Po raz pierwszy w parafii w Szreńsku wystawiono Misterium męki Pańskiej. Nad jej realizacją czuwał ks. Łukasz Arczyński, wikariusz parafii, w rolę aktorów wcieli się zaś parafianie.
Około 50 osób wzięło udział w misterium, zarówno dorośli, jak i młodzież. Wielu z nich zaangażowanych jest w Krąg Domowego Kościoła. Artyści przenieśli zgromadzonych w kościele do wydarzeń z ostatnich chwil życia Jezusa. Widzowie byli więc świadkami m.in. wjazdu Chrystusa na osiołku do Jerozolimy, Ostatniej Wieczerzy, wyroku Piłata, a także drogi na Golgotę. - Zastanów się, jak wygląda Twoje życie? Pomyśl, co pragniesz ofiarować Chrystusowi za Jego miłosierną miłość? – pytał wiernych ks. Piotr Brzezik, proboszcz parafii, na chwilę przed rozpoczęciem misterium.
Pomiędzy poszczególnymi scenami dało się słyszeć głos narratora, która jeszcze dobitniej podkreślał charakter misterium. - Byłem przekonany, że ten, kto Go spotka, nie może Go nie pokochać z głębi serca. Kiedy ja spotkałem, Jezusa odmienił całe moje życie. Nic już nie było takie, jak przedtem. I odtąd wiedziałem, że sensem mojego istnienia, jest pójście za Nim, tam, gdzie On mnie poprowadzi. Nieważne, co to będzie. Nieważne, gdzie to będzie. I wiedziałem też, że nikt mnie nie kocha tak, jak On. Czasami współczułem tym zabieganym, którzy nie mieli czasu, by na chwilę przystanąć i spojrzeć w oczy Jezusa, by odkryć tę miłość. Ale jeszcze bardziej żal mi było tego, który tę miłość poznał i sam ją odrzucił - mówił narrator.
- Pomysł misterium w Szreńsku zrodził się w ubiegłym roku – mówi ks. Łukasz Arczyński, wikariusz parafii św. Wojciecha. - Chciałem zorganizować wyjazd na Mękę Pańską do Ożarowa. Jednak nie zebrała się wystarczająca ilość osób. I wtedy zrodziła się myśl, aby zrealizować przedstawienie w naszej parafii z udziałem osób dorosłych i młodzieży – dodaje ks. Łukasz. - W listopadzie ubiegłego roku rozpoczęła się praca. Jestem pełen uznania dla parafian, którzy tak bardzo zaangażowali się w to przedsięwzięcie. Kosztowało to ich wiele trudu, mimo, że większość z nich ma własne rodziny i pracę. Mogę powiedzieć, że jest to nasz wielki sukces. Oprócz aktorów ogromną pracę wykonało jeszcze wiele innych osób, które m.in. wykonały dekoracje, specjalną scenę z uchwytami do krzyży. Wszystko robione było od podstaw – zauważa ks. Łukasz. - Mam nadzieję, że w Jubileuszowym Roku Miłosierdzia nasze przedstawienie wyda dobre owoce. Chcieliśmy pokazać, że największym wyrazem Bożego Miłosierdzia jest męka Syna Bożego z miłości do każdego człowieka, a krzyż jest tego wszystkiego największym znakiem – zwraca uwagę ks. Łukasz.
Część rekwizytów pochodziła z Teatru Dramatycznego w Płocku, a inne były szyte przez Beatę Dwużnik, jedną ze współorganizatorów scenariusza i odpowiedzialną za sprawy organizacyjne.
- Pracę nad scenariuszem zaczęliśmy już we wrześniu, z Pismem św. w ręku – przyznaje pani Beata. - Następnie dobieraliśmy aktorów. Nie był to łatwy wybór, przyznaję. Jednak szukaliśmy takich osób, których predyspozycje będą odpowiadały danej roli. Jak już udało się nam wytypować odpowiednie osoby, zaczęliśmy próby – przyznaje pani Beata Dwużnik. - Naszym zamysłem było włączenie ludzi w ducha spektaklu, aby poczuli, że to właśnie oni ukrzyżowali Jezusa. By mieli świadomość, że to ich grzech doprowadził do śmierci Chrystusa – zwraca uwagę pani Beata.
Na chwilę po występie rozmawiamy z Bogdanem Królem, jednym z aktorów, który wcieli się w rolę Jezusa. - Starałem się być sobą. Próbowałem jak najlepiej oddać ten klimat i nastrój tamtych wydarzeń. Starałem się to przedstawić jak najlepiej. Moją osobowość dostrzegli organizatorzy, oni też uznali, że idealnie będzie odpowiadała roli Jezusa. Myślę, że każdy, kto wcielił się w jakąś rolę, dał swoje świadectwo – mówi pan Bogdan. - Rozpoczynając Wielki Tydzień, myślę, że to jest najlepszy czas, aby odwrócić uwagę ludzi od tego pędu życia i wskazać im, że są rzeczy nieprzemijające, które każą nam się zastanowić, pomyśleć, zadumać. Może do kogoś dotrze coś więcej… Dotrze to, że Jezus był, żył i poświęcił się dla nas – przyznaje pan Bogdan.
- Nie sądziłem, że będzie to tak duże przedsięwzięcie. Jestem pod wielki urokiem, że udało się im to zagrać na tak wysokim poziomie. Jest to zapewne dla aktorów wielkie przeżycie duchowe, niezwykle wiąże to ich z kościołem – zauważa ks. proboszcz Piotr Brzezik. – Na rozpoczynający się okres Wielkiego Tygodnia jest to dobrym moment, aby uświadomić ludziom wielką miłość Boga do człowieka. Myślę, że to misterium poruszy serca tych, którzy bardzo rzadko przychodzili do kościoła. Uważam, że te przedstawienie, ten obraz przemówi głębiej, przemówi do wnętrza człowieka. Nie wystarczy przeczytać to Pismo święte, ale również przybliżyć sobie obraz, jaki tak jest opisany prostymi słowami – zwraca uwagę ks. proboszcz.
Spektakl zakończony został chwilą osobistej modlitwy, aby w cichości i zamyśleniu rozejść się do domów. Po wyjściu z kościoła swoimi przeżyciami dzieli się z nami jedna z parafianek.
- Bardzo mi się podobało. Nie sądziłam, że to misterium da mi tyle do myślenia. Dostrzegłam, że Jezus zrobił coś więcej, On oszalał na punkcie człowieka, do tego stopnia, że poświęcił za niego swoje życie. Dzisiaj wiem, że to właśnie moje złe postępowanie, moje grzechy przyczyniły się do wbicia tych gwoździ w Jego święte ciało. A ja nie zrobiłam nic, aby mu za to podziękować. Dlatego to misterium jest dla mnie jakby rachunkiem sumienia – przyznaje.
Obok kościoła wystawiony był również telebim, który transmitował misterium, dla tych, którym nie udało się wejść do kościoła.
Agnieszka Otłowska