- Jak wiele znaczy pielgrzymka z Bieżunia do Niepokalanowa dla osób, które walczą o trzeźwość - mówi Beata Brulińska, prezes stowarzyszenia "Exodus" z Żor.
Beata Brulińska jest prezesem stowarzyszenia "Exodus" z Żor, które powstało, aby pomagać osobom bezdomnym, ubogim, samotnym, uzależnionym i byłym więźniom. Od trzech lat przyjeżdża z wolontariuszami i podopiecznymi na pielgrzymkę z Bieżunia do Niepokalanowa. Jak podkreśla, uczestniczy w niej ze względu na intencję: "o trzeźwość narodu" oraz ze względów osobistych, bo jej rodzina wywodzi się z Bieżunia.
- Chcemy towarzyszyć osobom, które chcą wychodzić z nałogów, chcemy tworzyć wokół nich dobre i motywujące ich do zmiany środowisko. Takie jest też znaczenie nazwy stowarzyszenia: "Exodus" - wyjaśnia Beata.
W każdy czwartek wolontariusze idą w miasto, do miejsc, gdzie zazwyczaj spotykają się osoby z uzależnieniem: na dworce, działki, namioty w lesie. Idą do nich z kanapkami, z herbatą i z dobrym słowem. Rozmawiają z nimi, mają też ze sobą przydatne formularze, na przykład: wniosek o dowód osobisty, czy podanie o skierowanie na odwyk. Raz w miesiącu stowarzyszenie zaprasza te osoby na Mszę św., jest wtedy możliwość spowiedzi, a po modlitwie - wspólna kolacja i okazja do dzielenia się. W poniedziałki są organizowane "spotkania z nadzieją" dla osób trzeźwych: to dzielenie się słowem Bożym i świadectwem życia, wreszcie są organizowane są wyjazdy do Częstochowy na Msze o uzdrowienia.
- Przez te działania chcemy tchnąć w tych ludzi na nowo wiarę w nich samych, angażujemy ich w różnie działania. Trzeba z nimi po prostu być, nie oczekuję natychmiastowych owoców, uzbrajam się w cierpliwość. Chcę im przekazać, aby w chwili upadku i słabości mieli do Kogo zawołać o pomoc - dodaje Beata Brulińska, która pielgrzymuje już po raz 7. z tą pielgrzymką. Pięć lat temu podpisała krucjatę. - Wtedy nie do końca wierzyłam, czy w niej wytrwam, ale Pan Bóg dał mi łaskę, i teraz co roku podejmuję krucjatę w intencji któregoś z naszych podopiecznych - dodaje Beata.
Stowarzyszenie powstało w styczniu 2016 roku, jednak jego założyciele zajmują się tego rodzaju pomocą już od grudnia 2013 roku. Wtedy Beata i czwórka jej przyjaciół po jednej z Mszy św., tuż przed świętami Bożego Narodzenia zastanawiali się, co mogliby dobrego zrobić dla bliźniego. Postanowili, żeby spotkać się z osobami bezdomnymi. Wyszli na ulice miasta w poszukiwaniu takich osób, żeby poczęstować ich gorącą herbatą i kanapkami. Na ulicach było pusto. Trafili na poczekalnię dworca PKS. Było cicho, spokojnie, myśleli, że nikogo nie ma, aż nagle ich oczom ukazał się mężczyzna. Z radością otoczyli go. On zaskoczony opowiedział im swoją historię, oni zaś wyciągnęli kanapki, ciastka i częstowali go gorącą herbatą. Miał na imię Oskar. Wolontariusze zaoferowali mu pomoc, a Oskar zdecydował się na leczenie odwykowe. - Z tym chłopakiem działy się cuda, bo stał się zupełnie innym człowiekiem, a nam dało to pewność, że powinniśmy tak czynić dalej - opowiada Beata. W 2016 roku formalnie powstało stowarzyszenie "Exodus", a Beata Brulińska została jego prezesem.
Więcej informacji o działalności stowarzyszenia można znaleźć na stronie www.stowarzyszenieexodus.pl.