Lekcja od serca na żuromińskim odpuście

wp

publikacja 11.09.2023 20:16

W niedzielę po święcie Narodzenia NMP sanktuarium Matki Bożej Żuromińskiej od bardzo dawna wypełnia się pielgrzymami. Tegorocznym uroczystościom przewodniczył biskup Roman Marcinkowski.

Biskup Roman poświęcił dożynkowe wieńce przyniesione do sanktuarium z okolicznych parafii. Biskup Roman poświęcił dożynkowe wieńce przyniesione do sanktuarium z okolicznych parafii.
Archiwum Walerii Gordienko

Czciciele Matki Bożej przybywają w tym dniu do Żuromina w pieszych kompaniach z okolicznych parafii, niosąc dożynkowe wieńce. Wędrują do Żuromina piesi pielgrzymi z Mławy, a w tym roku przybyła nawet na rowerach grupa pątników z Gruduska, byli również obecni motocykliści. Różnymi sposobami powtarzają więc wiekową tradycję, aby w tę wrześniową niedzielę być blisko Matki Bożej i św. Antoniego w żuromińskim obrazie.

- Dziś można powiedzieć, że wszystkie drogi prowadzą do Żuromina. Ten odpust wpisał się mocno w serca ludzi tu mieszkających. Wielu czcicieli Matki Bożej jest tak bardzo związanych z tym miejscem, że przybywają tu każdego roku, nie zważając na przeszkody. To wszystko rodzi się potrzeby serca, miłości i czci do Maryi. Inni śpieszą tu, przynosząc ciężar swojej codzienności, swoich trosk, obawy i proszą, jak dzieci Matkę o pomoc, o rozwiązanie trudnych problemów - mówił hierarcha.

Biskup wskazał, że Narodzenie Maryi jest świętem rodziny i radości z przyjścia na świat dziecka. - W oczach Bożych rodzina jest tak ważnym i istotnym środowiskiem dla rozwoju człowieka, że Zbawiciel wybrał drogę przyjścia na świat właśnie w rodzinie, mając nieograniczone możliwości przyjścia na świat w każdy inny sposób. Przyszedł tak, jak przychodzi każdy z nas, bo bez rodziny w jakimś sensie człowiek nie staje się człowiekiem. Rodzina jest fundamentem dla naszego życia: nasi rodzice, babcie, dziadkowie są w nas, oni w nas zostaną - chociaż dziś ich może z nami nie ma, ale został ich przykład życia, uwagi, upomnienia, czasem może pogrożenia palcem. To właśnie w rodzinie Jezus przeżył większość swojego ziemskiego życia i w rodzinie dojrzewał do wypełnienia Bożych planów. Przez to Bóg tę naszą ludzką rodzinę niezwykle wyróżnił i wyniósł oraz wskazał jej ogromne znaczenie - podkreślał biskup Roman.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że rodzina powinna być w centrum troski i zainteresowania, bo od niej zależy przyszłość świata, Europy i Polski. - Rodzice byli, są i pozostaną głównymi budowniczymi nowych pokoleń, stróżami i przekaźnikami wiary i kultury - powiedział.

Biskup odniósł się do czytanej w święto Narodzenia Maryi Ewangelii św. Mateusza, w której anioł zachęca Józefa, aby nie bał się wziąć do siebie Maryi: - Te słowa: "Nie bój się" Kościół kieruje także do mnie i do ciebie: "Nie bój się zaprosić Maryi do swojego życia". Zabierz Maryję w wydarzenia, jakich jeszcze nie znasz, a których się bardzo boisz, Jej nie są obce nasze ludzkie sprawy! "Nie bój się!" Zaproś ją do swojej samotności, do choroby, cierpienia, kłopotów. Niech Ona będzie obecna w codziennych zajęciach i wydarzeniach - zachęcał biskup Marcinkowski.

Wskazał również na formy obecności Maryi w życiu chrześcijanina. - Pomoże, niewątpliwie, jej obraz w domu, jej figura. Maryja jest obecna w noszonym medaliku, w odmawianym Różańcu. Nie wstydź się tego, nie daj sobie wmówić, że nie pasuje to do wystroju mieszkania, że nie jesteś księdzem ani zakonnicą. Te rzeczy pozwalają przywoływać Maryję tak jak w ludzkim życiu obecność ukochanej osoby przywołuje fotografia czy otrzymana pamiątka, i to staje się okazją, powodem do myślenia o niej. To co drogie i godne miłości, jest z nami, to co drogie, bierzemy do siebie, całym sercem zatapiamy się w to - mówił kaznodzieja.

Ale przyjęcie Maryi do swego życia oznacza jeszcze coś więcej, bo wzywa do otwarcia swego życia na miłość Bożą. - To znaczy uczyć się od Niej pełnienia woli Bożej, to słuchać słowa Bożego tak, jak Ona go słuchała, to oznacza uczyć się Jej troskę o drugiego człowieka, to oznacza przyjąć Jej niezachwianą wiarę nawet w chwilach życiowych przeciwności - wskazywał biskup.

Tradycją żuromińskich uroczystości odpustowych jest dziękczynienie za plony. I choć dwa tygodnie temu diecezjalne dożynki odbyły się w niedalekim Bieżuniu, to rolnicy nie mogli nie przynieść chleba i dożynkowych wieńców do Matki Bożej. - Wielu z nas tu obecnych łączy wieś, wieś ma swoją kulturę, całe życie wsi jest zatopione w przyrodzie. A w niej nie ma nic ze sztuczności. Ziemia, która jest oszukana i niesprawiedliwie wyeksploatowana, zlekceważona, nie wydaje plonu. Kto chce się uczyć od ziemi czegokolwiek, powinien uczyć się przede wszystkim prawdy, która płynie właśnie z przyrody. Ona nigdy nie kłamie - mówił biskup.

- Dziękuję wam za ofiarną i trudną pracę przy tegorocznych zbiorach, za miłość do ziemi, którą traktujecie jak matkę, za codzienny chleb, za przywiązanie do wiary i Kościoła, za pielęgnowanie pięknych zwyczajów rodzinnych, religijnych i patriotycznych. Dziękuję wam za odnowione i przystrojone krzyże i figurki w wioskach i przy drogach, dziękuję wam za pomoc dla ofiar nawałnic i katastrof, za piękne wieńce, za coraz piękniejsze domy i obejścia gospodarskie, za zdrową żywność, za gospodarstwa agroturystyczne, za troskę o coraz wyższy poziom na roli - powiedział jeszcze biskup Roman.

Odniósł się również do beatyfikacji rodziny Ulmów, która odbywała się w tym samym czasie, co żuromiński odpust. - Rodzina wiejska, tak bliska wielu z was, bo żyli na wsi. Byli mocni wiarą, Bogiem i miłością do drugiego człowieka. I choć wiedzieli, że mogą zginąć, dali schronienie Żydom. Dziękujmy Bogu, że takich ludzi właśnie mamy.

Zwieńczeniem liturgicznej uroczystości była wielka procesja eucharystyczna wokół sanktuarium, w której niesiono bogato zdobione feretrony, obrazy i sztandary, a także kilkanaście dożynkowych wieńców i chleb.

Wróćmy jeszcze do rowerowej pielgrzymki z Gruduska, która po raz drugi przybyła na żuromiński odpust. Ok. 60 pątników zawiozło do Żuromina swoje intencje osobiste i rodzinne oraz parafialną - o zbawienie wiecznie dla zmarłego niedawno ks. Marka Czarzastego, pochodził z Gruduska i tam został pochowany, zaś ostatnią jego placówką duszpasterską był właśnie Żuromin. Godną uwagi była także 22. piesza pielgrzymka z Mławy, w której przyszło ok. 180 osób.