Nie przestraszył świeży śnieg i trzymający wciąż mróz. Wielu płocczan 6 stycznia postanowiła świętować właśnie w orszaku Trzech Króli.
To był pierwszy orszak Trzech Króli w pięcioletniej historii płockich jasełek ulicznych, który przeszedł w dzielnicy Podolszyce. Trasa wiodła od kościoła parafii pw. św. Krzyża do parafii św. Wojciecha, przecinając drogę wylotową na Warszawę, mijając nowe osiedla i centra handlowe.
Wszystko rozpoczęło się krótką sceną Zwiastowania odegraną przez dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 23 i modlitwą Anioł Pański, którą poprowadził bp Piotr Libera. Uczestników święta przywitali prezydent miasta Andrzej Nowakowski i starosta płocki Mariusz Bieniek. Śpiewniki zostały rozdane, korony zaplecione i założone na głowy, a z charakterystycznego dla płockiego OTK samochodu - lawety, zabrzmiały śpiewane na żywo kolędy. Barwny korowód wyruszył ulicą Kutrzeby, na czele z gwiazdą betlejemską, Trzema Królami, jadącymi konno i niezwykłą parą w karocy - księciem Mieszkiem i Dąbrówką. W ten sposób organizatorzy chcieli nawiązać do jubileuszu 1050. rocznicy chrztu Polski. Książęcą parę otaczała spora świta, złożona ze straży ojcowskiej, która jest także stałym elementem płockiego orszaku.
Orszak zatrzymywał się jeszcze czterokrotnie, by wszyscy mogli zobaczyć krótkie scenki przygotowane przez m.in. dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 22, młodzież z Duszpasterstwa Petroklezja i grupę działającą przy Płockim Ośrodku Kultury i Sztuki, która brawurowo zaprezentowała się w scence „Na targu”. - Hej, wy! Zamykajcie kramy! My tu idziemy do Świętej Rodziny. Są ważniejsze rzeczy od kupowania i sprzedawania, od rzeczy materialnych! Trzeba pomyśleć o sobie, o człowieku, o duchu - wołała narratorka orszaku (Dorota Dądzik) w stronę przekupek zatrzymujących marsz zdążający do szopki betlejemskiej. Na idących czyhały też czarne postaci, które wbiegały w tłum, by zasiać wątpliwości i odwieźć od celu. - My jednak pójdziemy w tamtą stronę - wołali wyraźnie nieprzestraszeni, a raczej uśmiechnięci uczestnicy orszaku. Przed jedną z galerii handlowych czekał już pałac Heroda (w którego wcielił się Mariusz Pogonowski), gdzie po raz kolejny zabrzmiał straszny wyrok, by zabić wszystkie niemowlęta.
Jednak na końcu tej, trzeba przyznać nie najkrótszej drogi, czekała na wszystkich Święta Rodzina, w szopce, stojącej w cieniu okazałej świątyni parafii św. Wojciecha. Tam trzej Królowie złożyli dary Dzieciątku; hołd małemu Jezusowi w imieniu wszystkich mieszkańców oddali też prezydent i starosta. Jeszcze przed rozpoczęciem Mszy św. zatrzymało się tu wielu uczestników barwnego korowodu.
Śnieg i mróz na szczęście nie odstraszyły mieszkańców, którzy przyszli nierzadko całymi rodzinami. Dlaczego przychodzą? Bo jest świątecznie, ciekawie i rodzinnie. - Idę w płockim orszaku po raz trzeci, i za każdym razem jest inaczej, są inne wrażenia. Ale zawsze jest cudowna atmosfera, taka rodzina. Za każdym razem są jakieś niespodzianki i każdy z tych orszaków inaczej się zapamiętuje. W tym roku ja też miałam obiekcje, czy nie będzie mało osób, tu, na Podolszycach, ale okazało się, że to dobry pomysł. Bo kto ma przyjść, to przyjedzie. Ta tradycja przyciąga. Może właśnie dlatego, że Podolszyce były do tej pory zawsze omijane. Mamy bardzo miłe wrażenia i już myślimy o kolejnym orszaku, jak będzie w przyszłym roku... - powiedziała Dorota Popielska.
- Co roku chodzimy na orszak, bierzemy też udział w konkursie rodzinnym na szopkę bożonarodzeniową - mówiła z kolei pani Teresa Gołębiowska, która przyszła z córką Zuzią. W tym roku w konkursie, który od początku towarzyszy płockiemu orszakowi Trzech Króli, jej rodzina zdobyła wyróżnienie. - Przygotowanie takiej szopki to miłe spędzenie czasu i już pewna tradycja. W tym roku robiliśmy szopkę z butek, sianka, szyszek, czyli takich rzeczy, które kilka razy można przetworzyć. Przygotowywaliśmy ją około 3 tygodnie, oczywiście, nie ciągiem, ale po południu, po odrobionych lekcjach, po obowiązkach. Bo to jest przyjemność - opowiadała pani Teresa.
Kulminacją tego orszaku była Msza św. koncelebrowana, której przewodniczył bp Piotr Libera. Płocki ordynariusz wygłosił też homilię, w której m.in. nawiązał do słów papieża Franciszka wypowiedzianych w uroczystość Świętej Rodziny. - Cóż może być piękniejszego dla ojca i matki, pytał papież, niż pobłogosławienie swoich dzieci na początku dnia i na jego zakończenie przez nakreślenie na ich czole znaku krzyża, jak w dzień chrztu. Czyż nie jest to najprostsza modlitwa rodziców za swoje dzieci? Ale najpiękniejsze jest to, że tata, mama i dzieci idą razem do kościoła, udają się razem do domu Pana, aby uświęcić niedzielę czy uroczystość taką jak dzisiejsza przez modlitwę, przez słuchanie słowa Bożego, przez komunię. Wtedy zaczynamy odkrywać, że życie naszej rodziny to suma małych i wielkich pielgrzymek, małych i wielkich orszaków, które wyrażają wielką rolę, jaką odgrywa rodzina w pielgrzymce dnia powszedniego - mówił bp Piotr.
Biskup zauważył też, że Polska jest wtedy nowoczesna, gdy potrafi odnieść się do swojej tożsamości. - Może przede wszystkim wtedy Polska jest nowoczesna, gdy przemierzają ją takie radosne orszaki! Gdy umiemy wspólnie śpiewać kolędy, które są jednoznacznym wyrazem naszej tożsamości! Gdy potrafimy być dumni z tego, że czerpiemy swoje początki nie z podbojów i inwazji, ale ze chrztu św. mądrego władcy przed 1050 laty! Dlatego dobrze, że w naszym orszaku pojawili Mieszko I wraz z Dąbrówką. I że jak uczył polską młodzież na Lednicy mądry o. Jan Góra, stamtąd jest nasza tożsamość, tam są nasze korzenie! - mówił bp Libera w czasie uroczystej Mszy św. w parafii św. Wojciecha. Podczas tej uroczystości ordynariusz płocki przyjął też życzenia z okazji rocznicy sakry biskupiej. Podziękowania sponsorom, wszystkim, którzy włączyli się w organizację OTK i jego uczestnikom, złożył Kazimierz Cieślik z Centrum Organizacji Pozarządowych, główny koordynator tego wydarzenia.
Płocki Orszak Trzech Króli w święto Objawienia Pańskiego to owoc współpracy wielu organizacji, przede wszystkich stowarzyszeń i ruchów katolickich, takich jak Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Domowy Kościół, Akcja Katolicka czy młode płockie stowarzyszenie LuxFamilia. W służby porządkowe włączyli się młodzież PUL, harcerze i straż ojcowska, a młodzież płockiej "Studni" przypominała o Światowych Dniach Młodzieży i zbierała na bilet do Krakowa dla rówieśników z biedniejszych krajów. Orszak wsparli finansowo m.in. prezydent Płocka, kuria diecezjalna, starosta płocki i prezes Orlen SA. Nad bezpiecznym przebiegiem świątecznego marszu czuwały Policja i Straż Miejska.
am