Śmierć wyklętego: gdzie i dlaczego?

Marek Szyperski

|

Gość Płocki 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Historyk i regionalista z Ciechanowa rzuca nowe światło na postać Romana Dziemieszkiewicza – jednego z najważniejszych dowódców antykomunistycznego, niepodległościowego podziemia na północnym Mazowszu.

Krzysztof Kacprzak mówi, że archiwa kryją jeszcze wiele tajemnic. Krzysztof Kacprzak mówi, że archiwa kryją jeszcze wiele tajemnic.
Marek Szyperski /Foto Gość

Por. Roman Dziemieszkiewicz ps. Adam, Pogoda, nie zginął na dworcu kolejowym w Ciechanowie – uważa historyk dr Krzysztof Kacprzak. Na spotkaniu w Domu Parafialnym „Katolik” w ubiegłą niedzielę opowiadał o żołnierzach wyklętych ziemi ciechanowskiej. Podzielił się przede wszystkim wynikami najnowszych badań w Instytucie Pamięci Narodowej. Dane te są cennym dopowiedzeniem do artykułu „Gościa Płockiego” z 3 marca 2024 r. (s. III).

Na podstawie tych badań dr Kacprzak przedstawił nową hipotezę o okolicznościach śmierci por. Romana Dziemieszkiewicza, działającego w Narodowych Siłach Zbrojnych i Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym. Według najbardziej znanej wersji jego losów zginął 30 października 1945 r. w okolicach dworca kolejowego w Ciechanowie, zastrzelony przez sowieckich żołnierzy, gdy stanął w obronie napastowanej przez nich kobiety. Dr Krzysztof Kacprzak, powołując się na archiwalne dokumenty, uważa, że miejsce i okoliczności śmierci „Pogody” były inne. – W dokumentach milicji i Urzędu Bezpieczeństwa z października i listopada oraz miesięcy wcześniejszych i późniejszych 1945 r. nie pada nazwisko „Dziemieszkiewicz”. Zginął więc anonimowo – mówił historyk. A raporty milicyjne, raporty UB dosyć precyzyjnie opisują zbrodnie Sowietów, pisząc jednocześnie, czasem się skarżąc, że „nie możemy nic zrobić, bo Sowieci są poza naszą jurysdykcją”.

Cóż czytamy w materiale z Urzędu Bezpieczeństwa pochodzącym z 8 listopada 1945 r.? „Dnia 31 października około godziny 5.45 w nocy na szosie Ciechanów–Gołotczyzna został zastrzelony dwoma strzałami rewolwerowymi nieznany mężczyzna lat około 27”. Roman Dziemieszkiewicz urodził się w 1918 r. Mamy rok 1945. „Przez dwóch nieznanych żołnierzy sowieckich. Morderstwa dokonano na tle rabunkowym, ponieważ denatowi zdjęto buty z nóg i z walizki zabrano jego rzeczy do własnego użytku” – relacjonował dalej dr Kacprzak. Powiedział, że w walizce znaleziono dokument z Wrocławia dotyczący przekazania „pojazdu mechanicznego”. Wcześniej już udało się ustalić, że Roman Dziemieszkiewicz planował przenieść się do stolicy Dolnego Śląska. – Mamy jeszcze raport milicyjny, który mówi o listach skierowanych do konkretnej kobiety do Warszawy – dodaje historyk i podkreśla: – Nie ma mowy w tych raportach, by ktoś został zamordowany na dworcu kolejowym. W raporcie milicyjnym zapisano, że zamordowany został na skrzyżowaniu Płońsk, Gołotczyzna, Ciechanów, czyli w okolicach obecnego ronda Solidarności. Tam miał zginąć. I ja przypuszczam, że to był właśnie Roman Dziemieszkiewicz. Mogą na to wskazywać rzeczy związane z Wrocławiem. Miał już przygotowane mieszkanie w tym mieście.

– Z innych dokumentów wiemy, że w październiku 1945 r., jeszcze przed śmiercią Romana Dziemieszkiewicza, „Rój” – Mieczysław Dziemieszkiewicz, jego brat, otrzymał z funduszy powiatu ciechanowskiego 3 tys. zł na delegację do Wrocławia. To by oznaczało, że Rój nie uciekł z wojska, dowiedziawszy się o śmierci brata – mówił prelegent. – Wiemy z pewnością, że „Rój” brał udział w jednej z akcji w Sońsku na początku czerwca 1945 r. Za to został później w sierpniu odznaczony. A powołanie do wojska dostał w marcu. To z kolei wskazuje na to, że między marcem a czerwcem zdezerterował z wojska i był razem z bratem na terenie powiatu ciechanowskiego.

Dlaczego „Pogoda” został zamordowany na drodze do Gołotczyzny? – Ponieważ wszystkie struktury miały swoją siedzibę w Ciemniewie, w Morawce. I tam jechał na spotkanie – wyjaśniał Krzysztof Kacprzak. Historyk przyznał, że nie sprawdził jeszcze, czy mężczyzna zastrzelony przez Sowietów 31 października został pochowany (zgodę na pochówek wydano 3 listopada) jako osoba „NN”, czy jako Roman Dziemieszkiewicz. – Mamy w preliminarzach wydatkowych za miesiąc listopad 1945 r., że 250 zł przeznaczono na pogrzeb „Pogody”, czyli organizacja wiedziała, kto zginął, chociaż w żadnych materiałach archiwalnych, ani milicyjnych, ani w UB, ani w starostwie, nie przewija się nazwisko Dziemieszkiewicz – stwierdził. – Zastanawiające jest to, w którym momencie pojawia się na grobie przy ul. Płońskiej nazwisko „Pogody”. Pytanie, które stoi przede mną, bo nie wszystko jeszcze zweryfikowałem. Ostatnie badania pokazują, że jeszcze wiele można zrobić.

Spotkanie w „Katoliku” zorganizowała Akcja Katolicka ciechanowskiej parafii farnej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.