Były chochoły, pawie oka i przebieranki jak w pewnej podkrakowskiej chacie ponad 100 lat temu...
Biblioteka na Kościuszki, mimo że to sobota, stała otworem, niczym bronowicka chata Włodzimierza Tetmajera, w której odbywało się chyba najsłynniejsze wesele w polskiej historii… W ramach ogólnopolskiej akcji Narodowe Czytanie pod patronatem prezydenta RP w Książnicy Płockiej przeczytano cały dramat Stanisława Wyspiańskiego.
W holu biblioteki, od 14 już wypełnionym "aktorami" i widzami, piętrzyły się w kątach chochoły, pawie pióra, z boku stały chłopskie kosy, a z przodu stół, przy którym zasiadały postaci dramatu. Nad nim - obraz secesyjnego witraża, związanego z artystyczną twórczością Wyspiańskiego.
Wchodzących witał dźwięk weselnych skrzypiec. W salach na parterze przygotowano poczęstunek - ciastka i kawę; czytający mogli także przebrać się w stroje ludowe, by sugestywniej wcielić się w rolę.
Wprowadzeniem do czytania słynnego dramatu Wyspiańskiego były fragmenty "Plotki o weselu" Boya- Żeleńskiego, przytoczone przez Joannę Banasiak, szefową Książnicy Płockiej.
Jak pisał Żeleński, z "Weselem" według tradycji miało być tak, jak z "Panem Tadeuszem", który rozrósł się pod piórem Mickiewicza "w nieśmiertelny poemat i stał się żywym wcieleniem Polski. Tak samo Wyspiańskiego „w trakcie pisania geniusz poezji porwał za włosy i ściany Bronowickiego dworku rozszerzyły się - niby nowe Soplicowo - w symbol współczesnej Polski".
Zanim zabrzmiał właściwy tekst dramatu, aktor Mariusz Pogonowski z Teatru Dramatycznego w Płocku odczytał didaskalia, opisujące czas i miejsce akcji.
- W "Weselu" znajdziemy nasze marzenia, nasze kompleksy, wszystko co w Polakach najpiękniejsze, ale i co najtrudniejsze - zauważył prezydent Nowakowski, by za chwilę wcielić się w rolę Dziennikarza, który do Czepca - w tej roli Roman Siemiątkowski, zastępca prezydenta, wypowiada słowa "otóż właśnie polityków mam dość, po uszy, dzień cały…" Nie trzeba chyba specjalnie wyjaśniać, jak żywa była reakcja słuchaczy na te słowa… Już na początku można był zauważyć, że płocka obsada "Wesela" w czasie Narodowego Czytania to w dużej mierze oko puszczone w stronę widowni.
W rolę księdza wcielał się Wojciech Hetkowski, radny SLD, przystrojony w kapłański biret, Haneczką, siostrą Lucjana Rydla została Wioletta Kulpa, radna PiS, a Joanna Banasiak zagrała Zosię, z którą Dziennikarz prowadzi dialog, obrazujący swoisty flirt inteligencji i środowiska artystycznego ówczesnej Galicji z kolorową wsią.
W tej nietypowej odsłonie "Wesela" wystąpili też m.in.: Iwona Tandecka, reprezentująca Fundację Orlen "Dar Serca", Agnieszka Busz z UM Płocka, prof. Paweł Kruszewski, rektor "Włodkowica", Tadeusz Milke, dyrektor HZPiT "Dzieci Płocka", ks. Krzysztof Świerczyński (w adekwatnej roli księdza), dyrektor KRDP oraz Lena Szatkowska, redaktor "Tygodnika Płockiego". W czytanie włączyły się też płockie szkoły podstawowe i licea. Innymi słowy, przy weselnym stole zasiedli reprezentanci całego Płocka - ludzie różnych zawodów, wieku i z różnych środowisk, których zjednoczył tekst "Wesela".
Niektóre brawurowo zinterpretowane role odsłoniły ukryte talenty, a uczestnicy czerpali z publicznego czytania wyraźnie sporą radość. Choć, o czym trzeba pamiętać, wymowa "Wesela" jest gorzka.
Wystawiona po raz pierwszy w 1901 r. na deskach teatru w Krakowie sztuka Stanisława Wyspiańskiego, wyniosła go prawie do roli czwartego wieszcza po wielkich Romantykach, za oryginalną formę i niezwykle celną diagnozę społeczeństwa polskiego przełomu wieków, pełnego złudzeń, pozornego zbratania stanów, a tak naprawdę niezdolnego do podjęcia działania, by wybić się na niepodległość.
am