Z kluczem do wyobraźni

Bywa porównywana do Sienkiewicza. Elżbieta Cherezińska, teatrolog, autorka bestsellerowej serii powieści o Piastach, gościła w Książnicy Płockiej.

- Zależy mi na tym, by moje powieści trafiały także do czytelnika, który nie lubi historii - mówiła podczas spotkania.

Jej marzenie, aby "trafić pod strzechy", spełnia się z każdą nowo wydaną książką. Powieści E. Cherezińskiej, w tym bestsellerowa "Korona śniegu i krwi", która ukazała się w 2012 r., rozchodzą się jak świeże bułeczki, wprowadzając nawet stroniącego od historii odbiorcę w fascynujący świat początków polskiej państwowości. Odkrywają m.in. mechanizmy walki o władzę czy zabiegi piarowe władców, nieobce i średniowieczu.

Dla czytelników, których może zniechęcać gąszcz powtarzających się imion historycznych postaci, pisarka ma radę. - Zawsze mówię: "Proszę się nie bać, że się pani czy pan pogubi, proszę czytać dalej, to wskoczy. W którymś momencie będzie wiadomo, że ten Bolesław to krakowski, a tamten - kaliski" - mówiła podczas spotkania z płockimi czytelnikami.

Skąd klucz do wyobraźni współczesnego odbiorcy? Kiedyś pisarka zobaczyła obraz przedstawiający chrzest św. Stefana Węgierskiego z rąk św. Wojciecha. - Całą moją uwagę przykuła jasna plama pleców klęczącego wojownika. Pomyślałam, że to jest cała opowieść. Sednem jest nie tyle sakrament chrztu, ile siła tego wojownika, który uległ i klęknął przed chrzcielnicą. Pomyślałam, że to jest ten sposób opowiadania. Chciałam, by moje powieści zawierały taki ładunek emocjonalny - mówiła E. Cherezińska.

Inna sprawa to zmieniająca się percepcja odbiorcy. - Wychowałam się na genialnym serialu "Królowa Bona". Oglądając go dziś - Aleksandra Śląska jest cały czas doskonała, Wawel taki sam - ale… męczymy się. Dialogi są długie. Myśmy się od tego odzwyczaili. Nauczyliśmy się krótkiego dialogu, który musi bardzo celnie obrazować sytuację i nauczyliśmy się innego obrazu. Przed wielu laty filmowcy mogli sobie pozwalać, aby całe sceny były monologami kroczącej Bony. Dzisiaj to nie przejdzie, może w ramach kina koneserów - tłumaczyła E. Cherezińska.

Autorka "Gry w kości", "Korony śniegu i krwi", "Hardej" odkryła po trosze tajniki warsztatu pisarskiego. Powieści pisze... na głos. Po prostu je nagrywa. Ale, jak przyznaje, z dużej części dialogów jest wciąż niezadowolona. Pytana o język swoich bohaterów, przyznała, że czasem słyszy prośbę, szczególnie od starszych czytelników, o jego stylizację. Pisarka broni się jednak przed takim zabiegiem, który - jej zdaniem - byłby nieudanym kostiumem językowym, przeszkadzającym w odbiorze książki.

- Nie będę archaizować ani wymyślać sztucznego języka. Kiedy czytam "Krzyżaków" Sienkiewicza, którego bardzo lubię, to język w tej powieści, stworzony na jej potrzeby, drażni mnie, przeszkadza, buduje mur. Język "Trylogii" się broni, bo jest zbliżony do XIX-wiecznej polszczyzny - mówiła E. Cherezińska.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

am