Wypełniona bazylika czerwińska i jej otoczenie, trumna niesiona przez współbraci i wiele ciepłych słów o dobrym człowieku – tak żegnano salezjanina ks. Jacka Wilczyńskiego.
Po Mszy św. kondukt podążył na cmentarz parafialny, gdzie ciało zmarłego księdza spoczęło w grobowcu salezjańskim.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Zmarł nagle 23 czerwca, a jednak w symbolicznym momencie, bo w 60. rocznicę swojego chrztu i 31. rocznicę święceń kapłańskich. W latach 2000–2006 był proboszczem płockiej Stanisławówki, a od 2014 r. współtworzył wspólnotę salezjańską w Czerwińsku, pracując jako katecheta, pomoc duszpasterska i wikariusz dyrektora. W czasie pogrzebu żegnali go jednak nie tylko czerwińscy parafianie, ale i wierni z Płocka, Ostródy, Poddębic, a nawet z Włoch, którzy zapamiętali dobroć i otwartość swojego dawnego duszpasterza.
– Pan Jezus zdobył serce ks. Jacka, a obecność nasza świadczy o tym, że ks. Jacek zdobył nasze serca. Ale na pewno nie dla siebie, dla relacji czysto ludzkiej, ale dla Tego, który go powołał i posłał – powiedział bp Szymon Stułkowski, który przewodniczył Mszy pogrzebowej w bazylice Matki Bożej Pocieszenia w Czerwińsku n. Wisłą. Liturgię koncelebrowało wielu salezjanów z inspektorii warszawskiej, z inspektorem ks. Tadeuszem Jareckim na czele, oraz liczna grupa księży diecezjalnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.