Dwukrotnie: w Kalwarii Zebrzydowskiej i w Krakowie, biskup płocki głosił katechezy w czasie Światowych Dni Młodzieży.
W pierwszej katechezie, wygłoszonej w kościele św. Józefa w Kalwarii Zebrzydowskiej, bp Piotr Libera przestrzegał młodych: - Jeśli będziemy patrzyli na siebie jak faryzeusze, na pewno nie doświadczymy radości miłosierdzia. I co najgorsze, w takim stanie naszego serca, nie spotkamy prawdziwego Boga.
Przywołując trzy przypowieści z 15. rozdziału Ewangelii św. Łukasza: o zagubionej owcy, zagubionej drachmie i synu marnotrawnym, ks. biskup wskazywał na styl Pana Boga: - Tak postępuje Ojciec niebieski. Powalająca miłość! Szalona! Zawrotna! Nic dziwnego, że Jezus nie czyni tu na ziemi nic innego, jak tylko to, co widział u swego Ojca: miłosierdzie... I ciągle o nim opowiada. Ciągle chce ludzi tym miłosierdziem dotknąć.
Odwołując się do postaci bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i jego niezłomnej postawy w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku i w czasie II wojny światowej, gdy biskup płocki pozostał w mieście i o przyjęcie podobnej postawy apelował do swych księży, bp Piotr powiedział: - Miłosierdzie to często po prostu "być". Być przy chorym. Być przy nielubianym czy wyśmiewanym przez wszystkich. Być na niedzielnej Mszy, chociaż celebrans jest taki nudny... Przypomniał również słowa samego bł. arcybiskupa, że "miłość prawdziwa wylewa się poprzez czynne praktykowanie miłosierdzia.
A odpowiedzią Boga na obojętność, niewiarę i kruchość współczesnego człowieka jest właśnie miłosierna ręka Boga, "która uratuje, przebaczy, podniesie na duchu, zanurzy w miłości nieskończonej, cierpliwej i łagodnej, postawi na dobrej drodze" - mówił bp Libera cytując słowa papieża Franciszka.
Głosząc katechezę w kolejnym dniu Światowych Dni Młodzieży na Rynku Podgórskim w Krakowie bp Piotr Libera odniósł się do Ewangelii św. Mateusza o sądzie ostatecznym (Mt 25, 31-46). - Będziemy sądzeni z miłości, którą okazaliśmy głodnym, spragnionym, bezdomnym, obdartym i prześladowanym, bo inaczej nie spotkamy Jezusa. Bo miłość nigdy nie jest ogólna. Nie kocha się ludzi, świata, jakiegoś abstrakcyjnego "człowieka współczesnego"... Miłość jest konkretna. Dotyczy tego oto, tego właśnie: zimnego ojca, niezbyt rozumiejącej mamy, dziwnego katechety, złośliwej pani od historii, zazdrosnej koleżanki... Mamy być w naszych czynach dobroci bezinteresowni, nie powinniśmy oglądać się na pochwały i wdzięczność. Dopiero wtedy w naszych czynach rozbłyśnie obecność Chrystusa. Przywołał również postać ks. Piotra Błońskiego, którego życie, "stało się świadectwem o Bożym miłosierdziu".