W Ciechanowie pamiętano o ofiarach katastrofy smoleńskiej przy grobie senator Fetlińskiej i w kościołach.
– Żyjemy w bolesnym rozdarciu, żałoba nie przyniosła ukojenia, mija trzeci rok, a my nie wiemy, co się stało 10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.41 nad Smoleńskiem – mówił ks. Zbigniew Adamkowski, proboszcz ciechanowskiej fary, podczas Mszy św. w intencji śp. senator Janiny Fetlińskiej i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej.
– Nie można jednak powiedzieć, że nic się nie zmieniło – kontynuował. – Nastąpiła mobilizacja polskiego sumienia, niezgody na zaniechania, na przekłamania. Smoleńsk spiął tragiczną klamrą rok 1940 i 2010. Tragedia smoleńska dowiodła, że pamięć może wiele kosztować, ale właśnie dzięki temu kłamstwo katyńskie stało się jawne na całym świecie.
Ciechanowskie obchody trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej trwały praktycznie cały dzień. W godzinę tragedii na cmentarzu komunalnym przy ul. Gostkowskiej, gdzie znajduje się grób senator Janiny Fetlińskiej, spotkali się jej przyjaciele, koledzy i znajomi. Obecny był mąż – Włodzimierz Fetliński. – To nasi przyjaciele tam zginęli – mówił radny Sejmiku Wojewódzkiego Benedykt Pszczółkowski. – Niech nadzieja będzie filarem naszych zobowiązań dojścia do prawdy i do budowy wolnej, nieskrępowanej ojczyzny.
O godz. 17 przy grobie ks. Wojciech Hubert, proboszcz parafii pw. św. Tekli, odmówił dziesiątek Różańca. Zmarłą wspominał emerytowany proboszcz tej parafii ks. Ludomir Kokosiński. – Znałem ją bardzo długo i wiem jak bardzo kochała Boga – mówił ks. infułat. – Jestem przekonany, że jest na pewno szczęśliwa w niebie i jest tam naszym senatorem u Boga, aby naszej ojczyźnie lepiej się powodziło.
Przy grobie senator Fetlińskiej przez cały dzień modlono się, składano kwiaty (m.in. od władz samorządowych, parlamentarzystów), palono znicze. Zwieńczeniem obchodów była wieczorna Msza św. w ciechanowskiej farze.
Marek Szyperski