To był niełatwy, nocny marsz: co jakiś czas stacja, krótka modlitwa. Milczenie, medytacja, długa nocna trasa, a to wszystko "tylko" dlatego, że nie ma innego celu, jak spotkanie z Bogiem.
W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej Patrolu Studnia uczestniczyło 50 osób. Najmłodszy uczestnik miał 11 lat, a najstarsza uczestniczka 70. Ekstremalną Drogę Krzyżową rozpoczęli Eucharystią w kościele parafialnym w Orszymowie o godz. 22. Mszy św. przewodniczył ks. Krzysztof Drzazgowski, wikariusz z Winnicy.
- Dlaczego chcesz ruszyć na tę Ekstremalną Drogę Krzyżową? Jaka jest Twoja intencja? - stawiał pytania młodym uczestnikom Drogi Krzyżowej ks. Drzazgowski. - Niezależnie od tego, jaka była motywacja przybycia tutaj, chciałbym Cię zaprosić, byś w tej nocnej Drodze Krzyżowej odkrył Jezusa. Zobaczył Go, jak bierze krzyż, jak upada, jak spotyka ludzi. Chciałbym, żebyś w tej Drodze Krzyżowej odkrył swoje życie: swoje krzyże, swoje upadki, ludzi których każdego dnia spotykasz na swojej drodze. Odkryj w tej Drodze Krzyżowej swoją słabość, bo Ona jest najlepszym sposobem, by spotkać Jezusa – mówił w czasie kazania ks. Krzysztof.
Po Mszy św. uczestnicy zebrali się na dziedzińcu kościoła, aby przygotować własne, duchowe krzyże do wędrówki z Jezusem. Punktualnie z wybiciem godz. 23 pątnicy ruszyli na szlak. Stacje były rozłożone równomiernie, co około 1,7 km. Cała trasa liczyła 20 km (zaczynając od parafii św. Floriana w Orszymowie do bazyliki w Czerwińsku nad Wisłą). Do celu dotarli o godz. 5 rano.
W czasie Drogi Krzyżowej uczestnicy rozważali przygotowane wcześniej teksty modlitw. Nawiązywały one do tegorocznego tematu przewodniego Ekstremalnej Drogi Krzyżowej: "Pójdź za Mną!".
- Dla mnie osobiście ta droga była wielkim wyzwaniem, w którym czułam wsparcie i obecność Jezusa - mówi Olga Wójcik. - Wiem, że mój ból i brak sił to 1/100 tego, co czuł podczas swojej Drogi Krzyżowej Jezus. Każda stacja i jej rozważanie były dla mnie bardzo wartościowe, a czas między nimi był czasem zastanowienia i czasem rozmowy z Bogiem. Poszłam z Jezusem, poszłam za Nim, jednak wiem, że z powodu Jego miłości do mnie nie pozwolił mi cierpieć z braku sił i zimna tak, jak cierpiał On. Była to dla mnie wyjątkowa Droga Krzyżowa, pod każdym względem - dodaje. - Ta Droga Krzyżowa pokazała mi po raz kolejny, że Jezus jest ze mną w każdej chwili mojego życia, nawet tej, w której nie mam siły i chcę się poddać. Gdybym miała wyruszyć jeszcze raz, nie zawahałabym się ani chwili. Bo wiem, że Jezus umarł na krzyżu dla mojego zbawienia, a ja mogę mu teraz w niej towarzyszyć i chcę to robić! Chcę iść za Jezusem w każdej chwili swojego życia - dzieli się Olga.
- Każde rozważanie zostawiało ślad w sercu - wyznaje Sebastian Ciuchciński. - Czy ja tak postępuję? Czy mogę się zmienić? Co robię w życiu źle? Czy jestem miłosierny dla innych? To część pytań, które przychodziły do mnie samego, jako uczestnika, gdyż rozważania porównywały zachowania Boga i moje, człowieka. Ukazywały ludzkie słabości - zwraca uwagę. - Pogoda nikogo nie rozpieszczała. Było zimno, wiatr szalał w polach. Zmęczenie, znużenie, senność. To wszystko towarzyszyło, każdemu uczestnikowi, jednak nikt się nie poddał. Każdy szedł, gdyż co to jest za wysiłek w porównaniu do tego, co zrobił dla nas nasz Zbawiciel Jezus Chrystus? - dodaje.
- Na początku Drogi Krzyżowej zacząłem zastanawiać się, po co ja tutaj przyjechałem? Jestem zmęczony, bo jest 22.00 i w dodatku sobota, a wcześniej miałem kilka bardzo intensywnych dni. "Faryzeusze też dużo mówili": to zdanie krążyło mi po głowie podczas Drogi Krzyżowej. Było mi zimno, odczuwałem ból, ogromny ciężar na barkach, pomimo że nie miałem nic ciężkiego w plecaku. Z perspektywy czasu, gdy o tym rozmyślałem, ciężar ten nie przyszedł przypadkowo, gdyż nastąpiło to po V stacji podczas której "Żołnierze przymusili Szymona do pomocy Jezusowi". Ponownie pojawiło się pytanie, po co ja tutaj przyjechałem? Czyżby odpowiedź przyszła sama? Nic nie mówiłem, szedłem z głową opuszczoną do dołu, zamyślony, obolały, ale mimo wszystko szczęśliwy, bo właśnie w tym momencie, przez ten wysiłek, ten ból przyszedł do mnie Jezus – dzieli się swym świadectwem Sebastian.
– Kiedy dotarliśmy na miejsce, ks. Krzysztof zakończył rozesłaniem nas do domów z pytaniem: - Kogo spotkaliście na tej Drodze Krzyżowej? Pana Jezusa, drugiego Człowieka czy samego siebie? Jeżeli nie spotkaliście żadnej z tych osób to Wasz wysiłek był daremny. - Ja wiedziałem, że moje serce napełniło się wielkim szczęściem, bo spotkałem mojego Zbawiciela – mówi Sebastian Ciuchciński.
- Uważam, że takie inicjatywy jak ta Ekstremalna Droga Krzyżowa, są dobre – przyznaje w rozmowie z "Gościem Płockim", ks. Krzysztof Drzazgowski. - W zimnie i ciemności nocy, człowiek dojrzały może się zmagać ze swoimi myślami, a cisza sprzyja, żeby dopuścić do głosu myśli, które na co dzień blokujemy. Byłem zbudowany postawą tych młodych ludzi, którzy w ciszy i skupieniu wędrowali przez zakryte mrokiem drogi. Oni szukają doznań intensywnych, ekstremalnych, szukają wyzwań, z pewnością takim wyzwaniem wiary była ta Ekstremalna Droga Krzyżowa - dzieli się ks. Krzysztof.
EDK potraktowano jako poszukiwanie siebie, Boga i drugiego człowieka. Pątnikom towarzyszyła również myśl o zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży.
Agnieszka Otłowska