W 152. rocznicę stracenia gen. Zygmunta Padlewskiego środowiska patriotyczne zorganizowały obchody upamiętniające bohaterskiego przywódcę powstania styczniowego na Mazowszu.
- Pójdziemy śladami narodowego bohatera, który bardzo świadomie ofiarował swoje życie za wolną Polskę, a swą duszą Bogu. Wyruszamy spod płockiego więzienia, gdzie gen. Padlewski był więziony i osądzony na śmierć, i skąd wczesnym rankiem 15 maja 1863 roku był prowadzony na stracenie. Wyruszamy z tą intencją, aby Płock się obudził i zwrócił się do tak wielkich wzorów wychowawczych, prośmy w modlitwie o męstwo dla Płocka - mówił ks. Kazimierz Kurek, salezjanin ze Stanisławówki.
W czasie drogi niesiono biało-czerwone flagi, sztandar i flagi Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej. Modlono się za ojczyznę i śpiewano patriotyczne pieśni.
Na miejscu stracenia Zygmunta Padlewskiego modlono się słowami Litanii Narodu Polskiego, złożono kwiaty i zapalono znicze. Następnie w kościele na Stanisławówce modlono się w czasie Mszy św. za ojczyznę.
Zygmunt Padlewski urodził się w 1835 roku we wsi Czerniawe na Rusi w okolicach Berdyczowa. Pod koniec 1861 roku w Paryżu nawiązał łączność z zawiązującym się tam towarzystwem młodzieży polskiej, którego wkrótce został prezesem i pełnił tę funkcję do marca 1862 roku. Był wykładowcą Polskiej Szkoły Wojskowej w Genui i Cuneo we Włoszech.
Po powrocie do kraju, od 1862 roku był członkiem Komitetu Centralnego Narodowego i jednym z głównych inspiratorów wybuchu powstania styczniowego. Od stycznia 1863 roku był naczelnikiem miasta Warszawy, a także naczelnikiem powstania w guberni płockiej. Był autorem planu strategicznego powstania, który jednak nie został zrealizowany. Walczył na terenie Puszczy Kurpiowskiej i odniósł zwycięstwa w potyczkach pod Myszyńcem i Drążdżewem.
Po klęsce pod Radzanowem jego oddział został rozwiązany, a Padlewski wrócił do Warszawy. Odkomenderowany do Płocka, podjął działania na terenie ziemi dobrzyńskiej. Po zatrzymaniu między Studzianką, a Borzyminem, przetransportowany został do Płocka i rozstrzelany 15 maja 1863 roku.
Wymowne są słowa ostatniego listu pożegnalnego: "Dnia 15 maja 1863 r. Godz. 2 i pół w nocy. W tej chwili dowiaduję się, że dziś mam dokończyć żywot ziemski. Strasznie poważna to chwila, więc nie dziwcie się, że niewiele w niej na napisanie czasu stracę, by tę godzinę, jaka mi zostaje, z Bogiem przepędzić (...) Bądźcie zdrowi i szczęśliwi, o to Boga modlić będę, jeśli go zobaczę. Matko moja szukaj pomocy w Bogu. Ja biedny nie mogłem ci życia umilić, a teraz jeszcze go zatruwam. On cię pożałuje. Zygmunt".
Gdy w dzień egzekucji wieziono gen. Padlewskiego ulicami Płocka z więzienia na plac ćwiczeń wojsk rosyjskich, z okien kamienic kobiety rzucały bukiety róż i fiołków. Cała droga Padlewskiego na miejsce stracenia – według naocznego świadka, carskiego oficera – była usłana kwiatami. Egzekucji dokonał pluton 12 strzelców. Padlewski nie chciał opaski na oczy. Oddział egzekucyjny wystrzelił na rozkaz, ale chybił. Padlewski został ranny, lecz nie upadł. Podoficer podbiegł do skazańca i strzałem z pistoletu odebrał mu życie.
ks. Włodzimierz Piętka