Zaczęło się od wpisu na profilu społecznościowym gdyńskiego muzeum. „Kolejne odkrycie ze starej piwnicy! Zbiór kilkudziesięciu fotografii ze służby (1932−1936) marynarza Bolesława Gorzko (ur. 1912 r.) oraz listy do matki Genowefy i siostry Krystyny słane na wieś Lekowo, Ciechanów, Poland z kolejnych jenieckich obozów/niemieckich majątków, dokąd trafiał po kampanii wrześniowej 1939 r. Ciekawe, czy w rodzinnej wsi ktoś pamięta marynarza Bolka Gorzko, czy (...) wciąż żyje jakaś jego rodzina? Wiadomo, że wrócił w rodzinne strony w 1945 r.” − pytali muzealnicy.

Wpis udostępniła Mariola Kołakowska, wójt gminy Regimin, na której terenie leży Lekowo. − „Czy może ktoś z was pamięta marynarza Bolesława Gorzko z Lekowa? Jeśli tak, to bardzo proszę o kontakt, każda informacja jest ważna” – zaapelowała. Prośbę udostępniano dalej w internecie. Jak się okazało, skutecznie. Na wpisy zareagowała córka pana Bolesława. Jak nam powiedziała – do Polski, do Grzybowa wrócił w 1946 r. Potem przeniósł się do Ciechanowa, gdzie pracował jako kierownik budowy. Pani Zofia urodziła się, gdy miał 55 lat. Zmarł w wieku 61 lat.

− Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się o tych pamiątkach – mówi nam pani Zofia. Rozmawiała telefonicznie z pracownikiem Muzeum Marynarki Wojennej. − Umówiliśmy się, że pozbieram materiały i zdjęcia z czasów powojennych i wtedy się spotkamy − relacjonuje. − O szczegółach służby i datach niewiele wiem. Mam nadzieję się dowiedzieć tego z dokumentów odnalezionych − dodaje.

Wśród pamiątek po panu Bolesławie ocalała m.in. kartka pocztowa z Geiglitz (dziś Iglice w województwie zachodniopomorskim), gdzie pracował w majątku rolnym. „Pozatem u mnie wszystko po staremu” − pisał. „Nic nowego. W ogóle siedzę tutaj jak za piecem i nic nie wiem, roboty jest pełno jak zwykle na majątku. Całuję Was. Bolek”. Kartka ma stempel z 1940 r. Są także zdjęcia z czasów służby w Marynarce Wojennej. Wykonano je m.in. na okręcie ORP „Nurek” – bazie dla nurków – i ORP „Sławomir Czerwiński” − bazie dla polskich okrętów podwodnych.

− Warto zaglądać na strych do piwnicy, rodzinnych albumów − wciąż czekamy na kolejne odkrycia i zapraszamy do MMW – komentują gdyńscy muzealnicy.