Wybitny historyk Mazowsza zmarł w Płocku 8 października, w wieku 89 lat, przeżywszy 62 lata kapłaństwa.
- Jesteśmy Ci wdzięczni za wiedzę, którą nam przekazałeś. Jeszcze bardziej za dostrzegalną przez wszystkich pasję odkrywania z lamusa historii ważnych i subtelnych zdarzeń, w których objawiała się Boża obecność wśród ludzi. Jesteśmy wdzięczni za Twoje milczenie w wielu sytuacjach. Przecież nie wynikało ono z braku zainteresowania sprawą lub rozmówcą, ale wyrażało szacunek - mówił w czasie Mszy św. pogrzebowej w płockiej bazylice katedralnej ks. Marek Jarosz, rektor WSD.
- Ksiądz profesor był bystrym obserwatorem świata. Choć wydawać by się mogło, że nie śledził bieżących zdarzeń, były to jedynie pozory. Miał swoje zdanie na wiele spraw, ale wyrażał je tylko wtedy, gdy było to konieczne, a słuchaczom oszczędzał łatwych ocen osób i zdarzeń. Jego postawa nie wynikała z chęci ucieczki przed światem. To nie był brak rozumienia tego, co się wokół niego działo. Myślę, że był to sposób na ocalenie pięknego, wewnętrznego świata, który odkrył przez głębokie życie duchowe. Nie zgadzał się na to, by napór niechcianych sił wlał w jego serce zło i zburzył Bożą harmonię. Jego milczenie było sposobem na ocalenie w duszy świata łaski i Bożego błogosławieństwa. Nie przyciągał uwagi innych. Nie wymagał zainteresowania sobą. To prawda, że często dawał zajęcie świętym i Aniołom Stróżom. Ale nas, zwykłych śmiertelników, nie angażował w swoje sprawy. Często zarzucał na swoje ramiona płaszcz, nie wkładając rąk do rękawów, jakby chciał pokazać, że ręce zawsze muszą być gotowe do odmawiania Różańca i brewiarza. Od kilku dni nie pali się światło w oknie księdza profesora. Martwię się o to, kto będzie błogosławił seminarium, kiedy późnym wieczorem układa się do snu. Niepokoję się, kto w oszczędnych słowach zakończy burzliwe dyskusje przy stole stwierdzeniem: to wszystko już było. Nie wiem, kto teraz zechce stać się mistrzem milczenia i mędrcem promieniującym dziecięcą ufnością.
Za kapłaństwo wierne, ciche i przeżywane w prostym stylu dziękował w czasie Mszy św. bp Piotr Libera. - Przypominam sobie tę radosną, jubileuszową uroczystość w kaplicy naszego seminarium, gdy ksiądz profesor przeżywał 60. rocznicę święceń kapłańskich. Chcę podziękować za ten dar, za jego wielką, przykładną służbę. On miał styl życia, który określam stylem maryjnym: nie błyszczał, nie celebrował swojej postaci, swojego kapłaństwa. Był oszczędny w słowach. W tym stylu przeżywania kapłaństwa jego cechą charakterystyczną była wrażliwość na ludzi ubogich. To był kapłan, który zatopiony w księgach, archiwaliach nie tracił z pola widzenia drugiego człowieka, konkretnego człowieka. Ubogiego człowieka. I w sposób dyskretny i niemal niewidzialny potrafił wspierać potrzebujących - mówił bp Libera.
Zgodnie z wolą wyrażoną w testamencie, ks. prof. Żebrowski zostało pochowany na cmentarzu w rodzinnej parafii Winnica k. Nasielska.
wp /am