Mają swoich w niebie

Wojciech Ostrowski

|

Gość Płocki 42/2023

publikacja 19.10.2023 00:00

Małżonkowie z Modlina opowiadają, jak można przejść od wielkiej straty do nadziei.

Państwo Agnieszka i Błażej przypominają często swoim pociechom, że jest ich siedmioro rodzeństwa: czworo na ziemi i troje u Pana Boga. Państwo Agnieszka i Błażej przypominają często swoim pociechom, że jest ich siedmioro rodzeństwa: czworo na ziemi i troje u Pana Boga.
Archiwum Agnieszki i Błażeja Brańskich

Miała być sesja zdjęciowa, szał radości, gratulacje... A pozostała pustka. Morze łez, powracającego jak koszmarny refren dramatu. – Rodzenie i umieranie to stany podobne, doświadczenie granicznej samotności. Zwłaszcza gdy umiera dziecko... Stan błogosławiony nie zawsze kończy się gwarantowaną radością. Czasem to studnia bólu i pytań bez odpowiedzi – dzieli się Agnieszka Brzezińska-Brańska z Modlina. Ona i jej mąż Błażej doświadczyli tego trzykrotnie. Nie ukrywają tego przed czwórką dzieci, którymi się cieszą. – Starszaki zawsze upominają się o tamte: „Mama ma siedmioro dzieci, tylko troje pomaga nam z nieba” – dodaje Agnieszka.

Najtrudniejsza dla niej i jej męża była utrata pierwszego dziecka, 11 lat temu. – To nieszczęśliwe zakończenie spada niczym jest grom z jasnego nieba, totalna niemoc. Zupełna bezradność. Jakże jestem wdzięczna ówczesnemu naszemu proboszczowi ks. Cezaremu Siemińskiemu, który przy pierwszym dziecku mi uświadomił, że warto zaznaczyć swoją wolę w szpitalu, by móc zorganizować pogrzeb. Powiedział, że to ważne, że grób ułatwia przeżycie procesu żałoby, daje szansę na pożegnanie nie tylko mamie, ale i całej rodzinie. Dziękuję Bogu i za to, że po tej pierwszej tragedii trafiłam do wspaniałego ginekologa, lek. med. Jerzego Rodzenia, który potraktował mnie z niezwykłą wrażliwością. W każdym, nawet najmłodszym płodzie widział godnego szacunku człowieka – wspomina A. Brzezińska-Brańska. Uważa, że przez to pierwsze i dwa kolejne bolesne doświadczenia stała się „specjalistką” od … poronienia, nawet bardziej niż od rodzenia. – Poronienie w toku, poronienie samoistne, poronienie zatrzymane. Ronić po ludzku... – wylicza. – W naszej kulturze sukcesu śmierć stała się tematem tabu, zwłaszcza gdy chodzi o umieranie dzieci. Ciągle za mało mówi się i pisze, a kobieta zaskoczona dramatem poronienia często zmaga się nie tylko z bólem rozrywającym serce, ale i bezradnością, brakiem wiedzy wśród otoczenia. A warto wiedzieć i pamiętać, że poronione dziecko można pochować – należy tylko jak najszybciej powiadomić o tym szpital. Można nadać mu imię w Urzędzie Stanu Cywilnego.

Pani Agnieszka dodaje, że przez ostatnią dekadę sporo się zmieniło. Coraz więcej się o tym mówi, więc kobieta w systemie opieki zdrowotnej ma nieco łatwiej. Już raczej nie leży przy innej mamie, zasłuchanej w szum KTG swojego dziecka, ani nie spotyka się ze zdziwieniem, gdy chce zabrać szczątki do pochówku.

– Ale wiele jest jeszcze do zrobienia... bo matką staje się dużo wcześniej niż po dziewięciu miesiącach, gdy słyszy się ten fenomenalny płacz dziecka przy porodzie. Pozostaje jednak jeszcze sprawa uzdrowienia serca. Mi w tym pomaga wiara. Świadomość, że Jezus przez swoją śmierć był w tym doświadczeniu razem ze mną i moimi dziećmi. Że one są teraz naszymi świętymi w niebie, za których pośrednictwem całą rodziną się modlimy. Przywołujemy ich imiona w codziennych modlitwach z dziećmi. Ufam, że moje świadectwo pozwoli niejednej mamie przejść przez tę ciemną dolinę smutku. Otaczam te wszystkie osierocone mamy serdeczną pamięcią. Pan jest tam z nami, niesie na rękach nas i nasze poronione dzieciątka – zapewnia Agnieszka.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.