- Maryjo, przyszłaś nie do obcych, oddalonych od Boga, ale do swoich... - mówił w homilii bp Roman Marcinkowski, nawiązując do czczonego w tym kościele wizerunku Matki Bożej Bolesnej.
Obraz Matki Bożej Częstochowskiej przybył w środę do zabytkowego, drewnianego kościoła parafialnego w Poniatowie, oddalonego kilka km od Żuromina. W tym roku mija dokładnie 200 lat od zbudowania tej pięknej świątyni, położonej na niewielkim wzniesieniu. Tu od XVII wieku, w głównym ołtarzu czczony jest obraz, ukazujący scenę zdjęcia z krzyża.
Maryję w kopii cudownego wizerunku z Jasnej Góry, przyprowadzonym w barwnej procesji do kościoła, powitał proboszcz ks. dr Krzysztof Stępniak. - Przybywasz do nas razem z Jezusem w wolnej i demokratycznej ojczyźnie, w której człowiek zadaje sobie tyle różnych pytań. Tyle ma wątpliwości i różnych problemów. Przychodzisz do nas i mówisz: „zróbcie wszystko, cokolwiek mój Syn wam powie”. Chcemy więc otworzyć się na Jezusowe słowo. Chcemy w tym czasie, kiedy świat pragnie chrześcijaństwo i wiarę zamknąć w kruchcie kościoła, czy czterech ścianach domu, być prawdziwie, jak ty świadkami Jezusa. Chcemy jak Ty, wsłuchiwać się w każe Jego słowo, analizować każdy Jego gest, by odświeżyć chrześcijański maksymalizm. By nie zapomnieć o swoich chrześcijańskich korzeniach. By nie odrzucać kolejnego przykazania Bożego bo „niewygodne”. By szanować życie i godność każdego człowieka - mówił proboszcz parafii św. Floriana w Poniatowie. W imieniu całej wspólnoty prosił Maryję, o pomoc w odnalezieniu odwagi, by być świadkami Jezus i stać swoista ikoną - „by ludzie patrząc na nas umieli odnaleźć oblicze Twojego Syna”.
- Rozpoczynamy rodzinne czuwanie z Twoim Synem. Chcemy na wzór św. Józefa, jako prawdziwi mężczyźni, ojcowie i mężowie chcemy kochać i ochraniać swoje żony i dzieci, stać na straży wiary i moralności chrześcijańskiej. Chcemy jako kobiety podjąć wysiłek życia skromnego i pięknego. Pragniemy, by styl Maryjny, siła modlitwy, delikatność i czułość przenikał nasze relacje z mężami i dziećmi. Niech dom, który tworzymy i pielęgnujemy staje się Kościołem domowym - modlili się przedstawiciele rodzin tej parafii.
Młodzież, witając obraz MB Częstochowskiej, zwróciła uwagę, że jej pokolenie często szuka szczęścia poza Bogiem. Maryja pokazuje jednak inny kierunek. - Twoja obecność pośród nas, przypomina nam, że niemożliwe jest szczęście bez Jezusa i Jego przykazania miłości. W Tobie jest wszystko to, za czym tak naprawdę głęboko tęsknimy, piękno życia w zasięgu Słowa Bożego i Jezusa Eucharystycznego - mówili młodzi poniatowskiej parafii. W powitaniu przypomnieli, że Maryja przybywa do parafii męczennika; z niej pochodził jeden z franciszkanów, pracujących w Niepokalanowie, zamordowany w obozie w Auschwitz.
W dziecięcym, tym szczero- wzruszającym stylu witali obraz przedstawiciele najmłodszego pokolenia mieszkańców parafii. - W naszej parafii dzieje się coś niezwykle ważnego. Odkąd przybyłaś do nas, Mamo, w tym pięknym obrazie i tym „fajnym” samochodem poczułem, jak bardzo wszyscy cię kochają. Moja mama popłakała się i mocno ścisnęła mnie za rękę. Mój tata zamyślił się i widziałem, jak powstrzymuje łzy. Ks. proboszcz ubrał się jakoś tak pięknie, jak nigdy dotąd, a biskup kłaniał się przed Tobą Mamo, jak kłania się najwspanialszej Królowej świata. Mamusiu, zobacz, jestem przy Tobie ja, są moje koleżanki kwiatami i wiele dzieci obecnych na Mszy św. Przychodzimy do Ciebie, byś dała nam małego Jezusa - mówiły przed kopią Jasnogórskiej ikony dzieci.
Uroczystości rozpoczęcia doby nawiedzenia obrazu w Poniatowie przewodniczył bp Roman Marcinkowski, który w swojej homilii odniósł się do słów odczytanej Ewangelii i przedstawienia Matki Bożej Bolesnej w obrazie głównego ołtarza kościoła.
- Przyszłaś do nas, by nam uświadomić, że chcesz stanąć razem przy naszych krzyżach. Każdy i każda z nas dźwiga jakiś krzyż, każdy zmaga się z jakimś krzyżem. Wobec tłumu Maryja była zawsze z daleka, np. gdy Jezus wkraczał do Jerozolimy w niedzielę palmową, nic nie słyszymy w Ewangeliach o Matce Bożej. Dopiero teraz, w godzinie opuszczenia i ostatecznego poniżenia Syna, Maryja występuje jawnie, otwarcie, odważnie u stóp krzyża. Nie mogła nic dla Jezusa uczynić, bezsilnie spoglądała na Niego. Nie zanotowały Ewangelie żadnego słowa pociechy skierowanego do Syna. Wobec największych cierpień brakuje słów. Niejeden w takiej sytuacji się znalazł. Ale zwróćmy uwagę, jak wiele mówiące jest to słowo „stała” - mówił bp Roman. Wyjaśniał dalej, że słowo „stała” w tej scenie oznacza wierność Maryi do końca. - Maryja nie słaniała się, nie krzyczała, bo uważała, że potrzebna jest obecność, jej współczucie i ból. Ten ból nie załamał Jej, nie rzucił na ziemię. Bo sama wierna obecność Maryi była dla Jezusa pociechą i wsparciem. Tak w naszym życiu bywa, wystarczy że ktoś kochany jest, że czuwa. W słowie „stała” zawarte jest męstwo Maryi, wytrwałość do końca. Stać przy kimś oznacza też współczucie, gotowość do pomocy, wierność aż do śmierci. W tym słowie zawarte jest czynne zaangażowanie Maryi w dokonujące się na krzyżu zbawienie - przypomniał bp Marcinkowski. Zauważył, że Kościół dobrze rozpoznał tę postawę Maryi, nazywając ją „Dolorosa” czyli Boleściwa, a nigdy rozpaczająca.
Zwracając się szczególnie do małżonków tej parafii, zauważył, że wierność sobie wzajemnie, do końca to odczytanie tego ewangelicznego „stała”. - Gdy człowiek jest daleki od Boga ta wierność łamie się. Bliskość Boga przybliża nas do człowieka - mówił bp Roman.
Po Mszy św. proboszcz i ksiądz biskup dziękowali parafianom za wielkie zaangażowanie w przygotowanie do przyjęcia obrazu Matki Bożej i za liczną obecność.
I faktycznie, wyjątkowy był widok tłumu parafian zebranych przed kościołem, przystępujących do Komunii św. w długich szeregach po obu stronach długiego chodnika usypanego z kwiatów. Wielu parafian zatrzymało się jeszcze na modlitwę osobistą zaraz po zakończeniu Mszy św. Młody tata przyniósł na rękach małą córkę, i razem ucałowali ramy ikony. W półmroku kościoła słychać było oznaki wzruszenia i dźwięk wyjmowanych różańców, chociaż przed parafianami w Poniatowie było jeszcze wiele godzin czuwania.
- Peregrynacja to jest bardzo głębokie przeżycie - mówi GN parafianka Anna Gapa. - Sam czas oczekiwania był taki piękny. Były rekolekcje i przygotowanie tego wszystkiego, które odbywało się razem, tak rodzinnie. Nikt nie mówił, że nie pójdzie; wszyscy przychodzą i pomagają.Nasi księża bardzo się zaangażowali. Byłam na Apelu Jasnogórskim przed uroczystością i bardzo się ucieszyłam, bo pierwszy raz nie miałam gdzie zaparkować. To była radość z tego, że przyjechało tak wiele ludzi. Sama ikona Maryi jest przepiękna, przyciąga wzrokiem. Jest w niej cała paleta uczuć - ciepło, radość, i miłość, matczyna cierpliwość. Trzeba na Nią patrzeć. Matka Boża ma coś takiego, tak przyciąga wzrokiem, że nie można go od niej oderwać. Ona nas wita, jak wchodzimy, gdy odchodzimy, ona nas żegna. Cały czas ten wzrok ku nam kieruje, przyciąga nas do siebie, a tym samym do Jezusa - opowiada o wizerunku Matki Bożej Częstochowskie pani Ania, która sama pisze ikony.
am
O czuwaniu przed Matką opowiadają mieszkańcy płockiej parafii św. Wojciecha.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.