Wypełnił się pielgrzymami plac przed sanktuarium w Rostkowie, a kard. Dziwisz z Krakowa mówił do nich, że świętość odważnego młodzieńca z Mazowsza nigdy się nie przedawni.
Doroczny odpust, który od pokoleń jest obchodzony w tym miejscu ku czci Matki Bożej Wniebowziętej i na pamiątkę Stanisławowego "transitus", czyli narodzin dla nieba, w tym roku, stał się diecezjalnym świętem i dziękczynieniem za świętego z Rostkowa, w 450. rocznicę jego śmierci.
Wybrzmiało uroczyste "Te Deum" i modlitwa zawierzenia młodzieży: "Panie, nasz Boże, przez jego przyczynę, zechciej przyjąć nasze umysły, aby zawsze szukały i odnajdywały Ciebie, nasze serca, aby coraz bardziej otwierały się ku Tobie i napełniały Twoją miłością, oraz naszą wolę, byśmy byli mocni i konsekwentnie kierowali się w życiu Ewangelią". Obok ołtarza stanął portret patrona młodzieży wykonany z setek zdjęć-sefie wykonanych przez młodych z KSM, a dla upamiętnienia tego szczególnego roku i jubileuszu Poczta Polska zaprezentowała znaczek przedstawiający świętego z Rostkowa, wraz z okolicznościową kopertą i datownikiem.
Rostkowo przyciągnęło w tę niedzielę, pielgrzymów na rowerach i autokarami z całej diecezji i różnych części Polski. - Swoją obecnością zaświadczacie, że Stanisławowe imię, które cała nasza diecezja nosi – i to Stanisława ze Szczepanowa, i to Stanisława z Rostkowa – zobowiązuje! Zobowiązuje do wierności! Przecież to właśnie za sprawą tej wierności, dla obrony zagrożonej wiary Chrystusowej w ówczesnym świecie, dla obrony Kościoła i Ojca Świętego szedł nasz Święty Ziomek do Rzymu, aby tam zostać jezuitą! To wierność i świętość były głównym celem 18-letniego życia tego odważnego i konsekwentnego mazowieckiego szlachcica! Nie zapominajmy – to imię, Stanisławowe imię, także nasze pokolenia zobowiązuje! - mówił na początku liturgii bp Piotr Libera.
Mszy św. przewodniczył kard Stanisław Dziwisz. - Młody Polak pozostawił po sobie niewiele zapisanych kart. Ale zostawił nam księgę swego młodego życia, z której od 450 lat kolejne pokolenia mają szansę poznawać tajniki mądrości – tajemnice mądrego i świętego życia - mówił w czasie kazania. Zwrócił uwagę, że św. Stanisław w swym życiu mierzył bardzo wysoko. - Płomień wiary żarzący się w jego sercu rozpalał nowe płomienie w sercach młodych ludzi w wielu krajach i kulturach. Na tym polegała i polega jego wielkość. On chciał "więcej" i "bardziej". Od jego śmierci minęło 450 lat, a on nadal przemawia, inspiruje i jest obecny w wierze i świadomości Kościoła - mówił kardynał.
I pytał zgromadzonych: - Co chciałby nam dzisiaj powiedzieć Stanisław Kostka, a zwłaszcza co mógłby powiedzieć młodym Polkom i Polakom? Niewątpliwie chciałby powiedzieć, że nie warto żyć banalnie, byle jak. Nie warto egoistycznie zamykać się w sobie. Nie warto beztrosko ulegać słabościom i zachciankom. Natomiast warto wypływać na głębię. Warto stawiać sobie cele i dążyć do nich wytrwale. Warto żyć dla innych i ostatecznie dla Boga, bo zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, a więc do miłości, i to do miłości na wieki. To jest nasz ludzki, najtrwalszy i niezniszczalny genetyczny kod. Do takiej miłości tęsknił św. Stanisław z Rostkowa i taką miłością żył.
I dodał: - Prawdziwa świętość nigdy się nie przedawnia, dlatego przemawiają do nas wyznawcy Jezusa Chrystusa żyjący w różnych epokach i zakątkach świata. W ten sposób przemawia do nas także św. Stanisław Kostka - akcentował arcybiskup senior krakowski.
W uroczystości w Rostkowie uczestniczył ks. prał. Zbigniew Kras, kapelan prezydenta Andrzeja Dudy, który odczytał telegram od prezydenta, nazywając Stanisława "jedną z najpiękniejszych postaci spośród tych, którzy rozsławili imię Polski na świecie: "Przykład życia św. Stanisława Kostki to droga niezłomnej woli i wierności własnemu powołaniu, realizowanemu nawet mimo wybitnie niesprzyjających okoliczności. To droga niezwykłej dojrzałości i odpowiedzialności, którą, jak udowodnił to św. Stanisław, mogą także kroczyć ludzie bardzo młodzi. (...) Należy on do grona tych świętych i błogosławionych, których dzieje życia odnosimy do historii naszego narodu. (...) To również dzięki owym prawdziwym tytanom ducha oraz dzięki kultowi, jakim zostali otoczeni, Polska przetrwała najcięższe próby, czerpiąc moralną i duchową siłę z chrześcijańskich korzeni swojej tożsamości" - napisał prezydent RP.