Porwała ich do tańca

ks. Włodzimierz Piętka

|

Gość Płocki 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Była blisko potrzebujących, kochała pracę z dziećmi i młodzieżą, jej pasją była kultura kurpiowska. Nie żyje s. Halina Kawalec, niezapomniana szarytka z Obrytego.

Jej wincentyńskie powołanie oraz posługa ubogim zyskały szczególny wymiar i koloryt w obryckiej parafii, gdzie była katechetką. Siostra przeżyła 67 lat. Jej wincentyńskie powołanie oraz posługa ubogim zyskały szczególny wymiar i koloryt w obryckiej parafii, gdzie była katechetką. Siostra przeżyła 67 lat.
Agnieszka Otłowska

Przez zaledwie sześć lat pobytu w Obrytem w nauce katechezy, posłudze potrzebującym i w pracy z młodzieżą siostrze udało się połączyć zakonny charyzmat z wrażliwością na ludzkie potrzeby i bogatą kulturą kurpiowską. Tak zainteresowała się ludźmi, tak ich wciągnęła we wspólne działanie, że młodzi w Obrytem – dosłownie – zaczęli tańczyć. Zobaczyły to Obryte, diecezja, ba, nawet Polska i świat, bo siostra z parafialnym zespołem folklorystycznym Gloria pojechała w 2016 r. do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży.

− Jej aktywność była niezwykła, mimo wielu chorób, na które siostra cierpiała. Jej pracy w parafii towarzyszyło wiele wzruszeń. W Obrytem spędziła zaledwie sześć lat, ale rozkwitła w naszym środowisku i pozostawiła niezapomniany owoc – zespół folklorystyczny Gloria. Jej uczniowie, ubrani w barwne stroje regionalne, otoczyli trumnę w dniu pogrzebu z białymi różami w ręku. Siostra umiała owocnie połączyć charyzmat szarytkowski i pomoc ubogim z działaniem, aby dla dobra wspólnego zaangażować jak najwięcej ludzi – wspominał ks. dr Cezary Siemiński, proboszcz parafii w Obrytem.

A sama s. Halina w pracy z młodzieżą zwracała uwagę na coś więcej: „W tym tańcu kręci nas to, że możemy się zjednoczyć i pobyć razem ze sobą. Człowiek, dzieląc się swoimi dobrami, pomnaża je. Oprócz folkloru i żywiołowego tańca chcemy dać coś od siebie, dać coś dla ducha i ciała” – mówiła kilka lat temu dla „Gościa Płockiego”. To nie były słowa bez pokrycia: skoro dzieci miały wkładać stroje kurpiowskie, to miały również uczyć się tańca i pieśni kurpiowskich oraz wykonywania charakterystycznych dla tego regionu wycinanek. Siostra mówiła wtedy: „My bardzo mocno żyjemy słowami, które wypisaliśmy w tych wycinankach: »Wymagajcie od siebie, choćby inni przestali od was wymagać«. Wymagajcie od siebie samych − to jest to, co wciąż przypominam młodym” – podkreślała. To była jej metoda pracy i wychowania. I choć w ostatnich latach nie zajmowała się już zespołem bezpośrednio, pozostał w jej sercu na zawsze.

Siostra Halina z powodu choroby ostatnie lata spędziła poza Obrytem, ale na prośbę proboszcza i parafian spoczęła na tutejszym cmentarzu. – Parafianie powtarzają, że siostra tak serdecznie zapisała się w ich pamięci, że mają teraz dodatkowy grób rodzinny do odwiedzenia. Jest to grób tej niezapomnianej szarytki – mówi ks. Siemiński.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.