Sam tytuł nowej wystawy o żołnierzach wyklętych, którą można oglądać w Muzeum Mazowieckim, mówi już sporo o zamyśle autorów. „Powstali z nadziei”, to bowiem nie tyle opowieść o martyrologii, ile o ludziach, którzy mieli swoje nadzieje, pasje, miłości.
Dr Jacek Pawłowicz opowiada o bohaterach wystawy
Agnieszka Małecka /Foto Gość
- „Cacko” dostał 38 razy karę śmierci. Był po tym względem rekordzistą. Był tak znienawidzony przez komunistów, że czarna propaganda, która zaczęła funkcjonować, gdy jeszcze działał w konspiracji, a potem po jego aresztowaniu, cały czas była propagowana. Jeszcze dzisiaj są ludzie, którzy mówią, że był bandytą. A był bohaterem - wspominał sierż .Wiktora Stryjewskiego.
- Podoficer Jan i Romualda Przybyłowscy - przepiękna historia miłości. Przepiękna historia bohaterstwa, patriotyzmu. Przepiękna historia kobiety, która wychodzi z więzienia, zostaje z małymi dziećmi i walczy o ich lepszy los. Do triady: „Bóg, Honor, Ojczyzna” Romualda Przybyłowska dodała jeszcze rodzinę - opowiadał dr Pawłowicz. Wspominał też, o postawie Przybyłowskiego w więzieniu. - Ten człowiek przez tydzień, podczas przesłuchań na UB nie powiedział ani słowa, dopóki nie zobaczył swojej żony, rozciągniętej na stole i torturowanej. Zaczyna wtedy mówić, ale mówi rzeczy, które UB już dobrze wie. Nie wydał nikogo.
Wystawa „Powstali z nadziei” prezentuje nie tylko makiety ze zdjęciami i komentarzem, ale także kilka osobistych pamiątek po bohaterach powojennego podziemia antykomunistycznego.
Są to rzeczy osobiste Kisielewskiego, obraz Elżbiety Kozaneckiej „Basi”, zrobiony po śmierci przez jej matkę. Jest także dziennik klasy, w której uczyła się „Basia”. A także listy z więzienia Jana Przybyłowskiego.
Na otwarciu wystawy młodzież z płockiej „Jagiellonki” zaśpiewała piosenki z płyty „Panny Wyklęte”. Dr Jacek Pawłowicz dziękował nauczycielom i społeczności tej szkoły za kultywowanie pamięci o żołnierzach wyklętych, szczególnie dawnych jej absolwentach, jak Stefan Bronarski.
am