Wieńcem rzuconym w nurt Wisły płockie środowiska wodniackie oddały cześć marynarzom Flotylli Wiślanej, którzy zginęli w obronie Płocka przed bolszewikami.
Symboliczna parada różnych jednostek pływających do miejsca zatopienia statku Batory rozpoczęła się przy przystani Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego. Wczoraj przed godz. 17 zawinęła tu tratwa "Pielgrzym", zbudowana na stulecie odzyskania niepodległości i płynąca z Wyszkowa na Westerplatte pod patronatem i banderą Ligii Morskiej i Rzecznej, także obchodzącej swoje stulecie.
Witając gości w Wyszkowa kpt. Paweł Śliwiński, prezes Towarzystwa Przyjaciół Płocka, przypomniał, że w czasie bitwy warszawskiej ciężki bój toczył się o przeprawę mostową w Płocku. - W tej obronie brały udział nie tylko wojska lądowe, ale na odcinku między Wyszogrodem a Nieszawą operowały statki Flotylli Wiślanej Marynarki Wojennej - przypomniał. Wśród tych jednostek był pasażerski statek wiślany Stefan Batory, który został przystosowany doraźnie do działań wojennych. W nierównym pojedynku z artylerią bolszewicką został kilkakrotnie trafiony, a jego kapitan osadził go na mieliźnie. - Dla uczczenia tych marynarzy corocznie składamy wieniec w miejscu zatopienia statku - mówił P. Śliwiński.
Po dopłynięcia do miejsca na poziomie płockich Winiar kapitanowie Stanisław Fidelis i Jerzy Pielaciński złożyli w nurt Wisły wieniec, dla uhonorowania marynarzy, którzy oddali swoje życie, broniąc Płocka. Kpt. S. Fidelis oddał też poetycki hołd bohaterom marynarzom. - Czas płynie jak rzeka jednostajnie i nieubłaganie. Umykający czas zaciera obrazy, oddala wspomnienia, sprawia, że bledną szeregi tych, którzy przeminęli. Jednak szczęsny los wpisał w biografie wielu z nich słowa - Non omnis moriar (Nie wszystek umrę). Rzeka czasu jest wobec nich bezsilna i kurz zapomnienia nie skrywa już pamięci o bohaterskich marynarzach Flotylli Wiślanej… - mówił Stanisław Fidelis.
W tej dorocznej ceremonii wzięło udział kilkanaście jednostek, w tym goszcząca w Płocku tratwa "Pielgrzym". To trzy i półtonowa jednostka, o w wymiarach 5 na 10 metrów, ze specjalnym 18-metrowym masztem. - Tratwa ma wiele elementów symbolicznych. Sam maszt z 6-metrową banderą z logo Ligi, swoją długością nawiązuje do daty 1918 r. Jednostka jest zarejestrowana, ma nadany numer, który także jest pewnym symbolem, bo nawiązuje do godziny 21.37, czyli godziny odejścia Jana Pawła II, podobnie jak sama nazwa. Rejs wypłynął też w symbolicznym momencie - 15 sierpnia - wyjaśnia Elżbieta Kasińska, prezes oddziału wyszkowskiego Ligi Morskiej i Rzecznej.
Wraz z tratwą płyną jednostki wspierające, należące do członków Klubu Żeglarskiego "Spinaker" w Wyszkowie. - To jest forma uczczenie stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę i stulecia powstania Ligii Morskiej i Rzecznej. Stworzyliśmy memoriał, który przekażemy także panu prezydentowi Płocka, prosząc go o wpis. Po drodze zbieramy flagi kolejnych miast, i zawieziemy je na Westerplatte, gdzie będziemy uczestniczyć w uroczystościach 1 września - dodaje.
Rejs tratwy na stulecie niepodległości to "trochę szalony", jak przyznaje ze śmiechem załoga, pomysł Wojciecha Chodkowskiego. Tratwa płynie wodami Bugu, Wisły i Narwi. - Wisła niestety wciąż jest nieżeglowna. Ale niepodległość też niełatwo było wywalczyć, więc nasza walka, nasz trud w to się symbolicznie wpisuje - mówi z uśmiechem pomysłodawca i komandor rejsu.
W kronice rejsu są już pierwsze wpisy, m.in. z Popowa Kościelnego, gdzie odbyło się poświęcenie i nadanie imienia jednostce i z Czerwińska, gdzie "Pielgrzym” gościł u salezjanów. - Chcemy tym rejsem przypominać, że mamy wiele pięknych rzek, które powinny być spławne, wykorzystane pod względem turystycznym, kulturowym, i ekonomicznym. Miejmy nadzieję, że ucząc się od innych krajów, zobaczymy, jak ważne te rzeki są dla nas. Mamy nadzieję, że rzeka Wisła będzie spławna od początku do końca - mówi Elżbieta Kasińska.
am