Mężczyźni z diecezji płockiej uczestniczyli w 2. Męskim Oblężeniu Jasnej Góry.
Przyjechali do Częstochowy m.in. z Pułtuska, Płońska, Ciechanowa, Glinojecka i Przasnysza, aby uczestniczyć w 2. Narodowej Pielgrzymce Mężczyzn, która mimo chłodnej, deszczowej pogody zgromadziła w sumie ok. 5 tys. osób z całego kraju. "Męskie Oblężenie Jasnej Góry" to projekt wzmacniający mężczyzn w rolach ojców, obrońców, żywicieli, liderów. Jak twierdzą organizatorzy, istnieje coraz większa potrzeba odzyskania odpowiedzialnych mężów i ojców. Bardzo wymowne było także to, że pielgrzymka miała miejsce w Dniu Ojca.
Temat przewodni tegorocznego spotkania brzmiał: "Tu jesteśmy naprawdę wolni".
- Myślę, że ta wolność to jest dużo więcej niż rozumiemy, patrząc na wolność polityczną, bo odkrywamy ją w sobie, tę wolność zdobywamy, stając przed Panem Bogiem – wyjaśnia Andrzej Lewek ze stowarzyszenie Mężczyźni św. Józefa, główny organizator pielgrzymki. - Ponieważ mamy szczególny czas rocznicy odzyskania niepodległości, będziemy się modlić modlitwą ks. Piotra Skargi za ojczyznę, dodatkowo będziemy zawierzać nasze rodziny i nasze środowiska poprzez odnowienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Jest duże poruszenie wśród męskich środowisk i mam takie przekonanie, że potrzebujemy miejsca, przestrzeni, gdzie razem będziemy się gromadzić. To jest duchowa stolica Polski i trudno sobie wyobrazić, że moglibyśmy być gdziekolwiek indziej – podkreśla A. Lewek.
Do tematu pielgrzymki nawiązali w swoich konferencjach Jacek Pulikowski, Mieczysław Guzewicz oraz Donald Turbitt ze Stanów Zjednoczonych, który niedawno gościł w naszej diecezji w parafii p.w. Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych w Winnicy. Swoje słowo do mężczyzn skierował także metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś.
Centralnym punktem oblężenia była Msza św., której przewodniczył bp Stanisław Stefanek, biskup senior diecezji łomżyńskiej. W homilii zwrócił uwagę na realia współczesnego świata, który niesie zagrożenia zniewoleniem i na słowo Boże zawierające program wyzwolenia. Na zakończenie Eucharystii jej uczestnicy złożyli Akt Zawierzenia Matce Bożej, nawiązujący do Jasnogórskich Ślubów Narodu.
- Ta pielgrzymka jest wydarzeniem znaczącym i symbolicznym dla wszystkich, którym bliska jest troska o kondycję i rozwój polskiej rodziny – uważa Artur Wiśniewski z Glinojecka, lider znanego zespołu muzycznego "Moja Rodzina" oraz prezes Fundacji "Tak dla Rodziny". - Dzisiaj świat atakuje wzorce męskości, by osłabić nasze rodziny, a każda z nich potrzebuje odpowiedzialnych mężów i ojców, silnych obrońców wartości, duchowych liderów. Obecność kilku tysięcy mężczyzn na Jasnej Górze, gdzie bije serce polskiego narodu, to widoczny znak wiary. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tym wydarzeniu, gdzie wraz z innymi zawierzyłem Matce Bożej moją rodzinę, miejsce pracy, relacje i więzi. Wierzę, że taka deklaracja jest fundamentalna i ważna, a widząc obecność tysięcy mężczyzn na Jasnej Górze, wiem, że to znak męskiej odpowiedzialności, przekonanie, że tylko z Bożą pomocą i opieką Matki Bożej można dokonać odnowy i umocnienia polskiej rodziny. Moją uwagę zwróciły słowa bp. Stefanka, że "dobra zmiana rodzin i narodu dokonuje się w sercu każdego męża i ojca...'' – dzieli się A. Wiśniewski.
Na Krzysztofie Miecznikowskim z Przasnysza szczególne wrażenie wywarła wyjątkowa, męska i rycerska atmosfera pielgrzymki. - Wszyscy przybyli i bez szczególnych zabiegów organizacyjnych wiedzieli, co robić – opowiada pielgrzym. - Niezwykłe wrażenie tworzyły atrybuty przybywających, zorganizowanych, o różnych zawołaniach męskich bractw, często wizerunkowo nawiązujących do chorągwi rycerstwa polskiego. Jak oblężenie, to oblężenie! Potem miała miejsce niezwykła dynamika zdarzeń: po rozgrzewającym męskie umysły i ducha uwielbieniu nastąpiły wykłady - racjonalnie, krok po kroku uświadamiające "rodzajowi męskiemu" kim jest, do czego został powołany i co do niego należy. Co szczególnie zapamiętam z tego wydarzenia? Kilka tysięcy mężczyzn zdeterminowanych, by zawierzyć losy ojczyzny, swoich rodzin i siebie samych opiece Maryi Królowej Polski w niezwykłym akcie. Gdy to czynili, głosy mieli pełne, zdecydowane i natchnione! W zimie i deszczu – jakby na przekór ich zamiarom – słowa ich brzmiały podniośle i prawdziwe, szczerze i wzruszające. Wyobraźnia wędrowała w tych chwilach gdzieś w zamierzchłe czasy, do Clermont i niezwykłych czynów rycerstwa polskiego w obronie Kościoła i ojczyzny. Mam nadzieję, że swoim przyrzeczeniem wnieśli nadzieję na odrodzenie cywilizacji dobra i prawdy w Duchu Bożym – zwierza się pan Krzysztof.
Wojciech Ostrowski