Telewizyjna ekipa z programu "Było... nie minęło. Kronika zwiadowców historii" zawitała do Czerwińska n. Wisłą.
Po pełnym nadziei okrzyku "zaciskamy kciuki", pan Marek, który obsługiwał georadar, przystąpił do pomiarów. Rezultat badań napawa optymizmem, co potwierdziło dodatkowo urządzenie do wyszukiwania metalu. To coś pod ziemią nie wygląda na żelastwo. - Przekaz okazał się nad wyraz precyzyjny. Niewątpliwie trzeba kopać, oby było to to, o czym marzymy – oznajmił triumfalnie Adam Sikorski. - Najważniejsza jest transmisja danych. Tradycja wypełnia tę przestrzeń, której nie wypełniają źródła pisane. Opowieść zasłyszana czasami w warunkach domowych, towarzyskich jest dla nas bezcenna - dodawał z zadowoleniem polski historyk.
- Mamy nadzieję, że uda się nam zdobyć pozwolenia od konserwatora na odkrycie tego miejsca i sprawdzimy, czy są to pozostałości sztandarów, czy po prostu złom zakopany w tym miejscu nie wiadomo przez kogo - oceniał ten etap prac badawczych ks. Przemysław Kawecki.
W czasie przeprowadzonych badań georadarem szybko zaprzeczono plotkom mówiącym o tunelach prowadzących spod klasztoru w stronę Wisły. Precyzyjny sprzęt natrafił na fragmenty dawnej zabudowy lub bruku na głębokości od metra do półtora, ale nic nie wskazuje na to, aby były to elementy o charakterze warownym. - Dziecięca wyobraźnia czyni monumentalnym wszystko to, co być może jest drobne i oczywiste. Z dołu na kartofle powstają tajemne lochy... - kwitował Adam Sikorski, twórca i prowadzący cykl fascynujących programów, w których śledzone są wątki naszej narodowej historii.
Niewątpliwie ciekawego odkrycia dokonano z kolei na klasztornym wirydarzu. Głęboko pod ziemią zlokalizowano sklepione pomieszczenie i pustkę pod nim. - Ciężko jednak powiedzieć co to za przestrzeń dopóki nie zrobi się próbnych odwiertów i nie wprowadzi kamery - komentował ks. Przemysław. - Podobnie rzecz się ma z kryptami pod romańską bazyliką. Potwierdziliśmy istnienie krypt w miejscach opisanych przez fachową literaturę, ale znalazły się również dwa nowe miejsca potencjalnych pochówków. Jedno przy wejściu na chór, drugie pod progiem świątyni - dokładnie na wysokości dawnego romańskiego portalu. Jednak bez dokładnych badań archeologicznych nie jesteśmy w stanie stwierdzić z całą pewnością co to tak naprawdę jest - podkreślał członek ekspedycji.
Nie mniejszych emocji dostarczyły uczestnikom poszukiwawczego przedsięwzięcia lochy czerwińskiego klasztoru. - W tym przypadku musimy sprowadzić kolejny specjalistyczny sprzęt, aby potwierdzić wstępne miejsca potencjalnych skrytek, o których trudno powiedzieć, co mogą zawierać – przyznawał salezjanin. - Jednak odkryciem ważniejszym dla nas - niż wszystkie potencjalne skarby - są ludzie, którzy przy okazji realizacji programu przyszli do nas, aby podzielić się swoimi wspomnieniami, odkryciami. badaniami czy nawet bardzo śmiałymi hipotezami. Cieszy mnie to najbardziej, bo takie działania budują świadomość, tożsamość i poczucie odpowiedzialności za miejsce w którym się żyje - puentował ks. Przemysław.
Dominik Nowakowski