Ze Stanisławówki do kościoła w Imielnicy przeszła dziś 11. pielgrzymka do relikwii św. Joanny Beretty Molli, patronki narzeczonych, małżeństw i rodzin. Wydarzeniu towarzyszył konkurs rodzinny z atrakcyjnymi nagrodami.
- Nie jest świętą, do której nie ma dostępu, czy która wydaje się nierealna. Jej program życiowy to program każdego wierzącego - modlitwa, działanie i poświęcenie - mówił o włoskiej współczesnej lekarce, która została świętą ks. Jacek Wilczyński SDB, dawny proboszcz płockiej Stanisławówki. To właśnie w salezjańskiej, płockiej parafii powstała inicjatywa pielgrzymki, a właściwie kilkukilometrowego spaceru z relikwii św. Joanny Beretty Molli, przechowywanych w kościele parafii św. Jakuba w Imielnicy. Jej inicjatorami i uczestnikami są: Lena i Andrzej Mejerowie.
W tym roku tę trasę przemierzyło 80 pątników; towarzyszyli im księża salezjanie: dawny proboszcz parafii św. Stanisława Kostki oraz ks. Jan Rusiecki, obecny gospodarz tej parafii i ks. Jarosław Kamiński, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego kurii płockiej.
- Wiemy dobrze, że wiele rzeczy w życiu Joanny nie było łatwych. Już sama decyzja wyjścia za mąż, sama odpowiedź na to powołanie nie była rzeczą prostą. Wiemy, że w tym niezdecydowaniu, ucieka się do modlitwy, prosi o modlitwę, w tej intencji udaje się do Lourdes. Pyta, co powinna uczynić, wyjechać na misje, czy wyjść za mąż. Spowiednik mówi jej wtedy: „załóż rodzinę, tak bardzo potrzeba dobrych matek”.
Pamiętamy: miała 39 lat, matka trojga dzieci, oczekująca na czwarte. Lekarz odkrywający złośliwy guz i jej decyzja, głęboko w sercu: „za wszelką cenę, jeśli chodzi o dokonywanie wyboru pomiędzy mną a dzieckiem, proszę się w ogóle nie wahać, ratujcie dziecko”. Domyślamy się, jak bardzo ją musiały te słowa kosztowa. Decyzja, która była niełatwa i spowodowała wiele dyskusji we współczesnym świecie. Szczególnie w dzisiejszej panoszącej się kulturze pogardy dla życia jakże to cenne i aktualne - mówił w kazaniu ks. Wilczyński.
Przykład świętej, włoskiej lekarki pociąga ludzi rożnych pokoleń i całe rodziny.
- Atmosfera jest bardzo dobra, modlitewna i była to właściwie taka przyjemność. Nie była to pielgrzymka męcząca, trasę pokonaliśmy bez większego problemu. Po drodze mieliśmy postój u państwa, którzy pozwolili nam usiąść w ogrodzie i odpocząć. Idziemy, bo wiemy, że tu czeka Joanna, że można jej przedłożyć swoją intencję - mówi Krystyna Kazimierczak, która szła w intencji wnuczki i syna.
W głosach pątników tej 11 już pielgrzymki słychać też wyraźnie: „idziemy, bo to jest świadectwo”. - Teraz trwa walka o te najważniejsze sprawy, dotyczące nie tylko etyki, religii, ale człowieczeństwa w ogóle. Jak idziemy w tej pielgrzymce, to każdy z nas daje świadectwo, zwiększa liczbę tych, którzy świadczą. Idąc, widzieliśmy, jak machają nam ludzie z okien. Dzięki temu zwiększa się liczba osób, do których to przemawia. To przekonywanie czynne, a nie werbalne. Idę pierwszy raz i już teraz myślę, kogo by zaprosić, by było nas więcej - przyznaje Joanna Jaworska.
- O pielgrzymce usłyszeliśmy w naszej parafii od Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Jesteśmy tu po raz pierwszy. Na początku może myśleliśmy bardziej o wynikach konkursu, ale w trakcie drogi wpisaliśmy się duchowo w sens tej pielgrzymki, szczególnie gdy było błogosławieństwo rodziny i modlitwa w intencji małżeństw, matek, które nie mogą mieć dzieci. To potrzebna inicjatywa, kiedy są takie tendencje fałszywej wolności, żeby dbać tylko o siebie, nie patrząc na tych najmniejszych, którzy są bezbronni i nie mają prawa głosu - mówią państwo Parzychowscy, którzy byli na pielgrzymce z piątką dzieci i uczestniczyli w konkursie, towarzyszącym pielgrzymce. - Karolinka obudziła nas już o 5 rano, przed budzikiem - śmieje się tato. - Bardzo chciałam się dowiedzieć, które miejsce zajęliśmy - mówi córka.
Diecezjalny konkurs, organizowany przez Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, miał za temat kapliczki Maryjne, nawiązując do peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Konkurs, przebiegający na etapie parafialnym i diecezjalnym, skierowany był do całych rodzin. I faktycznie, jak przyznają członkowie jury, widać w tych pracach udział dwóch pokoleń - dzieci i rodziców. W etapie diecezjalnym znalazło się 15 prac. Jury, w składzie: Kazimierz Urbaniak, prezes SRK, Katarzyna Brusk - Zaręba, wiceprezes ds. programowych i Anna Parys, rzecznik informacji SRK przyznało aż 4 wyróżnienia, ex aequo 3 miejsca trzecie.
Wyróżnienia za pracę plastyczną otrzymały rodziny: Dzielińskich z parafii Sońsk, Piaskowskich z parafii w Trzepowie, Olewińskich z parafii katedralnej w Płocku oraz pan Stanisław Melibruda z parafii św. Bartłomieja w Płocku.
Na wspólnym podium na miejscu trzecim stanęły rodziny: Meterków z parafii Krysk, Grzelaków z parafii Kurowo oraz państwa Parzychowskich.
Drugie miejsce w konkursie przyznano rodzinie Korytkowskich z parafii Gostynin. Laureatem została rodzina Nowaków z parafii Gzy.
Dla rodzin, które zajęły kolejne miejsca przygotowano specjalne nagrody, m.in. wspólny obiady, czy wyjazd na pielgrzymkę rodzin. - Chcieliśmy, by te nagrody były dla nich także okazją do wspólnie spędzonego czasu - mówi Katarzyna Brusk - Zaręba. A fundatorami nagród byli proboszczowie z Imielnicy i Stanisławówki: ks. Ryszard Paradowski i ks. Jan Rusiecki oraz ks. Jarosław Kamiński.
am