Stąd wraca się przemienionym

am

publikacja 07.07.2023 17:07

To jedne z wielu letnich rekolekcji, ale pod względem przeżyć duchowych z całą pewnością "letnie" nie są. W Bańskiej Wyżnej na Podhalu swoje spotkanie z ludźmi i z Bogiem przeżywają członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich.

Stąd wraca się przemienionym Msza św. w sanktuarium Błogosławionego Kardynała Stefana Wyszyńskiego Czciciela Matki Boskiej Jasnogórskiej. Archiwum Tomasza Kocota

Jeszcze do 9 lipca prawie pół tysiąca osób, w tym z diecezji płockiej, odbywa swoje wakacyjne rekolekcje, które wieńczą cały rok formacji w RRN. Bańska Wyżna jest prawie 450 kilometrów od Płocka, ale pozostając na Mazowszu, można poczuć się bliżej nich, przeglądając fanpage’a "nazaretów" naszej diecezji. W postach regularnie pokazują kolejne przystanki tych duchowych ćwiczeń - Bachledówkę, Krzeptówki, Ludźmierz, wędrówkę górskimi szlakami (z dziećmi na rękach, bądź w wózkach), Msze św., konferencje, ale też mniej formalne momenty - rozmowy przy kawie, zabawy i występy najmłodszych rekolektantów, radość i skupienie. I oczywiście - piękne widoki z Podhala, ale, jak przekonują uczestnicy, nie one są najważniejsze. Na czym polega fenomen tych rekolekcji?

Jak w Wieczerniku po Pięćdziesiątnicy

Trudno wpaść do nich w odwiedziny, więc rozmawiamy telefonicznie. - Prosimy o dołączenie do modlitwy…- słychać w słuchawce. A potem "Pod Twoją obronę…", bo cały czas tych rekolekcji koncentruje się na zawierzeniu swojego życia i małżeństwa Maryi. Po drugiej stronie - rekolektanci z naszej diecezji: małżeństwa ze sporym stażem w RRN, jak Anna i Dariusz Nachtygalowie, Joanna i Jacek Przybyszowie, a także Monika Salamon, i Małgorzata Łempkowska, która po raz pierwszy przyjechała z rodziną do Bańskiej Wyżnej. - To jest piękne, że każdego roku idziemy w te same trasy, ale też każdego roku poznajemy kogoś nowego, nową historię w czyimś życiu… - mówi pani Monika z Mławy.

Oczywiście niełatwo w ciągu 9 dni poznać kilkaset osób, ale mieszkanie w 18 domkach w kilka rodzin, codzienne rozmowy, uczestnictwo w grupach dzielenia dają szansę na bliższe poznanie przynajmniej części rekolektantów. Państwo Przybyszowie z Pułtuska przyjeżdżają do Bańskiej może już 17. raz.

- Dla mnie fenomenem tych rekolekcji, poza poczuciem ogromnej wspólnoty, jest spotkanie się z żywą wiarą innych uczestników. Dzielenie się nią, otwarcie na Pana Boga, zapraszanie do swojego życia i zawierzenie Matce Bożej. Zawsze byłem osobą wierzącą, zawsze byłem w Kościele, ale tu doświadczyłem osobistej, żywej wiary na tych wspólnotowych spotkaniach. Pamiętam, że tematem pierwszych rekolekcji, na które przyjechałem, były słowa "Nie troszcz się zbytnio…" i ta wspólnota tego uczy - przekonuje pan Jacek.

Dla jego żony ważna jest obecność różnych grup wiekowych, bo są tu dorośli z różnym stażem małżeńskim, jest młodzież i dzieci. Sami z doświadczenia wiedzą, że taki wyjazd zasiewa ziarno w najmłodszym pokoleniu. - Na początku przyjeżdżaliśmy z trójką małych dzieci. Teraz nie ma ich z nami, nie działają na razie w żadnych grupach, ale wiemy, że tu nauczyły się patrzeć przez pryzmat wiary. Czasem, gdy się z mężem pokłócimy, one przywołują nas do porządku, mówiąc: "kiedy pojedziecie na rozmowę duchową do księdza?". To świadczy o tym, że wiedzą, jak ważne jest dla nas kierownictwo duchowe i to, czym nasiąkamy na tych wszystkich spotkaniach - wyjaśnia Joanna Przybysz.

Anna Nachtygal ceni sobie na tych rekolekcjach wielopokoleniowość. - W każdym domu mamy osoby w różnym wieku. Każdy więc jest w tym momencie w innej sytuacji życiowej. I ja osobiście bardzo z tego korzystam, bo dzięki rozmowie z innymi i ich świadectwom uczę się postępować w swoim życiu. Staram się nie popełniać błędów, które mogłabym popełnić - dzieli się pani Anna. Przyjechali z mężem do Bańskiej z osobistych względów trochę później, ale okazuje się, że to nie miało takiego znaczenia. - Dla Pana Boga nie liczy się ilość czasu, ale jego intensywność. Mogę powiedzieć, że już wiele się wydarzyło i dostaję kolejne odpowiedzi na moje pytania - mówi.

Również państwo Nachtygalowie z Mławy należą do grupy szczęśliwych "weteranów" tych rekolekcji. - Przyjeżdżamy tu od około 20 lat. Dla nas jest to zawsze stały punkt wakacji, dlatego że doświadczyliśmy tu dużo dobra za pośrednictwem Matki Bożej. Po raz pierwszy przyjechałem tu jako młody ojciec, mąż, mający trójkę dzieci, z pytaniem, co dalej robić, jak poprowadzić to życie? Miałem duży bagaż trudnych, bolesnych doświadczeń i nie radziłem sobie z tym. I tu znalazłem wspólnotę, w której zostałem zaakceptowany - wspomina pan Darek.

Po czym buduje piękną analogię tych rekolekcji do Wieczernika. - Przybywamy tu, jak apostołowie do Wieczernika, trochę zalęknieni, zatroskani, przygnębieni. A potem doświadczamy pokoju. Zdarzają się głębokie nawrócenia. I ostatecznie ludzie wracają stąd do domów zupełnie inni. Uśmiechnięci. Przemienieni - mówi Dariusz Nachtygal.

W Bańskiej Wyżnej po raz pierwszy jest rodzina pani Małgosi z Płocka. - Wcześniej wyjeżdżałam na oazy, wiedziałam więc jak "smakują" rekolekcje i wspólnota. Tęskniłam za tym doświadczeniem. Wstąpiliśmy z mężem do Ruchu Rodzin Nazaretańskich i postanowiliśmy wybrać się do Bańskiej Wyżnej. Tutaj chcemy szukać Boga wśród ludzi, którzy podobnie myślą i dzielić się doświadczeniem Jego działania - opowiada.

Współrekolektanci chwalą, że ta rodzina, choć mają małe dzieci, radzi sobie świetnie. - My mamy poczucie, że nie jesteśmy sami. Nie ukrywam, że gdy wychodzimy w góry, jest ciężko. Górski szlak, a tu dziecięce wózki… Ale gdy nie możemy sobie poradzić, zawsze znajdą się obok chętni, którzy chcą pomóc. I tak, na szlaku budują się więzi, a my z mężem czujemy ogromną wdzięczność - mówi Małgorzata Łempkowska.

Zawsze można czerpać

Jeśli mówić o fenomenie tych rekolekcji, to trzeba zacząć już od ich organizacji. - Tego wyjazdu dla prawie pół tysiąca osób nie organizuje żadna firma, tylko ludzie świeccy z ruchu. Już na tym etapie widać wyraźnie działanie Ducha Świętego. W przypadku świeckich przedsięwzięć napotyka się często dużo trudności, jest wiele nerwów. Tutaj odbywa się to w spokoju, z dużym zrozumieniem. Jest podział ról i wspólnotowość - opowiada Monika Salamon z Mławy.

- Tych rekolekcji nie organizują księża, bo ich rola to być dla nas duszpasterzami, spowiednikami i łączyć nas z Panem Bogiem. To, co w tej wspólnocie jest właśnie fascynujące dla nas, mężczyzn, to fakt, że od razu zostaliśmy zaangażowani do konkretnych działań. To my, mężczyźni, musimy brać odpowiedzialność za swoje rodziny i za Kościół. Już wtedy, te 20 lat temu, nas tego uczono - zauważa Dariusz Nachtygal.

Oczywiście, rekolekcje trochę się zmieniają, wraz z zewnętrzną rzeczywistością i swoimi uczestnikami. Ale zawsze można z nich czerpać. Nie ma też monotonii. - Dla mnie każdy wyjazd był inny, z każdego bardzo dużo czerpię. Ale stałe jest to, że ciągle uczymy się poznawać działanie Pana Boga i otwierać na Ducha Świętego. Z mężem jesteśmy prawie 30 lat ze sobą i gdyby nie te rekolekcje, w ogóle Ruch Rodzin Nazaretańskich i jego całoroczna formacja, nie wiem, czy pokonalibyśmy różne kryzysy - mówi pani Joanna.

Ocalić życie wewnętrzne

- Dla nas, księży, fenomenem tych rekolekcji jest to, że spotykamy tu wielu głębokich ludzi świeckich, którzy wierzą i ufają. My - duszpasterze, głosząc tu konferencje, odprawiając Msze św., spowiadając, widzimy, że nie robimy tego bezowocnie, że słowo nie trafia w próżnię, ale do ludzkich serc. W praktyce parafialnej tego nie mamy. Często widać powierzchowność wiary. Tutaj ludzie starają się żyć wiarą autentyczną i pogłębioną. Gdy przychodzą do nas na rozmowę, gdy proszą o spowiedź, widzimy, że jest co w człowieku ratować - cieszy się ks. Andrzej Stypułkowski z diecezji łomżyńskiej.

Jego zdaniem ratunkiem w dzisiejszym świecie jest ocalanie życia wewnętrznego i pokazywanie jego wartości. - Z czym Pan Jezus wypuścił apostołów? Cóż ci panowie - rybacy, czy celnik mogli dać nowego temu światu? Po zesłaniu Ducha Świętego mówią: "nie wracamy już do rybołówstwa, my mamy być świadkami Chrystusa". Oni w ten świat wnieśli siebie, dając ofiarę ze swojego życia, dając świadectwo, że Jezus jest dla nich najcenniejszą wartością. My, duszpasterze, próbujemy to samo pokazać. Jeżeli chcemy ocalić ten świat, to musimy na nowo odkryć życie wewnętrzne - mówi z przekonaniem ks. Andrzej.

W tym odkrywaniu na nowo życia wewnętrznego rekolektantom w Bańskiej Wyżnej towarzyszą też księża z naszej diecezji: moderatorzy diecezjalni RRN - ks. Cezary Siemiński i ks. Sławomir Kowalski, a także ks. Jacek Gołębiowski, ks. Robert Oprawa, ks. Wojciech Nikodymczuk. Wspólnota gościła też specjalnego gościa - bpa Andrzeja Siemieniewskiego, Delegata Konferencji Episkopatu Polski do spraw RRN.