Siostry pasjonistki przypominają o swej założycielce i proszą o modlitwę w intencji jej beatyfikacji. A dosłownie – proszą o cud.
Prosić o łaski za pośrednictwem m. Józefy Hałacińskiej można przy jej grobie w płockiej farze. ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość
Od dawna już sprawa m. Józefy Hałacińskiej jest w Watykanie. Nad jej osobą i dziełem pochyliły się komisje historyków i teologów, teraz jeszcze potrzebny jest głos kardynałów i decyzja Ojca Świętego na temat heroiczności jej cnót. I najważniejsze: „głos z nieba”, czyli cud dokonany za jej wstawiennictwem, aby założycielka Zgromadzenia Sióstr Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa mogła zostać ogłoszona błogosławioną. 9 lutego mija 78. rocznica jej śmierci.
– Mocno wierzę, że jest święta. Odkryłam ją i jej wierność w codziennych i najtrudniejszych sprawach, w powołaniu i pełnieniu woli Bożej. Gdyby nie była otwarta na Boże działanie, nie założyłaby nowego zgromadzenia – mówi s. Krystyna Bezak, wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym.
Od momentu śmierci m. Józefy istniało żywe przekonanie o jej świętości. Od 1996 do 2002 r. w diecezji płockiej był prowadzony jej proces, potem akta zostały przekazane Watykanowi. Przygotowano tzw. positio o heroiczności cnót. – Modlimy się o cud i o to, aby stała się ona znakiem dla wielu współczesnych ludzi. Nieraz mamy dziwne pojęcie o świętości, wydaje się, że jej praktykowanie jest niemożliwe, a przecież Bogu można służyć w pokorze i miłości życia codziennego, pomagając zwłaszcza małym, chorym i cierpiącym. Dziś potrzeba takiej wiarygodnej postaci, która będzie wskazywała na Boga – zauważa s. Krystyna.
Siostry pasjonistki podkreślają, że ich założycielka mocno wpisała się w międzywojenne dzieje diecezji płockiej, konkretnie odczytując potrzeby duchowe Kościoła i duszpasterskie wyzwania bp. Nowowiejskiego. – Jej życie i dzieło były związane od początku z diecezją płocką. Gdy przybyła do Płocka we wrześniu 1919 r., bp. Nowowiejski chciał, abyśmy podjęły dzieła miłosierdzia i modliły się, wynagradzając za rozłam, wskutek którego powstał Kościół mariawicki. Ta intencja została wpisana w charyzmat zgromadzenia. Biskup wskazał nam jako pierwszą placówkę dom opieki nad chłopcami przy ul. Teatralnej, obok kościoła farnego w Płocku. Przez pierwsze 10 lat do zgromadzenia wstąpiło 160 sióstr, do 1939 r. m. Hałacińska założyła 16 przedszkoli i ochronek. Siostry pracowały przed wojną w siedmiu szpitalach, głównie jako pielęgniarki, prowadziły przytułki dla osób starszych i ochronki dla dzieci, przeważnie sierot. Zgromadzenie szybko się rozwijało, bo sama założycielka była bardzo odważna i otwarta, chętnie podejmowała pracę, gdzie była taka potrzeba, była niezwykle wrażliwa wobec ubogich, nie tylko kazała dzielić się kromką chleba, ale i sama spotykała się z tymi osobami i z nimi rozmawiała. Tak niesamowite były to początki – mówi s. Krystyna Bezak.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.