To było pierwsze podejście do egzaminu dojrzałości... na rekolekcjach.
- Składam wam szczere gratulacje, nie dlatego, że jesteście już w klasie maturalnej, że za wami lata nauki zwieńczonej różnymi sukcesami, że zapewne z powodzeniem zdacie czekającą was maturę. Nie tego wam gratuluję, choć bez wątpienia są to sprawy bardzo ważne. Czego zatem dotyczą moje gratulacje? Waszej obecności, tutaj w płockiej "Studni", bo przyjechaliście, aby doświadczyć spotkania z Bogiem i pomyśleć o swojej przyszłości. I tego właśnie z całego serca wam gratuluję. Wasza obecność tutaj świadczy bowiem o wielkiej dojrzałości i autentycznej życiowej mądrości. Kiedy bowiem człowiek w swojej wędrówce staje na rozwidleniu dróg, zawsze powinien się zatrzymać i zastanowić, którą z nich wybrać, która będzie dla niego najlepsza, na której będzie szczęśliwy - mówił biskup do 62 tegorocznych maturzystów z różnych części diecezji, którzy przyjechali do Płocka na trzydniowe rekolekcje.
Biskup życzył młodzieży pasji życia, czyli takiego ognia w sercu, który rodzi gorliwość i odwagę w realizacji swojego powołania. W czasie Mszy św. mówił o św. Pawle Apostole i św. Stanisławie Kostce, którzy "poszli za głosem serca". – Obydwaj poszli za tym głosem i chociaż droga każdego z nich była trudna, bolesna, momentami obarczona cierpieniem, to obydwaj byli szczęśliwi. Drodzy młodzi przyjaciele! Każdy z nas chce być szczęśliwy. A szczęście to nic innego, jak odkrycie swojego powołania i jego realizacja - akcentował biskup. I dodał: - Niezależnie od tego, jakie pragnienia nosicie w swoim sercu, proszę was o jedno: miejcie odwagę realizować swoje pasje! Miejcie odwagę iść drogą swego powołania!
Na rekolekcjach była okazja, aby biskupowi zadać pytanie: jak sam odkrywał powołanie, jak długo to trwało, jak zareagowali koledzy i koleżanki. - Miałem iść na biologię, a wyszła z tego teologia - żartował biskup. Opowiadał o księżach, którzy pomogli mu w rozeznaniu powołania: poważni, rozmodleni przy ołtarzu, a w bezpośrednim kontakcie pełni dobroci, życzliwości i radośni. Dodał, że w czasach komuny "trzeba było się kryć z powołaniem", wręcz "wykradać świadectwo maturalne z sekretariatu szkoły, bo takie wtedy były czasy". - W rozeznawaniu powołania oparciem była dla mnie rodzina, moi najbliżsi. Klimat domu rodzinnego, wiara w codzienności i ciężka praca umacniały mnie w takim wyborze. Moi koledzy dopiero później dowiedzieli się, że wstąpiłem do seminarium. Nie mogłem im tego wcześniej powiedzieć, ale przyjęli to ze zrozumieniem i życzliwością. Do dziś utrzymujemy kontakty i czasami spotykamy się - opowiadał bp Piotr.
- Przyjechałam na rekolekcje, aby prosić Jezusa, by pomógł mi w zdaniu matury. Wiem, że to jest właśnie taki czas i moment w moim życiu, gdy potrzebuję szczególnie Jego pomocy, światła i mądrości - zwierza się Marlena z Przasnysza. - Przyjechałam, aby nabrać sił i prosić o wytrwałość w nauce i pracy. Tego przed maturą szczególnie mi potrzeba. Mam wątpliwości, ale właśnie w takiej chwili wierzę, że te rekolekcje są mi bardzo potrzebne. Liczę, że tu nabiorę sił i optymizmu. Czuję tu spokój, znajduję głębszą motywację, aby w życiu tak łatwo się nie poddawać - dodaje Karolina z Nasielska, również uczestnicząca w rekolekcjach, które odbyły się w Młodzieżowym Centrum Edukacyjno-Wychowawczym "Studnia" w Płocku.