W cieniu sławnego brata

Wojciech Ostrowski

|

Gość Płocki 09/2024

publikacja 29.02.2024 00:00

Porucznik Roman Dziemieszkiewicz jako jeden z pierwszych żołnierzy wyklętych na Mazowszu podjął walkę z komunistycznym reżimem.

Na wiadomość o śmierci „Pogody” odbywający służbę wojskową Mieczysław zdezerterował, aby dołączyć do oddziału antykomunistycznej partyzantki. Na wiadomość o śmierci „Pogody” odbywający służbę wojskową Mieczysław zdezerterował, aby dołączyć do oddziału antykomunistycznej partyzantki.
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej

Choć zapisał piękną kartę w dziejach walk o niepodległość, nie należy dziś do najbardziej znanych bohaterów podziemia antykomunistycznego, pozostając w cieniu swojego młodszego brata Mieczysława, słynnego „Roja”.

Roman Dziemieszkiewicz urodził się w 1918 r. w patriotycznej rodzinie. Uczył się w szkole lotniczej na Okęciu, a w 1937 r. zgłosił się jako ochotnik do służby w lotnictwie. W czasie niemieckiej okupacji, posługując się pseudonimem „Adam”, aktywnie działał w podziemnych strukturach Narodowych Sił Zbrojnych, pełniąc m.in. funkcję komendanta powiatu ostrołęckiego. Dowodził także prężnie działającym oddziałem dywersyjnym, który miał na swoim koncie wiele akcji na Mazowszu i w Prusach Wschodnich. Jak zapisał w swoich wspomnieniach Czesław Czaplicki ps. Ryś, oddział ten kilkakrotnie znajdował się w krytycznych sytuacjach i tylko dzięki odwadze i doświadczeniu dowódcy dotrwał do końca wojny bez większych strat.

Po wkroczeniu na Mazowsze Armii Czerwonej Roman Dziemieszkiewicz został wcielony do Ludowego Wojska Polskiego, gdzie nie dane mu jednak było służyć zbyt długo. W kwietniu 1945 r. został wyznaczony na dowódcę oddziału partyzanckiego z rozkazem opanowania aresztu Urzędu Bezpieczeństwa w Krasnosielcu i uwolnienia więzionych tam i katowanych żołnierzy NSZ i AK. Aby wykonać to zadanie, Dziemieszkiewicz opuścił jednostkę w Modlinie, gdzie odbywał służbę, korzystając z przepustki, która otrzymał, aby załatwić osobiste sprawy.

Dowodzony przez niego oddział zdobył w nocy z 1 na 2 maja 1945 r. areszt UB w Krasnosielcu, uwalniając 42 więzionych tam żołnierzy podziemia. Była to jedna z najbardziej brawurowych i spektakularnych akcji podziemia antykomunistycznego na północnym Mazowszu.

Potem Dziemieszkiewicz powrócił do swojej jednostki, ale tylko po to, aby zabrać pozostawione tam rzeczy osobiste, po czym zdezerterował i dołączył do swojego oddziału partyzanckiego. Został też mianowany komendantem NSZ w powiecie ciechanowskim. Stając ponownie do walki, przyjął pseudonim „Pogoda”.

Już 12 maja jego oddział przeprowadził akcję uświadamiającą we wsi Ulatowo-Czerniaki w powiecie przasnyskim. Partyzanci, podając się za funkcjonariuszy UB z Warszawy, zorganizowali zebranie tamtejszych członków UB i PPR, których skłonili do sporządzenia listy wrogów ustroju ludowego. Znalazło się na niej, co ciekawe, aż siedmiu księży. Kiedy żołnierze „Pogody” ujawnili, kim są naprawdę, uczestnicy zebrania wyrazili skruchę i przed krzyżem przyrzekli porzucić służbę dla komunistycznej władzy.

Tego samego dnia miało też miejsce niecodzienne wydarzenie – patrolowi partyzantów poddały się bez walki posterunki Milicji Obywatelskiej w Krzynowłodze Wielkiej, Krzynowłodze Małej i Duczyminie. Co więcej, prawie wszyscy milicjanci zadeklarowali chęć wstąpienia do oddziału „Pogody”.

Dokładnie miesiąc później por. R. Dziemieszkiewicz, Zbigniew Olszewski ps. Ostoja oraz Szczepan Zabielski ps. Sęp przeprowadzili w Przasnyszu zamach na Aleksandra Korablina, I sekretarza komitetu powiatowego PPR, i Franciszka Myślińskiego, funkcjonariusza UB, skazanych na karę śmierci przez podziemie niepodległościowe. Akcja odbyła się w centrum miasta, przed budynkiem Miejskiego Domu Kultury. Partyzanci ostrzelali wracających z zebrania partyjnego działaczy PPR, zabijając Franciszka Myślińskiego i raniąc komendanta powiatowego MO Kazimierza Szczepańskiego. Korablinowi udało się uciec. Partyzanci bez przeszkód wycofali się w pobliskie lasy.

Do rozwiązania oddziału w sierpniu 1945 r. żołnierze „Pogody” przeprowadzili jeszcze wiele innych akcji. Później, aby uniknąć ewentualnego aresztowania, wielu z nich wyjechało na Ziemie Odzyskane. Roman Dziemieszkiewicz zamierzał osiedlić się we Wrocławiu. Jego plany pokrzyżowała jednak śmierć. 30 października 1945 r. w okolicach dworca kolejowego w Ciechanowie został zastrzelony przez żołnierzy sowieckich, gdy, według najbardziej znanej wersji wydarzenia, stanął w obronie napastowanej przez nich dziewczyny. Czerwonoarmiści zrabowali walizkę zabitego, ściągnęli z niego marynarkę, płaszcz i buty. Co zdumiewające, informacja o śmierci „Pogody” umknęła uwadze komunistycznych organów bezpieczeństwa, które poszukiwały go jeszcze w 1960 r.

Wiadomość o śmierci brata wstrząsnęła młodszym Mieczysławem. To była tragedia, która spowodowała przełom w życiu przyszłego „Roja”. Zachowała się notatka, w której napisał do matki, że od momentu, w którym zginął Roman, dla niego nie ma już życia. Na wiadomość o śmierci brata odbywający służbę wojskową Mieczysław zdezerterował, aby dołączyć do oddziału żołnierzy wyklętych.

Po wielu latach drogi obu braci połączyły się symbolicznie w Ciechanowie, gdzie „Rój” jest dziś patronem 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej, a „Pogoda” – dworca kolejowego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.