W Przasnyszu uczczono straconych podczas publicznej egzekucji żołnierzy Armii Krajowej.
Przypomnieniu tego bolesnego wydarzenia poświęcone było spotkanie w Muzeum Historycznym w Przasnyszu. O podziemiu zbrojnym na północnym Mazowszu podczas niemieckiej okupacji mówił dr Henryk Piskunowicz z UKSW. Sylwetki piątki straconych 17 grudnia 1942 r. członków sztabu Okręgu Przasnysz Armii Krajowej przybliżył regionalista Jan Chmielewski. Na obrzeżach rynku miejskiego ponieśli wówczas śmierć przez powieszenie: ppor. Zenon Kiembrowski ps. "Konrad" – komendant; jego zastępca, a po aresztowaniu następca Władysław Otłowski ps. "Woyna", Edmund Zdanowski ps. "Maks" – szef wywiadu, Marian Arct ps. "Luty" – szef łączności oraz Maria Kaczyńska, która kierowała komórką Biura Informacji i Propagandy. Wraz z innymi żołnierzami Polski Podziemnej zostali oni aresztowani w wyniku zdrady jednego z konspiratorów. Ta oraz podobne egzekucje, które tego samego dnia odbyły się również w Pułtusku, Ciechanowie i Mławie, miały zastraszyć i sterroryzować polskie społeczeństwo na północnym Mazowszu.
W spotkaniu w przasnyskim muzeum uczestniczyli także członkowie rodzin piątki zamordowanych patriotów, których wspomnienia poruszyły słuchaczy. Syn Władysława Otłowskiego, Michał, pokazał sznur, którym zostali skrępowani przed egzekucją żołnierze AK oraz wykonany przez ojca krzyż. W przasnyskim muzeum wybrzmiały też słowa, wypowiedziane 75 lat temu tuż przed egzekucją. Władysław Otłowski krzyknął wtedy do żony: "Wychowaj syna na dobrego Polaka. My szczęśliwi, bo my już wolni". Maria Kaczyńska, patrząc na stryczek na szyi, powiedziała: "Nigdy w życiu nie miałam takich pięknych korali". Ginąc wszyscy wołali: "Niech żyje Polska!"
Jan Chmielewski zaprezentował pierwszy, odebrany tego samego dnia z drukarni, egzemplarz swojej książki o przasnyskiej egzekucji 17 grudnia 1942 r. Poświęcone tej publikacji spotkanie promocyjne planowane jest na luty 2018 r.
Tego dnia pod pomnikiem w miejscu kaźni oraz na grobach straconych na cmentarzu parafialnym złożono wieńce i kwiaty oraz zapalono znicze.
Wojciech Ostrowski