- Największą satysfakcją w finale Szlachetnej Paczki jest uśmiech i radość obdarowanych rodzin - powtarzają wolontariusze tej akcji.
- Jestem w Paczce 8. rok i miałam wrażenie, że widziałam już bardzo dużo. Jednak gdy podczas tegorocznego finału pojechałam do rodziny, włączonej przeze mnie do projektu... no właśnie… Te wizyty są tak poruszające, że nie można o nich mówić bez wzruszenia - mówi Anna Jaroszewska, koordynatorka SZP w rejonie mławskim.
Tą rodziną było młode małżeństwo z dwojgiem dzieci. Mężczyzna uległ wypadkowi i jest sparaliżowany, ale walczy o to, by się usprawnić. - Żona prosiła m.in. o maszynę do szycia, bo chce szyć niewielkie rzeczy, by wystawiać na aukcje i zarabiać, m.in. na rehabilitację męża. Nie czeka, aż dostanie pieniądze od jakiejś instytucji. Nie chce być ciężarem dla społeczeństwa. Ile jest siły w tej kobiecie - uważa pani Anna.
Takim rodzinom m.in. chce pomagać Szlachetna Paczka, dając im nie tylko doraźne wsparcie, ale również narzędzia do wyjścia z kryzysowej, trudnej sytuacji. - Miałam rodzinę, której mogliśmy cudownie pomóc, bo trafił się wyjątkowy darczyńca. Zafundował kurs prawa jazdy dla taty, którego by nie było na to stać. Dzięki temu może on znaleźć stałą pracę, związaną z mechaniką i wulkanizacją - opowiada wolontariuszka Agnieszka z SzP w jednym z dwóch rejonów płockich.
Wolontariusze mówią, że rodziny najczęściej potrzebowały żywności i środków czystości. Oczywiście, bywały też większe potrzeby, jak meble, sprzęt AGD, albo np. łóżko rehabilitacyjne. Poza materialnymi potrzebami nie mniej ważne były te emocjonalne. Jeden z mławskich wolontariuszy wspominał o starszej pani, która podczas wywiadów przeprowadzanych standardowo przed włączeniem do projektu stwierdziła, że niczego nie potrzebuje. Chciałaby tylko, by wolontariusze znów ją odwiedzili.
- W paczkach są też prezenty specjalne - czasem torebka, szalik, rękawiczki. Nasze rodziny rzadko mówią podczas spotkań z wolontariuszem, co by chciały tylko dla siebie. Najczęściej odpowiadają, że nie chcą nic, bo to jest zbędne, i są rzeczy ważniejsze - mówi Anna Jaroszewska z Mławy. A jednak takie specjalne podarunki cieszą i zaskakują. - Jeden z naszych darczyńców podarował rodzinie Pismo Święte z osobistymi życzeniami. Pani się bardzo wzruszyła - wspomina wolontariuszka Agnieszka z rejonu Płock.
To właśnie dzięki darczyńcom, obok armii wolontariuszy, możliwa jest ta przedświąteczna pomoc. Najczęściej są to większe grupy osób: na przykład społeczności szkolne, urzędy, zakłady pracy. - Pierwszymi darczyńcami w naszym rejonie była polska reprezentacja piłki nożnej. Piłkarze wybrali rodzinę jeszcze przed otwarciem bazy - cieszy się Karolina Ners, liderka jednego z dwóch rejonów w Płocku.
Szlachetna Paczka przynosi korzyści obustronne. - To jest ogromna lekcja dla nas. Wracając do domu od tych rodzin, swoim synom mówiłam, że trzeba się cieszyć tym, że mamy łazienkę, wodę, centralne ogrzewanie. My tego nie doceniamy, przyjmując to jako coś, co jest oczywiste. A jest spora grupa społeczeństwa, która takich rzeczy nie ma - mówi Anna Jaroszewska. - Jestem nauczycielem, i swoich uczniów też uczulam na to, żeby być wrażliwym na czyjeś nieszczęście. Że to, co dobrego mamy w życiu, nie jest nam dane na zawsze. Bo bardzo często historie naszych rodzin pokazują, że to są ludzie, którzy mają normalne mieszkania, pracują, zarabiają i nagle wypadek zmienia to życie diametralnie - mówi koordynatorka z Mławy.
am