boga. Ks. Pasierb właściwie stworzył teologię czasu, to znaczy spojrzał na czas, jako na przepojony boskością. On kładł nacisk na to, by w tym co nas otacza, dostrzegać czyny i działanie Boga. Wielokrotnie pisze o tzw. znakach czasu. Czas w którym żyjemy to czas, w którym mamy do czynienia z nawiedzaniem go przez Boga. Słowa - klucze w tytule tej książki zawarte są w jego zbiorze "Czas otwarty" - "Kairos to w gruncie rzeczy Kyrios: czas to Bóg objawiający się w czasie. Widzieć czas znaczy dostrzegać Boga". Trzeba przyznać, że jest to myślenie bardzo odległe od współczesnego ujęcia, gdy wielu ludzi żyje chwilą, tym co jest tu i teraz. Dam taki przykład: rozmawiam z matką, która prowadzi dziecko do Komunii św., ale nie zgadza się z tym, czego uczy się córka przed przyjęciem sakramentu - że Pan Bóg jest człowiekowi potrzebny do szczęścia. Byłam bardzo zaskoczona tą rozmową, ponieważ ta kobieta stwierdziła, że jej Bóg w życiu nie jest do szczęścia potrzebny. A ks. Pasierb uważał, że nie ma prawdziwego szczęścia, jeśli nie będzie się w swoim życiu i w konkretnym czasie dostrzegało Pana Boga. Warto od tym pamiętać. Warto zauważać działanie Boga w świecie.
W esejach ks. Pasierba pojawia się wielokrotnie wątek przemijania i śmierci, które współczesny świat usuwa na margines. Jak on bronił się przed pesymizmem?
Myślę, że ks. Pasierb po ludzku bał się śmierci. Miał swoje plany i zamierzenia, ale zmarł przedwcześnie na ciężką chorobę. Jednak w wielu miejscach pisze pięknie o przemijaniu; o tym, jak odchodzili jego bliscy, jego profesorowie. Myślę, że patrzył na śmierć, jak na coś, co jest niestety nieodłączne, jeśli chodzi o ludzkie istnienie, ale dzięki Jezusowi, dzięki Zmartwychwstaniu właśnie ten tragizm śmierci został przezwyciężony. Przypominają mi się słowa Alberta Einsteina, który powiedział, że "życie nieomal na pewno ma sens". My chrześcijanie, dzięki naszej wierze, możemy powiedzieć, że "śmierć niemal na pewno ma sens".
I znów coś na przekór współczesnej mentalności: żyjemy w świecie w nieustannych podróży, migracji, wręcz pewnej nadpobudliwości. Ks. Pasierb wyznacza jednak inny kierunek…
Pasierb oczywiście jest za tym, by podróżować. Jednak dzisiaj często sprowadza się to do "zaliczania" kolejnych miejsc i publikowania zdjęć na portalach społecznościowych. Nic z tego nie wynika. On mówi, że człowiek podróżując, szuka dróg swojego przeznaczenia. Zwraca uwagę, że podróżowanie powinno w jakiś sposób przemieniać człowieka. Podróżując czy migrując z takich czy innych powodów mamy wyciągać z tego naukę i w jakimś sensie siebie wewnętrznie kształtować. Podróżowanie więc powinno mieć wymiar wewnętrzny. Pasierb wprowadza ciekawe określenie "homo viator" Gabriela Marcela, wskazując, że "człowiek jest ciągle w drodze", nieustannie dąży do pełni człowieczeństwa. Jednocześnie, pisząc o swoim pokoleniu, a urodził się w 1929 r., pisze o wykorzenieniu, którego doświadczali ludzie na skutek wojen, przesiedleń. Dzisiaj też mamy do czynienia z wykorzenieniem, ale ma ono inny kontekst. Mówimy na przykład o tzw. "słoikach". Ci ludzie w swoich rodzinnych środowiskach chodzili do kościoła, modlili się, przyjmowali kolejne sakramenty, ale w dużych miastach nie przykładają już do tego wagi. Nie ma to dla nich znaczenia.
Ks. Pasierb czuł łączność z naturą, odczuwał zachwyt ale i uczył się od niej przemijania…
Pasierb lubił przebywać w otoczeniu przyrody, którą kochał i podziwiał. Wiedział, że w jakimś sensie ona zwycięża człowieka, ale czuł się zjednoczony ze światem przyrody. I tu znów odczuwam duchowe powinowactwo z ks. Pasierbem, bo podobnie jak on cierpię, gdy widzę zbyt mocno przyciętą gałąź czy pień niepotrzebnie ściętego drzewa. Czuję się zasymilowana z przyrodą, która mnie otacza. Przyroda uczyła Pasierba przemijania. Jest to szczególnie widoczne w zbiorze "Gałęzie i liście". Ludzie też są jak gałęzie i liście: najpierw zielenią się, ale potem żółkną, opadają. Ale natura się odradza z każdym rokiem, tymczasem my, jak z bólem stwierdza ks. Pasierb, tak się nie odrodzimy. Jedyną nadzieją, która nas podtrzymuje w życiu, jest wieczność.
Dzisiaj ludzie niestety chcą oszukać czas…
A tak naprawdę to jest ucieczka od życia. Brak akceptacji własnego przemijania może rodzić tylko frustrację i smutek. Zastanawiam, jak współczesne młode pokolenie, które chce być ciągle młode i piękne, poradzi sobie ze starością, która wcześniej czy później przyjdzie. Myślę, że takim ludziom, którzy żyją tylko chwilą obecną w przyszłości będzie bardzo trudno. Żaden lek, suplement diety, ani botoks nie poradzi sobie z tym, że człowiek się fizycznie starzeje.
Jak patrzy się na eseje ks. Pasierba po latach?
Przede wszystkim zaczyna się rozumieć to, co on pisze o przemijaniu. Człowiek młody nie dostrzega tego, nie dlatego że nie chce, tylko dlatego, że go to nie dotyczy. Niestety tak jest w życiu, że jeśli czegoś nie przeżyjesz, nie zrozumiesz tego zbyt dobrze. Człowiek zbiera doświadczenia przez całe życie. Młody człowiek nie jest głupi czy niemądry, ale on pewnych rzeczy po prostu jeszcze nie przeżył.
Jakim był autorem?
Był erudytą, niezwykle oczytanym człowiekiem, miał wszechstronną wiedzę. W esejach cytuje wielu pisarzy, myślicieli. Dzięki lekturze jego tekstów poznaje się literatów, poetów, dramaturgów, do których w innej sytuacji pewnie by się nie dotarło. Dzięki Pasierbowi, studiując teologię, mogłam poszerzyć także swoją wiedzę humanistyczną. Gdyby nie Pasierb pewne nazwiska nic by mi nie mówiły. Inna charakterystyczna rzecz: Pasierb miał swoje unikatowe określenia. Na przykład o grobie Jezusa mówił - "jedyny grób, który nie budzi lęku", a o Kościele, że jest to "święty Kościół grzesznych ludzi". Jedno z moich ulubionych określeń mówi o tym, że "żeby się nawrócić, trzeba się odwrócić od egoizmu, od nie kochania bliźniego". To są rzeczy takie bardzo Pasierbowe. One pozwalają realnie spojrzeć na człowieka i jego życie.
Co daje ta lekcja ks. Pasierba?
Bardzo bym chciała, żeby ludzie wrócili do tego, co pisał. Być może okoliczność 25. rocznicy jego śmierci trochę przypomni jego osobę i twórczość. W ciągu roku będą się odbywały poświęcone mu sympozja. Wiem też, że bardzo prężnie działa stowarzyszenie, które zajmuje się promocją dorobku ks. Pasierba. Chciałoby się, żeby to, co on zrobił dla nauki nie zginęło. Póki co ks. Pasierb najbardziej jednak znany jest w Pelplinie, bo z tamtego środowiska się wywodzi. Warto też przypomnieć, że jego uczniem duchowym i w sensie dosłownym jest bp Michał Janocha z Warszawy. Byłby dobrze, by przy okazji wspomnianej rocznicy udało się przypomnieć bogaty dorobek ks. Pasierba, który był człowiekiem wybitnym.
am