- Pielgrzymka to wyjątkowy czas - przyznaje Marek, muzyczny z grupy błękitnej.
Odwiedzamy trzy największe grupy tegorocznej płockiej pielgrzymki. Jedną z nich jest również grupa błękitna, która obejmuje dwa dekanaty: Nasielsk i Zakroczym. Spotykamy w niej wszystkie stany: kapłanów, siostry zakonne, kleryków, świeckich, a w nich rodziny z dziećmi, panny i kawalerów. Najmłodszym pątnikiem w tej grupie jest Adaś z Modlina, który liczy zaledwie 10 miesięcy. Przewodniczy im ks. Krzysztof Drzazgowski.
- Wspaniałe w tej grupie jest to, że jest samodzielna i nie potrzebuje motywacji, żeby pomodlić się różańcem, koronką czy wejść w strefę ciszy. Oni jakby automatycznie rozumieją, kiedy jest czas modlitwy, a kiedy czas radości, śpiewu i zabawy - przyznaje ks. Krzysztof. - Jest bardzo wiele osób młodych, które wędrują do stóp Matki Bożej pierwszy raz. Jednak spora część tej grupy wie, po co idzie. Nie ma tutaj osób przypadkowych, które miałaby taki pomysł na swój urlop, albo chciały się dobrze zabawić. To są ludzie, którzy idą, bo chcą spotkać Pana Boga, bo chcą doświadczyć żywego Kościoła, młodego Kościoła, który pielgrzymuje i idzie w konkretnym celu - przyznaje ks. Drzazgowski. - Każdy z nich ma swój cel. Kiedy rozmawiam z pątnikami, to widzę, że każdy z nich niesie jakąś swoją osobistą intencję. Myślę, że taką główną prośbą jest modlitwa w intencji budowy kościoła w Modlinie Twierdzy. Wędruje z nami ks. Janusz Nawrocki, który w zeszłym roku niósł kamień węgielny. W tym roku niesie ze sobą decyzję na budowę kościoła, z prośbą, by ten kościół tam powstał. Aby Modlin Twierdza miał wreszcie swoją świątynię - mówi ks. Krzysztof.
O tym, co ciągnie ich na pątniczy szlak, dzielą się razem z nami. - Pielgrzymka, to dla mnie czas wyjątkowy, czas święty, na który czekam przez cały rok - dzieli się Marek, który w grupie błękitnej jest muzycznym. - To czas na "ładowanie akumulatorów". Ten ładunek musi mi wystarczyć na kolejne miesiące całego roku. Mogę przyznać, że jestem pielgrzymem od urodzenia i z powołaniem. W tym roku pielgrzymuję na Jasną Górę po raz 21. Zaczynałem w wieku 6 lat, razem z mamą. To ona zaszczepiła we mnie pielgrzymowanie, które trwa do dzisiaj. Teraz już jako dojrzały pielgrzym, wędruję i modlę się za moją mamę, by otrzymała ulgę w chorobie - mówi Marek. - Tegoroczny trud pielgrzymki ofiaruję w intencji zmarłej babci mojej żony, ale właściwie mogę też powiedzieć, że i mojej babci. Wierzę w to, że dzięki opiece Bożej i wstawiennictwu Maryi - o ile zdrowie będzie mi pozwalało - będę mógł spełniać to sierpniowe pragnienia bycia na szlaku. Wcześniej służyłem swoją pomocą jako porządkowy, a teraz jako animator muzyczny. Daję przez to bliźnim to, czym Bóg mnie obdarzył, a mianowicie: swój głos, umiejętności gry na gitarze, dobry nastrój i humor. Dzisiaj po raz kolejny złożyłem duchową adopcję dziecka poczętego. Wiem, że poprzez takie czyny mogę dać dzieciom poczętym jedyną możliwość ochrony ich życia. W końcu są to istoty najbardziej bezbronne. Dlatego jestem pewien, że moja codzienna modlitwa pomoże kolejnemu dziecku - dodaje Marek.
- To nasza druga rodzinna pielgrzymka do Częstochowy - przyznaje Justyna i Marek, małżeństwo z 9-letnim stażem, wędrujące na Jasną Górę z dwójką swoich synów: Filipem- 5 lat i Igorem - 6 lat. - Zapoczątkowałam moje pielgrzymowanie z moim najmłodszym synem Filipem, z którym idę trzeci raz - dzieli się Justyna. - Po pierwszej pielgrzymce namówiłam męża, aby poszedł z nami, byśmy mogli wspólnie podążać do Matki Bożej. Oboje pochodzimy z rodzin katolickich. Niestety życie się nam nie ułożyło na tyle, byśmy w pełni mogli uczestniczyć w spotkaniu z Bogiem. Pielgrzymowanie zatem jest dla nas spowiedzią przed Bogiem i jego Matką. Są to dni dla nas i dla i Boga - dzieli się Justyna. - Chcemy zaszczepić w naszych synach wartości, którymi będą kierować się w dorosłym życiu, a w przyszłości jeśli Bóg pozwoli to i córce - wtrąca Marek.
- Jesteśmy jedną drużyną i chcemy wspólnie przeżywać to, co ważne - przyznają Szymon i Sylwia Ciszyńscy z Modlina, którzy wędrują z dwójką synów: 2,5 letnim Jerzykiem i 10 miesięcznym Adasiem. - Są to dla nas rekolekcje, trud drogi, ale i piękne chwile, jakich doświadczymy we wspólnocie grupy. To wszystko ma o wiele głębszy sens, gdy jesteśmy razem. - Dla mnie to drugi szlak pielgrzymkowy - dzieli się Szymon. - Jednak żona i nasze małe "małpiszony" wędrują do Matki Bożej po raz pierwszy. Cieszymy się, że pokonujemy trud drogi razem, jako prawdziwa rodzina i wspólnota - dodaje.